O złamaniu zasad kwarantanny

Hej! :)

Dziękuję za wsparcie w poprzednim poście. Nawet nie wiecie jak bardzo mi to wszystko pomogło. Po pierwsze, wreszcie wyrzuciłam z siebie to, co czuję - nawet nie miałam z kim się podzielić tymi myślami. Po drugie, w Waszych komentarzach na szczęście nie było zdań typu: "skoro masz wątpliwości, powinniście się rozstać". Wyciągnęłam z Waszych rad mnóstwo wniosków, spośród których najważniejsze to: znaleźć swoją pasję, uwierzyć w siebie i realizować się. Słowem: chcąc naprawić świat trzeba zacząć od siebie ;)

Pozostając w klimacie zwierzeniowo-pamiętnikowym chciałam Wam opowiedzieć, że tuż po tym jak opublikowałam poprzedni post i przeczytałam pierwsze budujące komentarze dostałam większej ochoty na życie. :) Na moje szczęście w weekend była cudowna pogoda, więc całe dnie spędzałam przede wszystkim na robieniu tego, co mi aktualnie pasowało. Jeździłam na rowerze, wylegiwałam się na słońcu słuchając muzyki i oglądałam seriale. 

W piątek miałam jeszcze wieczorem mega doła, takiego, że kompletnie nic mi się nie chciało, ale narzeczony miał do załatwienia sprawy w mieście i zabrał mnie ze sobą, bym się chociaż na chwilę wyrwała z domu. Dla mnie takie wyjście to obecnie duża sprawa, bo to okazja, by umyć włosy i ola boga, pomalować się ;) Spotkaliśmy się z jego kolegą przez chwilę, omijając nakaz noszenia masek na marketowym parkingu a następnie pojechaliśmy na kebaba, którego zjedliśmy już w domu ;) Nie wiem czy to była kwestia spotkania z ukochanym, poznania nowej osoby, samego wyjścia z domu czy smacznego kebaba (a może wszystkiego po trochu) - grunt że humor mi się poprawił. 



Sobota była najpiękniejszym pogodowo dniem tego roku, jaki pamiętam. Temperatura wreszcie pokazywała ponad 21 stopni, a ja dopiero taką temperaturę odbieram jako ciepło. Sobota to również domowe porządki, więc starałam się jak najbardziej sprawiedliwie rozkładać pracę i lenistwo :D Spełnienie jednego obowiązku na przemian z chwilą dla siebie. Opalałam się wprawdzie w ciuchach, ale słuchając starej muzyki (z roku 2012 :P) powspominałam stare dobre czasy, a równocześnie docierało do mnie, że jestem jeszcze w takim wieku, że to jak żyję teraz i co teraz robię, również będę wspominać na stare lata. ;) Dlatego nie warto się starzeć przedwcześnie. A to teraz robię.

Tego dnia pojechałam z narzeczonym na tego samego kebaba, z tą różnicą, że ja prowadziłam jego fajny samochód, a bardzo lubię nim jeździć, więc również wprowadziło mnie to w dobry nastrój. Wszystkie nasze zeszłotygodniowe sprzeczki odeszły na bok - było normalnie. Ja oglądałam z nim jego serial, a on drugi dzień z rzędu postawił kebaba i zatankował mi samochód :D

W niedzielę planowaliśmy rodzinnego grilla, miał to być w końcu najcieplejszy dzień weekendu. Nie spodziewaliśmy się jednak załamania pogody i zamiast słońca był deszcz. Na szczęście popołudniu przestało padać, a mimo tego, że słońce się nie pojawiło, było bardzo ciepło. Na grillu niespodziewanie pojawiła się moja przyjaciółka z narzeczonym. Złamaliśmy zakaz unikania ludzi, odległości i noszenia maseczek, ale cóż... Ja naprawdę mam tego trochę po dziurki w nosie.

