Kosmetyczne denko w maju
I wtedy przyszedł maj...
Chciałoby się optymistycznie zaśpiewać majową piosenkę, ale chociaż jest nadzieja, że pomału wszystko zacznie wracać do normalności to jednak dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, że nigdy już nie będzie tak samo. W szczególności rozumieją mnie osoby, które tak jak ja, straciły pracę i zostały zmuszone do szukania nowej. Melduję: od przeszło miesiąca, nadal nie znalazłam pracy i nie dostałam ani jednego telefonu z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną.
Z majowych nowości dodam, że zostałam zaproszona na sierpniowe wesele, oczywiście z zastrzeżeniem, że "wszystko się może zdarzyć". Nim jednak post stanie się postem o cytowaniu piosenek, przejdę do sedna sprawy.
W miesiącu maju udało mi się zużyć 8 produktów kosmetycznych pełnowymiarowych oraz jeden w miniwersji. Czyli jednak nie zeszłam w dół, jak mi się to początkowo wydawało :) Oto moje kosmetyczne recenzje:
1. Perfecta, profesjonalny zabieg głębokiego oczyszczania skóry, 3x10 ml, cena: 4zł.
Bardzo przypadł mi do gustu. W poprzednim miesiącu po moim wysokim poziomie zadowolenia ze skóry twarzy nie zostało ani śladu, gdy na linii żuchwy pojawiły się, nieznane mi dotąd, wypryski hormonalne. Nie wiem skąd się wzięły, bo żadnych zmian nie odczułam, ale były to pryszcze duże, czerwone, trudne do wyciśnięcia i jedne z tych, które pozostawiają duże blizny. Moje przerażenie osiągnęło level hard.
Ten zabieg pomógł mi się z nimi uporać. Wiadomo, że nie był moją jedyną bronią, ale po jego użyciu wypryski znacznie zmalały, zaczęły wysychać, przestały boleć, nie pojawiły się już żadne nowe zmiany.
Zdecydowanie polecam taki zabieg do zastosowania raz na jakiś czas. Dla skóry mieszanej i tłustej to wręcz produkt must have.
Ocena: 10/10.
2. Faberlic, żel do mycia twarzy Ultra Clean Green, 150ml, cena ok 11 zł.
To kolejny produkt, który pomógł mi w walce z trądzikiem.
Wiecie co, ja generalnie miałam go ocenić słabo... Bardzo chciałam móc się do czegoś przyczepić, ale tak naprawdę... chyba nie ma do czego. Nie miałam dużo do czynienia z marką Faberlic, ale mam słabe zdanie na jej temat. Jednak ten żel do twarzy naprawdę był spoko. Z drugiej strony, niewiele sam był w stanie zdziałać.
Sama nie wiem co mam napisać. Drugi raz go raczej nie kupię.
W momencie gdy wyskoczyły mi te nieszczęsne pryszcze - pomógł w walce z nimi. Po walce z pryszczami przyszedł czas na ogromne przesuszenie skóry twarzy, w moim przypadku wręcz historyczne - żel jednak nie pomagał.
Cóż, mogę więc wywnioskować, że lekko jednak wysusza skórę, co normalnie jest dla mnie plusem. No ja nie wiem jak go ocenić. Miałyście może styczność z marka Faberlic?
Ocena: 7/10.
3. Lumene, podkład Blur, odcień 1,5, próbka.
Dziewczyny, moją opinię na temat nowej szaty graficznej Lumeny już znacie. Generalnie ja i tak wolę wersję matową, mimo, że nawet zwolenniczki matu tego oto Blura sobie chwaliły. A ja nie. Czy miałam twarz tłustą czy suchą jak skorupa, podkład nie trzymał się na twarzy. Lepiej wyglądał na kremie do twarzy, ale po chwili się ważył. Bez kremu wyglądał gorzej, ale chociaż trochę lepiej się wycierał. Testu noszenia maseczki absolutnie nie zdał. Nie wiem tylko gdzie został, ale po ściągnięciu maseczki nie było go ani na maseczce, ani na twarzy. Dziwna sprawa.
Moja opinia: 2/10.
