Znalazłam nową pracę
Wreszcie!
Po wielu tygodniach boju, stresu, domysłów i... leniuchowania, znalazłam pracę i... zapowiada się bardzo fajnie :) Dziś przeprowadzę Was przez proces pokwarantannowej rekrutacji :)
Jak dobrze wiecie, momentami w domu mi już odbijało. Chociaż osobiście ciężko jest mi się przestawić na tryb pracy, to nowa praca dostarcza mi wielu pozytywnych wrażeń (odpukać). Niestety, zdrowie nie domaga i organizm po fazie spoczynku nie może przyzwyczaić się do budzików i innego trybu życia, ale mam nadzieję, że obędzie się bez lekarza.
Zacznijmy od początku. W domu spędziłam trochę ponad dwa miesiące. Wysyłałam dziennie po kilka do kilkunastu CV. Przez cały ten czas nie zadzwonił ani jeden telefon. Nie dobijali się do mnie nawet oszuści. Poza jednym przypadkiem, ale zignorujmy to ;)
Po czym nagle telefony zaczęły się niemal urywać.
Pisałam już na blogu, że pierwszą propozycję spektakularnie odrzuciłam. Po tym jak wyszłam z firmy z płaczem, stwierdziłam, że praca na słuchawce to coś, co mnie absolutnie frustruje i z czym nie chce wiązać przyszłości.
Nie spędziłam nawet tygodnia w domu, gdy nagle rozdzwoniły się telefony i dostałam zaproszenie na aż trzy rozmowy kwalifikacyjne. Jedną do lokalnej firmy internetowej. Drugą do międzynarodowej korporacji. Trzecią do banku.
Bank praktycznie odrzuciłam jeszcze na rozmowie kwalifikacyjnej. Sama rozmowa odbyła się przez telefon, a pytania zadawali czysto psychologiczne. Na samym początku babeczka zapytała czy na czas rekrutacji może przejść ze mną na "Ty". Zdziwiło mnie to i oczywiście speszyło, bo człowiek stara się trzymać pewnych ram na rozmowie, by dobrze wypaść. Mnie ta rozmowa do pracy zniechęciła, zwłaszcza, że polegała ona na tym, by przypomnieć sobie jak najwięcej sytuacji z poprzedniej pracy i opisać je w perspektywie: jak się z nimi czułam, jak sobie poradziłam, co mnie motywowało. Przewracałam oczami, robiłam głupią minę i łgałam. Potem modliłam się, żeby tylko mnie do tej pracy nie chcieli. Dziś zadzwonili, że przeszłam rekrutację pozytywnie i zapraszają do drugiego etapu. A ja im na to: "Dziękuję, ale mam już pracę" :)
Drugą rozmowę kwalifikacyjną miałam w międzynarodowej korporacji. Generalnie ona jest polską firmą, ale jej "macki" sięgają na Europę, a wkrótce być może i dalej. ;) Niby wiedziałam co to za firma, ale gdy tam weszłam, miałam ochotę uciec. Czułam się jak w amerykańskim, filmowym biurowcu. Wszyscy byli ubrani elegancko, galowo. Panie miały ułożone fryzury w koka i chodziły w szpilkach. Czekałam na swoją kolej, a wszyscy przechodzili koło mnie, kłaniali się i mówili "dzień dobry". Pomyślałam: rany! Co ja tutaj robię? Wysłałam nawet do narzeczonego wiadomość, w której napisałam: czuję, że zrobię z siebie za chwilę kompletną idiotkę.
Idiotki z siebie na szczęście nie zrobiłam. Praca w korporacji zaczęła w mojej głowie nabierać kolorów, a wizja siebie chodzącej w szpilkach i garsonkach zakwitła w wyobraźni... Rozmowę prowadziły dwie panie, które chyba mnie polubiły :) Odpowiadałam na ich pytania w miarę rozlegle, a one kiwały głową z aprobatą i śmiały się z moich żartów. Na koniec, gdy powiedziały, że wiedzą już wszystko zapytały czy może chciałabym czymś się pochwalić, lub coś dodać. Odpowiedziałam, że jestem raczej skromną osobą i zdaję sobie sprawę, że moje CV jest dość skromne. Dodałam jednak, że mam nadzieję, że uda mi się je rozbudować właśnie w tej firmie.