Wiecie, że jak jeździłam na rowerze po tych polach, które są na zdjęciach to było tam więcej ludzi niż na normalnych, asfaltowych drogach? Wiecie, że tylko ja miałam na sobie maseczkę? Aż dziwnie się czułam, chociaż wiedziałam, że to oni łamią przepisy, a nie ja. Z drugiej strony cóż... maseczka w lesie? Po za tym moja przyjaciółka wciąż widuje się ze swoim rodzeństwem, niemal codziennie i nie przejmują się zakazem odwiedzania. Trochę mnie to denerwowało, gdy ja unikałam wszelkiego kontaktu z ludźmi i nie jeżdżę nawet do mojego narzeczonego, podczas gdy mogłabym być tam teraz codziennie na wolnym :/ 
Wiem, że kwarantanna trwa dalej i zamierzam jej dalej przestrzegać. Chociaż w tym tygodniu pewnie już nie pojeżdżę na rowerze, bo pogoda daje na to małe szanse to i tak zamierzam przy każdym wyjściu mieć na sobie maseczkę, a spotkanie z innymi ludźmi uważam za sporadyczny wybryk a nie nowy proceder. Podobno dziś znów jest bardzo duża liczba nowych zachorowań i chociaż nadal uważam, że to wszystko to jedna wielka bzdura i zostaliśmy wplątani w polityczno-gospodarczą gierkę to zamierzam odpowiedzialnie zachować ostrożność.

Na koniec, by trochę osłodzić ten post, przedstawię Wam moją kociątkową rodzinkę i pokaże jak oni bawili się w ten weekend :D

 




Przyznajcie się, komu z Was zdarzyło się już złamać przepisy kwarantannowe? :D Obiecajmy się dziś nie karcić, a jedynie pośmiać z naszych małych grzeszków ;)

Komentarze

  1. ja spotkałam się z babcią, bo groziła śmiercią po dwóch miesiącach niewidzenia się. Także to było złamanie kwarantanny, aczkolwiek były maski na twarzach!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z babcią to wiadomo, starsi ludzie są bardziej narażeni. Jak się babcia czuje?

      Usuń
    2. fizycznie, a ma ponad 88 lat. Gorzej z psychiką, babcia była aktywna, miała swoje sprawy, koleżanki, wyjścia na miasto, wyjazdy. Teraz domowe więzienie ją męczy i psychicznie coraz gorzej...

      Usuń
    3. Biedna :/ Mam nadzieję, że od poniedziałku będzie mogła skusić się na małe wyjście, ale w jej wieku to naprawdę ryzykowne.

      Usuń
  2. We wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek. Też spotkałam się z koleżanką i jej dziećmi. I my, i oni siedzą w domu od dwóch miesięcy. Wychodzimy na ogródek, do sklepu od święta i z konieczności zaopatrzenia lodówki. A dzieciaki już chodzą po ścianach, serio, bo odbija im od tego wszystkiego równie mocno jak dorosłym. Stwierdziłyśmy więc zgodnie, że nic nam nie będzie... i przemiło było napić się kawy z żywym człowiekiem! A dwunożne szkodniki zdążyły się wybiegać i padły w drodze do domu :D
    Czytając Twój poprzedni post przewertowałam cały blog. Widać, że jesteś osobą zorganizowaną i ambitną. Bezrobocie to nie koniec świata - dla osób tak pełnych chęci to wyzwanie i czas na znalezienie nowych pasji, dokształcanie, budowanie nowych umiejętności. Potraktuj to jako długi urlop przeznaczony na samorozwój - sama zmiana spojrzenia pomaga i daje kopa. Dokonasz jeszcze wielkich rzeczy :) i nigdy nie pozwól umniejszać swojej wartości z powodu chwilowego braku pracy czy później mniejszych zarobków. Wkrótce nadejdzie Twój czas, a Ty się do niego świetnie przygotujesz! :) a teraz ciesz się też tymi małymi przyjemnościami jak rower czy po prostu słoneczny dzień. Dla siebie samej i własnego szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to zupełnie inaczej spotkać się wreszcie z żywym człowiekiem :D Teraz niemal wiem co czują bohaterzy reality show typu Big Brother gdy są zamknięci w domu przez kilka tygodni i nagle do domu wchodzi nowa osoba :D
      Poprzedni post usunęłam, to znaczy schowałam, ponieważ był bardzo prywatny i nie chciałabym do dostał się w niepowołane ręce. Pisałam w nim o wątpliwościach przedmałżeńskich :) Na szczęście zostały one rozwiane :) Również dzięki Tobie :)
      Mój blog w ogóle ma historię dziesięcioletnią, ale wiele przeszedł modyfikacji i 99% postów jest ukryta właśnie ze względu na to, że są to prywatne zwierzenia. :) Wiele osób mnie krytykowało za to twierdząc, że nie umiem się pogodzić z niektórymi negatywnymi komentarzami dotyczącymi mojego życia, ale po prostu ja nigdy nie chciałam by mój blog przeczytał ktoś z mojego otoczenia. Od zawsze bardzo ceniłam sobie anonimowość.