4. L'Oreal Elseve, szampon do włosów Dream Long, 400ml, cena 11zł.
Od razu mówię, że do zakupu tego szamponu zmusił mnie niepokorny los, ponieważ przy przekładaniu towaru jedna sztuka mi upadła i się strzaskała. By nie robić problemu i dać innym przykład, kupiłam ten szampon - w końcu sam się nie przewrócił.
Moja pierwsza styczność z tym szamponem była nieciekawa. Po jego użyciu bez maski na włosy ani rusz. Nie dało się ich rozczesać.
To była moja druga styczność i już było lepiej, ale po dłuższym stosowaniu dostałam takiego, kuźwa, łupieżu, że do tej pory sobie nie mogę z nim poradzić. Pewnie przez olej rycynowy w składzie.
Ładny zapach, wydajna formuła, ładne opakowanie, ale Boże uchroń, bym go nigdy więcej w żadnym sklepie nie strzaskała.
Ocena: 2/10.
5. Oriflame, olejek na gorąco z pszenicą i kokosem, 15ml, cena ok. 3zł.
Dawno temu w Rossmannie kupowałam takie jednorazowe maski z Elseve. Uwielbiałam je używać przed imprezą, lub jakimś wyjściem. Miały mnóstwo chemii, ale nadawały włosom blask i piękny wygląd :)
Ten olejek z Oriflame jest pod tym względem podobny, ale dużo łagodniejszy. Ja go nałożyłam zamiast odżywki. Dał radę. Natomiast gdybyście miały z nim styczność to nałóżcie go na gorąco na jakieś pół godziny a na pewno się Wam odwdzięczy.
Do tego jeśli, tak jak ja, lubicie zapach kokosa to będziecie zadowolone :)
Nie dam mu jednak 10. Czemu? Olejek jest bardzo rzadki, więc spływa z rąk i ciężko go nałożyć na włosy, ciężko go rozprowadzić. Ilość na długie włosy jest ok, ale do efektu wow zabrakło mu jednego punktu :)
Ocena: 9/10.
6. Avon, czekoladowy scrub do ciała Naturals, 200 ml, cena ok 9zł.
Kto lubi zapach czekolady? Ja uwielbiam, a ten scrub to niemal deser dla zmysłów! Serio. Zapach ma boski! Działanie niezłe, bo miło masuje skórę, ale czy wygładza? Hm...
Tutaj zalety nam się kończą.
Bowiem: z opakowania ciężko wydobyć końcówkę produktu, ba, już po trzech użyciach trzeba się siłować. Drobinki miło masują skórę, ale są zbyt delikatne. Brak uczucia odświeżenia i wygładzenia, jakie powinny towarzyszyć przy dobrym peelingu.
Czy go jeszcze kupię? Być może tak, dla tego zapachu :)
Ocena: 6/10.
7. Avon, żel pod prysznic Senses Happiness, 200ml, cena 4zł.
Jeśli jeszcze nie wspominałam, to teraz jest na to pora: uwielbiam żele pod prysznic Avon Senses. Moim zdaniem za tą cenę są tysiąc razy lepsze od Isany, chociaż fakt, że ciężej dostępne i nie zawsze w tak dużej promocji.
Mało który zapach żelu pod prysznic Senses mi się nie podoba.
A teraz przejdźmy do tego. Nie umiem pisać o zapachach, ale ten przenosi mnie w krainę słodkiego, ciepłego lata, do ogrodu z owocami. Żel pod prysznic ma pachnieć granatem i frezją, mi pachnie jednak jak deser truskawkowo-borówkowy z bitą śmietaną, ale bez cukru :)
Skóra po użyciu tego żelu wymaga niestety użycia balsamu. Może nie za każdym razem, ale z całą pewnością nie jest nawilżający. To jednak rzadka cecha w żelach pod prysznic, więc wybaczam :)
Ocena: 9/10
8. Le petit Marseilliais, żel pod prysznic mandarynka i limonka, 250 ml, cena ok 5zł.
Nigdy nie zrozumiem osób, które lubią te żele. Zapachy, ok - to kwestia gustu, ale moim zdaniem są okropne. Ten na przykład pachnie jak kostka do WC. Jest rozwodniony, nie pieni się, uczula, wysusza skórę...
Dla mnie jest do niczego...
Punkty przyznaję mu jedynie za cenę, ale następnym razem nie kupię go nawet na weekendowy wyjazd.