Ale ostatecznie nie tą firmę wybrałam sobie na pracę :) Jak to brzmi :D Mówi się, że nie ma pracy i człowiek musi się trzymać czegokolwiek. Okazuje się, że praca jest, ale trzeba znać swoją rynkową cenę, uzbroić się w cierpliwość i walczyć o swoje. Moją pracę, taką, o jakiej marzyłam, znalazłam chyba właśnie w sklepie internetowym. To do nich poszłam jako do pierwszych po tym nieszczęsnym call center. Wydawało mi się, że na rozmowie poszło mi źle, a jednak okazało się, że bardzo się spodobałam i zapraszają mnie na dwa dni próbne, płatne.
W odróżnieniu od nieszczęsnego call center vel gazety, dni próbne owszem, płatne były. Dostałam ładnie, w kopercie, wynagrodzenie za czas, chociaż de facto nie pracowałam a jedynie się uczyłam. Okazało się, że można wychodzić do toalety i na jedzenie o której się chce, praca jest od 8 do 16 od poniedziałku do piątku. W kantynie stoi prawdziwy, wypasiony ekspres do kawy, zmywarka i ogromna lodówka a szef kupuje nam kawę, herbatę i nawet wodę do picia. Klimat w pracy - zaje*isty. Miałam okazję świętować urodziny dwóch dziewczyn. Ciasteczko, śpiewanie, godzina przerwy od pracy, winko... z szefeeemmm... :)
A moje obowiązki? Odbieranie telefonów, pilnowanie terminów, drukowanie zamówień, zamawianie kuriera. Siedzę przy komputerze i ogarniam sklep siedząc :) Dostałam nówkę biurko, swój komputer, jeszcze przed umową na paragonach widnieje moje nazwisko (w sensie kto wystawił a nie, że firma na mnie xD), mam konto w systemie i na każdym możliwym profilu w firmie. Mam dostęp do wszystkiego. Maile automatycznie są podpisywane mną :D Szef nawet sam osobiście umawia nas na badania lekarskie - samej mi by się naprawdę nie chciało - wiecie jakie to żmudne... I to czekanie w kolejce :/
Pensja? Wiem, tu kokosów nie ma. 2100 na rękę, ale tylko na okres próbny. Później mamy negocjować. Fajne jest też to, że firma się mega szybko i dobrze rozwija. A to dobrze wróży :)
Praca póki co bardzo mi się podoba i losie roku 2020 ... nie schrzań mi tego! :)
super! bardzo gratuluję, atmosfera w pracy to podstawa!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Chyba tak :) Tutaj póki co, naprawdę chce się przychodzić :)
UsuńMnie niedługo czeka szukanie pierwszej poważnej (!) pracy, szczerze mówiąc to się cykam trochę no ale zobaczymy co przyniesie los :)
OdpowiedzUsuńPierwsza czy druga, stres chyba jest porównywalny :) W końcu to i to jest dalej terenem nieznanym :) Trzymam za Ciebie kciuki :)
UsuńLove.
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje :) oby dalej było już tylko lepiej - albo przynajmniej równie dobrze jak teraz :)
OdpowiedzUsuńLepiej byłoby lepiej :D Narazie muszę się jeszcze sporo nauczyć, chociaż na szczęście nauka szybko mi idzie. Nie ukrywam też, że liczę na wyższą wypłatę, jeśli chce wiązać z tą firmą dalej idącą przyszłość.