      Usuń
  3. Spotkania, urozmaicenie codzienności, nawet taki kebab mogą poprawić humor.
    W weekend wybraliśmy się na wycieczki, choćby po to, by sprawdzić, jak funkcjonują muzea.
    jest O.K. tylko trzeba zabrać prowiant i termos, a kawa na stacji benzynowej.
    Twoje koty to niezła ekipa:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezła i kochana ekipa :D
      Mi się marzy taka wycieczka chociażby miała być spędzona w samochodzie i miałby to być krótki spacer w maseczce. Ale niestety mojego narzeczonego za Chiny Ludowe nie wyciągnę ;) Będzie się zasłaniał kwarantanną, ale prawdziwym powodem będzie to, że mu się nie będzie chciało. ;)

      Usuń
  4. Nie uważam za dobry pomysł większych spotkań, ale nie ukrywam, że z rodzicami widuję się już odkąd skończyłam kwarantannę, z koleżanką odkąd można normalnie spacerować. Jak się słyszy wróżenia, że to jeszcze może potrwać całe miesiące, to nie da się tak izolować, poza tym przedszkola są otwierane, galerie handlowe otwarte... Nie jestem w grupie ryzyka, nie chodzę do pracy, żeby spędzać całe dnie z różnymi ludźmi, więc nie będę sobie narzucać większych restrykcji niż to konieczne. O tym, że nadal trzeba utrzymywać dwumetrowy dystans, musiałam przeczytać na stronie rządowej, bo patrząc na ludzi trudno na to wpaść. ;)
    Maseczkę czasami zdejmuję, kiedy jestem na dłuższym spacerze i nie ma nikogo wokół. Rozumiem w tłumie, w pomieszczeniach, może warto byłoby żeby przeziębieni już zawsze je nosili w takich miejscach, ale na dworze kiedy jest pusto? Na rowerze jeszcze nie byłam. :) Byłam za to w galerii handlowej, ale mam wytłumaczenie, że parkowałam tam na podziemnym parkingu i musiałam przez nią przejść. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama też teraz była w weekend w galerii handlowej, podobno nawet nie ma aż tak dużo ludzi. Może to i lepiej, ale idę o zakład, że to się pomału będzie zmieniać.
      Człowiek żyje w stadzie i chociaż ja uważam się za indywidualistkę to wyobrażam sobie tym bardziej jak innym jest ciężko, skoro mi to już zaczyna przeszkadzać.

      Usuń
  5. Kwarananna swoją drogą. Ostrożność swoją a psychika co innego... Prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no akurat jeśli chodzi o ostrożność to leży ona w psychice ;) Mimo wszystko uważam za lekki wybryk to, że pozwoliłam sobie na zaproszenie koleżanki na grilla. Najchętniej spotkałabym się z nią i dziś, ale.. starczy tych szaleństw. :D

      Usuń
    2. Nie Ty pierwsza, nie ostatnia, nie jedyna xD

      Usuń
    3. Oj tak :D Bałam się hejtu pod tym wpisem, a tu się okazało, że wszyscy dobrze mnie rozumieją :)

      Usuń
  6. dobrze się czyta że humor wrócił i dobre nastawienie również :) och - we wszystkim trzeba zachować przecież zdrowy umiar - w kwarantannie też ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze się też z tym czuję. Potrzebowałam chyba takiego zapomnienia, chociaż nie czuję się jeszcze w pełni usatysfakcjonowana :) Ale przyjdzie jeszcze na to czas może :)

      Usuń
  7. teraz już wszystko wraca do normy. Otwarte galerie, lasy, parki. Zaraz puby się otworzą. Musimy nauczyć się żyć w tej nowej rzeczywistości i tyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, od poniedziałku praktycznie już wszystko będzie otwarte. Zobaczymy co się będzie teraz działo.