Ocena: 2/10.
9. Oriflame, krem do stóp Feet Up, Avocado i Aloe Vera, 75ml, cena ok 13zł.
Bardzo lubię produkty do stóp marki Oriflame o czym już wspominałam.
Ten krem jest dużo łagodniejszy od mojego ulubieńca, więc stanowi przyjemny zamiennik na gorące lato. Fajnie się wchłania, jednak daje ochronną warstwę. Przy regularnym stosowaniu stopy są ładniejsze.
Od razu uprzedzam, że przy bardzo suchej skórze sobie nie poradzi.
Zapach, cóż, typowo ziołowy, konopny.
Jest jednak dużo lepszy od większości znanych mi kremów do stóp i jeśli będziecie się wahać: bierzcie :)
Cena: 8/10.
To już wszystko :) Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że ceny pisałam z pamięci, w jakich ten produkt kupowałam. Często są to ceny z promocji, a niemal wszystkie są to ceny stare, sprzed noworocznych podwyżek. Np. szampon L'Oreal w mojej drogerii, gdy odchodziłam, kosztował już 14 zł, zaś zabiegi z Perfecty były wyprzedawane po 2zł... Moją ocenę należy więc odnieść do ceny, o której ja piszę. Często, gdy produkt zdrożeje nie dostanie już takiej opinii. Same wiecie o czym mówię ;)
W maju na pewno przewiduję napisać, na dzień dzisiejszy, o trzech rzeczach :D Kończy mi się pasta do zębów, odżywka do włosów oraz tusz do rzęs :) Przyjmuję jednak zakłady do jakiej cyferki dobrnę :D
Miłego dnia Wam życzę! :)
Sporo tego :-) Kusi mnie numer 6 oraz 9 - bardzo lubie peelingi, a ostatnio bardzo polubiłam sie z kremami do stóp :-)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Ja też uwielbiam peelingi. Muszę się kiedyś udać na jakiś zabieg do spa, gdzie mi ktoś zrobi taki peeling na gorąco jeszcze. O jezu <3 Marzenie :D No, mogę jeszcze namówić mojego narzeczonego by mi taki zrobił, ale on nie ma tyle cierpliwości xD
UsuńKremy do stóp to od dłuższego czasu mój codzienny, wieczorny rytuał. Polecam :)
O tak, też chyba musze kiedys taki peeling w SPA zaliczyć :-) Ale chwilowo jeszcze chyba sobie poczekamy zanim uda nam sie to zrealizowac :-( Ha ha, chyba jednak lepiej zostawić to specjalistom ;-)
UsuńMój ostatnio i wieczorny i poranny - poszłam na całość :-D
pozdrawiam
Ja rano, jak jeszcze pracowałam to starałam się ograniczyć pielęgnacyjne czynności do minimum. I tak szykowanie do pracy schodzi mi godzinę i to bez śniadania! :D Zawsze chciałam skrócić ten czas, ale z drugiej strony najwcześniej wstawałam i tak o 7:30, więc mogłam sobie pofolgować :) Będę zmuszona skrócić ten czas jak znajdę pracę do której będę musiała wstawać o 5 :/
Usuńakurat tych konkretnych kosmetyków jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wesele!
okularnicawkapciach.wordpress.com
A myślałam, że są dość powszechne :D Nie trafiłam :D
UsuńKciuki się przydadzą :) Dzięki :)
tak ostatnio myślałam, że chyba najwyższy czas zadbać o skórę ....
OdpowiedzUsuńLato będzie tak czy inaczej, a pokazywać je będziemy w krótkich spodenkach i bluzkach z krótkim rękawem, więc tak, warto już zadbać o skórę :)
UsuńZainteresował mnie zabieg do oczyszczania Perfecty...
OdpowiedzUsuńCieszę się :) W środku są trzy saszetki z bardzo dużą ilością produktu :) Pierwszym etapem jest peeling, drugim maseczka - spokojnie wystarczą na dwa razy. Ostatnim jest serum lub olejek w zależności od wersji tego zabiegu (są różne) - mi starczyło chyba na dwa tygodnie codziennego stosowania jako krem na noc xD
UsuńO widzę zmiany i nowy szablon :)
OdpowiedzUsuńTrochę tego jest... moja siostra kiedyś używała szamponu elseve ale przerzuciła się na Gilsskur ;)
Ja lubię Elseve za piękne zapachy, ale na moich włosach się nie sprawdzają. Glisskur kiedyś uratował mi włosy, ale bardzo dawno już go nie używałam. :)
Usuńwow, nie znam zupełnie nic ;)!
