Bogowie
Jestem laikiem w dziedzinie filmowej i nie sądzę, by sam tytuł i to, że film jest polski, przekonało mnie do jego obejrzenia, gdyby nie polecenie i zachwyt mojej koleżanki z pracy. Po obejrzeniu tego filmu jestem już pewna, że gdy poleci mi następny film, też go obejrzę. Nie zachęciłoby mnie również to, gdyby ktoś mi powiedział, że jest to film napisany na podstawie życia profesora Religi. Ale już bardziej zaciekawił mnie fakt, że jest to film przedstawiający pierwsze próby przeszczepu serca. Czegoś, co dla nas jest oczywiste, w oczach kogoś, dla kogo to scena z filmu fantasy.
Wiecie, że zawsze tak gdzieś na dnie podświadomości chciałam być lekarzem? Zawsze ciekawiło mnie jak działa ludzkie ciało, a widok zdjęcia Religi, podczas ostatniej sceny filmu, gdy doszło do czwartej próby przeszczepu serca, z pacjentem, podłączonym do milionów kabelków wywołuje u mnie prawdziwe zaciekawienie, niemal zachwyt. Chciałabym wejść w to zdjęcie i niczym małe dziecko pytać milion razy: "a do czego to?". Lekarzem pewnie jednak nigdy nie będę, pozostaje mi ich tylko podziwiać. Chociaż w dzisiejszych czasach do podziwiania jest już coraz mniej. Ale to już temat na inną notkę.
Sam profesor Religa, który do tej pory był postacią, która jedynie obiła mi się gdzieś o uszy, budzi we mnie mieszane uczucia. Bo z jednej strony jest bardzo ważną, światowej sławy, osobą, z drugiej jednak musiał być trochę szalony, by podjąć się czegoś, co było dla wszystkich innych niemożliwe. To przecież eksperyment na ludziach... Wiem, bez takich eksperymentów świat stałby w miejscu, ale potrzeba ogromnej odwagi połączonej z szaleństwem, by się tego podjąć. Ludzie w tamtych czasach (a to wcale nie tak dawno) myśleli, że uczucia, że sam człowiek, są w sercu. "Serce to taka pompa" - tłumaczył dr Zembala, - "on nie przestanie pani kochać. Uczucia są w głowie". Pierwsza transplantacja i klapa. Z nowym sercem, pacjent żył 6 dni. Dr Religa spróbował po raz drugi. Pacjent dostał zawału tuż po przeszczepie. Mimo pełnych agresji listów od anonimów, by przestał bawić się w Boga, spróbował po raz kolejny. A później jeszcze raz. Właśnie z tego czwartego razu pochodzi zdjęcie, o którym wyżej pisałam. Które poniżej pokażę:
Przechodzą ciarki, prawda? Gdy widzę to zdjęcie, z jednej strony, tak jak pisałam jestem niezwykle zainspirowana i ciekawa a z drugiej mam ochotę by nigdy w życiu nie być w takim miejscu. Ze skrajności w skrajność.
Na koniec kilka słów o aktorach i muzyce. Muzyka brzmiała mi w uszach jeszcze długo po filmie. Była tak tragiczna, że nie mogła mi wyjść z głowy aż do snu. Pasowała. Aczkolwiek, podczas prywatek, wydaje mi się, że w tamtych latach słuchano innej muzyki. Może jednak się mylę. Pochwalam za to osoby, które zajmowały się tłem. Zawsze pociągały mnie samochody z tamtych czasów i mogłam się na nie napatrzeć. Chociaż ja wogóle jestem taka z lat 80tych xD
Wreszcie aktorzy. Wśród nich najlepszy Tomasz Kot. Nikt tak jak on, nie potrafi lepiej wcielić się w absolutnie każdą postać. Po drugie, depczący mu po piętach Piotr Głowacki, również wybitny pod względem różnorodności ról, jakie potrafi zagrać.
Nie mogło być inaczej. Film zmusił mnie do refleksji nad życiem i do wsłuchania się w rytm własnego serca. W przenośni i dosłownie. Zdecydowanie warty uwagi. Na pewno do niego kiedyś wrócę. Już dziś mam na to ochotę.
Ja dwa razy go oglądałam. Pierwszy raz z bratem,ale on za dużo mówił o medycynie,więc musiałam obejrzeć drugi raz dla samego filmu, a ten jest świetny:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Oglądałam ten film kilka razy i za każdy razem jestem pod wrażeniem. A Tomasz Kot w roli Religii - mistrzostwo. Nie wiem, czy ktoś potrafiłby to lepiej zagrać.
OdpowiedzUsuńJa zawsze się śmieję, że jestem prawie- lekarzem, może też dlatego, że wiele razy na sali operacyjnej siedziałam :) I niejeden cud tam widziałam i ...w pełni rozumiem:)
OdpowiedzUsuńA za film cały czas zamierzam się zabrać:)
Kochana ! Bogowie to film, który skłania do refleksji. Ja profesora Religę poznałam osobiście jako dziecko pacjenta - kursując między zabrzem a katowicami. Był to wspaniały życzliwy czlowiek, który walczył o pacjentów do końca.
OdpowiedzUsuńOglądałam i bardzo mi się podobał. Szczególnie, że to przecież na faktach, ważna postać, trudny temat. I też jestem zdania, że Tomasz Kot świetnie spisał się w tej roli. Nie wyobrażam sobie nikogo innego wcielającego się w postać śp. Religi...
OdpowiedzUsuńKurczeee zapomniałam obejrzeć :/ A leciał niedawno w tv...
OdpowiedzUsuńJa też zamierzam, ale przemóc się nie mogę. Może właśnie ze względu na tematykę?
OdpowiedzUsuńJa nie oglądałam, ale chciałabym zobaczyć ze względu na wybitną rolę Kota. A tak poza tym, jeśli interesujesz się plotkami i celebrytami, to producentem filmu jest Woźniak-Starak, mąż Szulim, prezenterki :).
OdpowiedzUsuńOooo, zdecydowanie muszę go zobaczyć :O
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie film zaciekawił samym tytułem i historią jaką pokazuje. :) Nikt z moich znajomych go nie oglądał, a jeśli tak to nie dzielił się opinią. Fakt faktem jeszcze go nie widziałam, bo czekam aż go puszczą w canal+. :D Ale odkąd o nim usłyszałam, to wiem, że z pewnością go obejrzę. :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ten film kilka razy i za każdym razem powoduje u mnie ciarki. I fakt-faktem - szaleńcem trochę był. Co też odbijało się na nim w pewnym sensie, na jego psychice też, na małżeństwie przecież. Ale czyż człowiek o mniejszym uporze byłby w stanie dokonać czegoś takiego?
OdpowiedzUsuńJedno mnie tylko korciło - odpalany papieros w każdej scenie. Zastanawiałam się przez moment, czy reżyser trochę nie przesadził ;)
Na pewno obejrzę. Aż mi wstyd, że jeszcze tego filmu nie widziałam. Koniecznie muszę się z nim zapoznać. Zresztą obsada dobra, reżyser świetny, recenzje naprawdę ponad przeciętną. A tu jeszcze mówisz, że muzyka dobra i potem chodzi sługo za człowiekiem. Pozdrowionka cieplutkie :)
OdpowiedzUsuń