      Usuń
    2. myślę że z maseczkami ale będzie normalnie. Wirus już pozostanie jak grypa sezonowo i tak :)

      Usuń
    3. W restauracji podobno można jeść narazie tylko w ogródkach. Ciekawe jak będziemy jeść i pić w maseczkach :D

      Usuń
    4. ja czekam na sobotę:D idziemy z narzeczonym na żarełko na miasto wreszcie po dwóch miesiącach:D:D:D

      Usuń
    5. Dzisiaj koleżanka dała mi cynk, że w restauracjach obok siebie mogą spędzać czas jedynie osoby, które ze sobą mieszkają :/

      Usuń
  8. W lesie chyba nie trzeba mieć maseczek. A małe spotkania raczej nie powinno szkodzić, tutaj raczej chodzi o większe skupiska ludzi. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy to właśnie w lesie teraz jest najwięcej ludzi xD

      Usuń
  9. Czasami takie wyjście z domu potrafi sprawić człowiekowi dobry nastrój :D
    Zgadzam się, ze słowem, że jeśli chce się zmieniać świat to najpierw należy zacząć od siebie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój narzeczony chyba jednak też tęsknił za wyjściami, bo gdy powiedziałam mu, że od poniedziałku otwierają bary, restauracje i fryzjerów to powiedział, że w takim razie zaczniemy wychodzić :) Czy zaczniemy to nie wiem, bo jednak nadal lekki strach pozostaje :)

      Usuń
  10. Cieszę się, że masz lepszy humor :) ja też łapię okazje, żeby się gdzieś wyrwać

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że poczułaś się lepiej i pewniej😊
    Nawet nie wiesz jaką mi ochotę narobiłaś na kebab 😅
    Każdy postępuje wg własnego sumienia. Ja tam wolę dmuchać na zimne i wolę siedzieć w domu - Choć ogromnie brakuje mi wyjścia z domu choćby do Biedronki na zakupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż masz kochana zajęcie w domu, które zajmuje Cię na tyle, że nie musisz długo o tym myśleć :D Pomału zdejmują obostrzenia, chociaż wiadomo, że strach to może uda Ci się wyrwać w jakieś mało uczęszczane miejsce na spacer z maluchem ? :)

      Usuń
  12. Naruszałem także „trochę” czas kwarantanny, biegając rano po parku publicznym… moim celem jest lekkie ćwiczenie i pozbycie się myśli o milczeniu w domu.

    Pozdrowienia z Indonezji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałeś szczęście, że nie natknąłeś się na policję :D Chociaż mój znajomy policjant mówił mi, że za brak maseczki, ale nie wiem jak to jest w przypadku innych "zakazów". W każdym razie dobrze, że biegać możesz już legalnie :)

      Usuń
  13. Nikt nie jest święty, nie dziwię się, że spacerując albo jeżdżąc na rowerze po bezdrożach ktoś zdejmuje maseczkę :) jaka śliczna kociątkowa rodzinka :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba i ja tak muszę zacząć robić, bo chociaż jazda w maseczce mi akurat nie przeszkadza, a wręcz nawet lepiej, bo nie muszę się malować :D to jednak czuję się dziwnie, gdy jeżdżę w niej sama a wokół ludzie bez maseczki.

      Usuń
  14. Ja już mam dosyć tego całego koronawirusa, spotkałam się z rodzicami, bo najnormalniej na świecie się za nimi stęskniłam, a mój ojciec jest schorowany.
    Cierpię na ataki paniki, a ta zasrana maseczka jeszcze bardziej utrudnia mi oddychanie :/ Wiem, że można ją ściągnąć, jeśli ma się problemy z oddychaniem, ale weź się później tłumacz, jak Ci będą wypisywać mandat :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba większość z nas ma już dość tego koronawirusa. Chociaż miło spędza się czas w domu, kiedy można sobie pofolgować i bezkarnie oglądać telewizję, internet czy czytać książki to ... ileż można? W końcu to trwa już od marca a mamy prawie czerwiec. I do tego wiosnę, która chociaż nie rozpieszcza nas temperaturą to co innego gdyby była teraz zima i tak nikomu nie chciałoby się wychodzić z domu.