UsuńGratulacje! :) Dobra atmosfera jest ważna, w końcu sporo czasu w pracy spędzamy. No i jak opisujesz, to pierwsze wrażenie wydaje się super. Tak straszyli kryzysem, ale jak widać nie warto brać pierwszej lepszej oferty, tylko poczekać na coś ciekawszego. ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym w stu procentach a moje doświadczenia tylko to potwierdzają :) Straszyli kryzysem, ale tak naprawdę nie znam chyba we własnym otoczeniu osoby, która by straciła pracę i nie znalazła jeszcze nowej. No, poza jedną osobą z mojej poprzedniej pracy, ale ta ciągnie L4 i w sumie już podczas pracy miała taki zamiar :)
UsuńTo dobrze, że się udało znależć fajną pracę w dobrej atmosferzy, oby po okresie próbnym prac też satysfakcjonowała :)
OdpowiedzUsuńPraca po okresie próbnym pewnie będzie taka sama, tylko lżejsza, bo się już czegoś do tego czasu nauczę :) Oby tylko płaca była lepsza i już będę wtedy szczęśliwa :)
UsuńMówiłam CI nie raz, że wystarczy przeczekać okres kwarantanny i tej izolacji a praca się znajdzie. Powiem Ci, że trafiły Ci się trzy piękne fuchy :) Co prawda chyba wybrałabym korporację ze względu na wynagrodzenie w jakie jej dają, a z drugiej strony ten sklep internetowy nie jest zły. Teraz pracuje w sklepie online i lubię tą pracę :) A w jakim sklepie pracujesz w końcu? :)
OdpowiedzUsuńNie chciałabym zdradzać w jakim, bardzo strzegę swojej anonimowości w sieci :) Nie jest to duża firma, chyba, że będzie bardzo duża to wtedy się pochwalę :)
UsuńCo do korporacji to własnie miałam duży dylemat. Na początek na pewno nie zarabiałabym więcej. Z tego co czytałam w internecie to na podobnym stanowisku jak moje zarobiłabym tam może 200zł więcej niż tutaj. Tyle tylko, że z czasem mogłabym się starać o awanse. Ale tutaj też mam taką szansę, bo firma się naprawdę mega szybko rozwija :) Kto wie, może szef otworzy jeszcze inne sklepy internetowe (teraz ma dwa) i stanę na czele jednego z nich? :)
Póki co, z tej korporacji mi jeszcze nie oddzwonili, czy im się spodobałam czy nie. Musiałabym więc zrezygnować całkiem z tej pracy, a tamtą i tak nie wiadomo czy bym dostała. Generalnie bardzo długo zastanawiałam się nad wyborem.
Czyli warto było czekać, pracodawcy tez chyba czekali.
OdpowiedzUsuńOby zachwyt trwał jak najdłużej:-)
Dziękuję :) Po mojej poprzedniej pracy, każde miejsce, gdzie traktują mnie jak człowieka a nie tanią siłę roboczą jest dobre :)
Usuńcieszę się bardzo! Tak właśnie myślałam że pracę dostałaś xd :D
OdpowiedzUsuńSkąd te podejrzenia? :D
UsuńGratulacja! :) Fajnie, że w końcu masz taką prace, z której jesteś zadowolona i co najważniejsze można robić sobie przerwy kiedy się chce, nie to co w tym dziwnym call center :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Jest różnica jak widać pomiędzy "fajną atmosferą w pracy" w różnych miejscach :)
UsuńNo super :) Gratuluję. Wiedziałam, że w końcu musi się los do Ciebie uśmiechnąć. I wiedziałam, że w końcu praca Cię znajdzie - po kwarantannie życie wraca do normy :)
OdpowiedzUsuńA co do pensji - kochana ja zaczynałam z kwotą 1950 brutto. Dobrze, że były jeszcze dodatki bo nie wiem jak za taką kwotę można żyć- zwłaszcza jak się ma rodzinę.
Jeszcze raz gratuluję:)
Jak ja zaczynałam pracować to najniższa krajowa była 1350zł :D Zarabiałam więcej, bo miałam jeszcze płacone na lewo w kopercie, ale to było łącznie 1500-1600zł :) Tylko nie czarujmy się, ceny w sklepach były wtedy całkiem inne...
UsuńRewelacyjna wiadomość. Szczerze gratuluję Ci zdobycia nowej pracy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję bardzo :)
UsuńGratuluję, naprawdę! Wiem jakie to trudne z własnego doświadczenia. Dobra atmosfera w pracy jest bardzo ważna.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Oby ta praca podobała mi się już zawsze. Aż się boję, że wkrótce wyjdzie na jaw coś, co sprawi, że praca przestanie mi się podobać.