      Usuń
  15. Urocze kotki. A izolacja od ludzi bardziej szkodzi niż pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli psychiczną stronę takiej szkody, czy jeszcze jakąś inną? :)

      Usuń
  16. My siedzimy w domu, a kontakty towarzyskie na ten moment leżą odłogiem ;) Jedyne co, to w weekend byliśmy u mojego teścia, bo miał urodziny...

    OdpowiedzUsuń
  17. Cieszę się, że poprawił CI się humor <3 to najważniejsze i od razu czuć inny vibe z tego wpisu! <333
    My ostatnio też powoli przestajemy przestrzegać kwarantanny, jeździmy do teściów, trochę widujemy się ze znajomymi, co prawda nie tak jak kiedyś, ale jednak człowiek potrzebuje tego kontaktu, żeby nie zdziczeć ;D a i mam nadzieję, że jak wszysyc przez ostatnie tygodnie siedzieli w domu to raczej jesteśmy w tym bezpieczni :D co prawda moi rodzice nie chcą nas dalej widzieć, chyba że spędzimy 3dni kwarantanny w garażu hahahaha no ale ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz no, generalnie dobrze, że są osoby, które nadal się boją, bo dzięki temu nie wypadniemy nagle wszyscy na ulice :D Nowe przypadki zarażeń wciąż są i wcale nie są mniejsze, więc nadal jest się czego bać :/

      Usuń
  18. Kochana czemu ktoś ma Ci pisać byś się rozstała . Tylko idioci tak pisza . Cieszę się ze jest lepiej . Rozwijaj pasje a jak Ci złe to poprostu porozmawiaj z ukochanym . Ja bym teraz dużo dała by posprzeczać się z ukochana osoba . Wiesz ja tam się stosuje do wymogów .I nie patrzę na innych a potem statystki rosna i więcej chory . I dobrze ze się gdzieś wyrwalas ileż można w domu siedzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z doświadczenia tak myślałam ;) Pamiętam jak w przeszłości żaliłam się na związek na blogu i miałam później w komentarzach właśnie takie sugestie ;) Dobrze, że wszyscy jakoś tak "dorośli" do tego, że nie przekreśla się od razu związków :D Ty wkrótce też znajdziesz swojego ukochanego i będzie milion razy lepszy niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Jesteś piękna, mądra i bogata, nie będziesz długo sama, gwarantuję Ci :P

      Usuń
    2. To dobrze . Ale jeśli Ci kiedys ktoś tak powie to pamietaj słuchaj siebie . Skąd Ci się wzięło bogata ? Ciężko pracuje po 12h dlatego rzadko bywam na blogach . Gdybym chciała to już bym z kimś była . Ale wole być sama niż być z byle kim byle nie być samej . Ale miło mi ze tak dobrze mi życzysz 😗.

      Usuń
    3. Bogata mi się wzięło stąd, że kiedyś sama napisałaś, że ciężko pracujesz i przez to Cię stać, wtedy pisałyśmy albo o wycieczkach zagranicznych albo o diecie lub siłowni ;) Bogata to często słowo, które się kojarzy źle, nie wiem czemu. Przecież to nie jest obelga, a wręcz przeciwnie. ;)
      Z tym, żeby nie być z byle kim to absolutnie się zgadzam. Nie ma co spadać z deszczu pod rynnę :/ Tylko pracując tak długo, nie sądzisz, że odbierasz sobie czasem trochę tego młodego życia?

      Usuń
    4. Jak coś chce się można na to zapracować i zacisnąć pasa (. Np tera 3 miesiące nic sobie nie kupiłam do dziś a pudełka Chillbox mialam pół roku wcześniej opłacone ) Różnie pracuje nie mam stałych godzin. Złe napisałam 12 h bo to się zdarza ale nie cały czas . Mam nieunormowany czas pracy . Nic nie tracę przed wirusem sporo podróżowałam , chodziłam do kina czy czasem na imprezę , trenowałam i zawsze miałam czas dla przyjaciół . Można wszystko choć są okres gdy jest więcej roboty .

      Usuń
    5. Nie wiem czy doszło co wcześniej napisałam . Pracuje różnie zdarza się tez 12h ale nie zawsze . Praca nie unormowana czasowo . Jak coś się chce to się ciężki na to pracuje i się oszczędza . Dla mnie osoba bogata to ta taka co ma duży dom i kilka aut . Itp Znajduje czas na wszystko choć są okres kiedy jest więcej pracy . Tracę co ? Zyskuje wyjazdy , rozwijam się , przed pandemia chodziłam do kina na imprezy z przyjaciółmi . Teraz wirus jest to ograniczone

      Usuń
  19. Zawsze zmiany powinny wychodzić od nas samych, bo nie sztuką jest opisać jaki to świat czy ludzie są okrutni nie widząc jacy jesteśmy dla siebie czy innych :) Dlatego "jeśli chcesz zmienić świat - zacznij od siebie" chodzi za mną od dobrych kilku lat :) I każde zmiany zaczynam od siebie.. jeżeli jest mi źle - poprawiam to, kończę relacje JA nie inni itd itd :) Tych przykładów mogłabym tutaj podawać miliony.

    Fajnie, ze tak super spędziłaś te dnie i że sprawy z narzeczonym się chociaż poprawiły :) grunt to rozmowa bo bez niej nie ma związku :)) Także warto rozmawiać, ale warto wiedzieć jak a niestety sporo ludzi woli drzeć koty niż spokojnie usiąść i pogadać. Co do kwarantanny? Nigdy jej tutaj nie miałam, cały czas pracuję tak jak pracuje. Codziennie spotykam się z około 100 osobami - co 8 dni przybywa nowych twarzy, nowi ludzie.. i nikt od tego nie umarł. Nie wierzę w coś takiego jak koronagówno, a raczej grypa, którą chcieli przestraszyć ludzi.. Skoro ilość zachorowań w Polsce wzrasta to po co są te luzy? Spotykać się z ludźmi nie można, ale wyjść do galerii handlowej (do obcych ludzi) już tak ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała ta sprawa z koronawirusem jest właśnie mocno podejrzana. Ja wciąż nie wiem w co mam wierzyć i chociaż lubię mieć własne zdanie na jakiś temat, tak sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć...

      Usuń
  20. Skąd Ja to znam - wyjście na zakupy idealną okazją by sięgnąć po kosmetyki :D Chodź nie będę ukrywać odkąd ograniczyłam make-up kondycja skóry zdecydowanie się poprawiła :)

    Poruszając kwestie koronawirusa i narodowej kwarantanny... odkąd wróciłam do domu i rozpoczęłam zdalną naukę (studia) nie brakuje mi czasu na nudę. Myślę, że odzyskałam potrzebny spokój i wyciszenie - mieszkając na wsi nie jestem zwyczajna do miejskiego chaosu. Bardzo sobie cenię możliwość wyjścia do ukochanego sadku i ogrodu. Spokojne, czasami wręcz samotne obcowanie z naturą jest dla mnie bardzo ważne.
    Oczywiście powrót do czasów sprzed całej tej pandemii byłby dla wielu ludzi odzyskaniem życia, które docenili w obliczu nakazów i zakazów. Może tak miało być. Może czegoś nas to nauczy. Wyciągniemy wnioski i multum życiowych refleksji. Ja sama zdałam sobie sprawę, że nasz czas jest zbyt cenny by go marnować. Muszę i chcę dobrze go wykorzystać.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko dzieje się po coś. Myślę, że na pewno wiele z nas wiele się nauczy a przede wszystkim przestrzegania higieny, szczególnie w okresie gryp. Ja co roku na wiosnę byłam chora a w tym roku mnie to ominęło ;) To pierwsza dobra lekcja :) Odległość od innych osób to też dobra nauka, kto lubi stać przy kasie z cyckami na plecach jakiejś starej baby chociażby? :)

      Też mieszkam na wsi i tu inaczej przebiega kwarantanna, właściwie nie czuje się jej aż tak jak w mieście, bo tak jak Ty mam własny kawałek zieleni, po którym mogę bezkarnie chodzić nawet boso :D

      Usuń
  21. Fajnie, ze spedziłaś dobrze czas. Ja w weekend bylam u dziadków bo nie widziałam się z nimi 2 miesiace i poczułam się psychicznie duzo lepiej. Ta cała kwarantanna i to wszystko strasznie zle dziala na nasza psychike

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

12. "Dlaczego mężczyźni poślabiają zołzy?" Sherry Argov

17. "Miasto ślepców" Jose Saramago

Projekt denko. Czerwiec.