UsuńSuper, ze udało Ci się znaleźć prace :) dobrze było jednak poczekać i znaleźć coś gdzie będziesz się bardzo dobrze czuła :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) To znaczy... mam nadzieję, że było warto. Spędziłam w pracy dopiero pierwszy tydzień... Mam nadzieję, że z czasem będzie mi szło tylko lepiej i że nie przestanie mi się podobać :) Jest dobrze i boję się, że to się może szybko zmienić :/
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest robić coś, co sprawia radość :)
OdpowiedzUsuńChyba tak :)
UsuńGratulacje! Jednak cierpliwość popłaca i nie można brać czegokolwiek bo wtedy się traci szansę na spełnianie marzeń :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :) Może spełnieniem marzeń bym tego nie nazwała, ale ostatecznie okaże się jak dowiem się ile będę docelowo zarabiać :)
UsuńAtmosfera jest najważniejsza. Wolałabym mniej zarabiać a mieć fajne miejsce pracy z ciekawymi ludźmi. Ja osobiście pracuje w miejscu może nudnym ale właśnie z fajnymi ludźmi a jako osoba która przeszła mobbing w poprzedniej pracy bardzo mi jest to potrzebne i jest to moja strefa komfortu. A w tym banku też bym się zdziwiła jakby ktoś mi mówił na ty. Jak ja szukałam pracy mało kto oddzwaniał ale nauczyłam się że samo wysłanie cv na maila niewiele daje. Zazwyczaj najpierw dzwoniłam i pytałam się czy mogę wysłać albo od razu przyjść oczywiście jeśli była taka możliwość. Tak szybciej znaleźć :) pozdrawiam i życzę powodzenia
OdpowiedzUsuńJa tylko wysyłałam maile. W większości było nawet napisane, żeby wysyłać CV drogą mailową, więc trochę głupio byłoby dzwonić z pytaniem czy mogę wysłać CV xD Chyba by mnie na starcie skreślili xD Chociaż jak nie odzywali się tak długo to też się już zastanawiałam czy nie dzwonić po prostu. Na szczęście wraz z końcem obostrzeń Covid, telefon się zaczął ożywiać :)
UsuńGratuluję! Mocno trzymam kciuki, zeby Ci sie podobało, zeby zespol byl fajny przy blizszym poznaniu i zebys byla zadowolona :) z doswiadczenia wiem, ze zawsze tak jest. Najpierw nikt sie nie odzywa, a potem wysyp i trzeba wybierac. A juz w ogole najgorzej, jak sie zaczynasz zastanawiac, czy to dobry wybor, czy moze jednak inna firma? Oszalec mozna :D grunt, ze juz masz swoje miejsce. Zycze powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńMoje miejsce :D Jeszcze nie do końca nowe, ale jeśli uda mi się tam dobrze zaadaptować to będzie fajnie :)
UsuńSuper, bardzo się cieszę, że znalazłaś pracę i jesteś zadowolona, gratuluję serdecznie i życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńGratuluję, cieszę się, że jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńGratulacje! Ja ciągle szukam.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki :)
UsuńSuper, że udało Ci się znaleźć pracę, która spełnia Twoje oczekiwania :D
OdpowiedzUsuńZ tego jak ją opisujesz to wydaje się być naprawdę fajna, a wynagrodzenie jak na okres próbny też nie jest takie złe :)
Pozdrawiam!
Dokładnie, zaskoczył mnie pozytywnie, bo spodziewałam się kwoty 1900 :)
Usuńtrzymam kciuki bo wydaję się być fajna praca :D a co najważniejsze brzmisz tak fnatastycznie zaodowlona że hcyba sama bym się wybrała do tej pracy :D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zadowolona :) Mam nadzieję, że tak będzie jak najdłużej.
UsuńGratulacje, że udało się znaleźć nową pracę - i że trochę mogłaś sobie poprzebierać jednak w ofertach ;) Brzmi bardzo fajnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Po dwóch miesiącach bez odezwu nie spodziewałam się, że będę mogła przebierać w ofertach :) Warto uzbroić się w cierpliwość :)
UsuńO matko gratuluję! Cieszę się niezmiernie, że zostawiłaś tamtą okropną pracę! Aż Ci troszkę zazdroszczę, bo sama obawiam się powrotu do Polski i perspektywy szukania pracy:(
OdpowiedzUsuńSzukanie pracy nigdzie nie jest łatwe. Ale wydaje mi się, że dużo poprawiło się w naszym kraju i nie będzie aż tak źle :)
UsuńGratulacje :) Muszę nadrobić Twoje starsze posty, bo chwilę mnie nie było.
OdpowiedzUsuńMoje korpo na szczęście jest dalekie od tego, w jakim miałaś przyjemność być. Tylko mogliby płacić więcej :P
Ciekawa jestem w takim razie jak wygląda Twoje korpo i jak Ci się w nim pracuje :)
UsuńŚwietnie! cieszę się, że znalazłaś pracę :D mi też się udało :D w tym tygodniu od poniedziałku do czwartku byłam na szkoleniach w Poznaniu, dostałam telefon, laptop i umowę o pracę :D hotel z posiłkami na ich koszt, przejazdy, wszystko jak być powinno bez kręcenia nosem :P
OdpowiedzUsuńGratki. Ja wróciłam do starej! Alleluja
OdpowiedzUsuń