OdpowiedzUsuńNiemożliwe :D To takie popularne kosmetyki :D
Usuńhaha no ale serio D dwóch mrek nie znam nawet ;D #zaścianek haha
UsuńWszystko przed Tobą w takim razie :D
UsuńOh very interesting products
OdpowiedzUsuńxx
Ja też nie znam, więc nie wiem co rzec :P
OdpowiedzUsuńFajne zmiany w szablonie, kochana :)
Dziękuję :) Miałam ochotę coś pozmieniać, ale już zaczyna mnie ten szablon denerwować :) Nie podoba mi się, że nie mam pod ręką linków do Waszych blogów :/
UsuńMoże się przyzwyczaisz? :) Ja od kilku lat nie mam listy linków i jest dobrze :D
UsuńNo widzisz, ja jestem jednak jakaś taka... kiepska do zmian :D Ale zobaczymy :) Ten szablon jest spoko, ale jakoś takie wszystko się wydaje zbyt wielkie. Chyba gorzej czyta się posty...
UsuńMnie się podoba, ale to Twoja decyzja. Zresztą, może wpadniesz na coś jeszcze fajniejszego, kto wie? :)
UsuńMoże z czasem wprowadzę jeszcze jakieś ulepszenia :) Mi póki co też się nawet podoba :) Raz pamiętam, że nie miałam już weny, by pisać na blogu i zrobiłam sobie taki piękny szablon, że aż zachciało mi się na bloga zaglądać codziennie :) Nie wiem co mnie podkusiło, by coś przy nim kombinować. Szablon jednak dużo daje w blogowaniu :)
UsuńMnie odświeżenie wyglądu też zawsze dawało takiego kopa do blogowania :D Niestety sama nie umiem za wiele zdziałać (a próbowałam). Na szczęście przyjaciółka robi dla mnie szablony :)
UsuńW takim razie chyba kiedyś poproszę Cię o namiary na nią, bo sama też średnio sobie daję radę ;)
UsuńZnasz ją :) To Marta, prowadziła kiedyś bloga. Zapytam, jakby coś.
UsuńAaaa kojarzę ją chyba :) Nie prowadzi już bloga? :)
UsuńSzkoda :) Nie będę podpytywać, ale mam nadzieję, że nie z jakiegoś złego powodu :)
UsuńŚwietne zużycia, muszę się wziąć za swoje denko. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie chętnie na nie zerknę :)
UsuńUżywałam tylko tego żelu Marsellais - nie zachwyca mnie, ale mam bardziej łaskawą opinię niż Twoja. Najbardziej to się lubię myć Dove, ale też nie wszystkimi.
OdpowiedzUsuńU mnie w rodzinie też są plany wesela w sierpniu. Nie wiem jeszcze, co zrobią. Ja tam za weselami nie przepadam i będzie mi na rękę, jak nie pójdę, ale młodych byłoby szkoda, bo im chyba zależy.
Żele pod prysznic Dove mają piękne zapachy i ja osobiście też je uwielbiam, ale mimo mojej szczerej do nich sympatii - nie mogę ich używać. Mają tyle szkodliwych substancji i alergenów, że powinny świecić. Wiadomo, nie na wszystkich one działają, ale ja mam później problemy ze zdrowiem :/
UsuńPewnie, że młodych szkoda. Postaw się na ich miejscu, też by Ci było przykro, gdybyś przez dwa lata organizowała imprezę, która się koniec końców nie może odbyć tak, jakbyś chciała :) Czemu nie lubisz wesel? :)
Ja najbardziej lubię te najzwyklejsze, na niektórych się zawiodłam, bo pachniały ładnie, ale np. były zbyt wodniste, a po jednym mnie zdaje się swędziała skóra - chociaż trudno powiedzieć, po czym dokładnie swędziała, bo różne produkty wtedy eliminowałam, zaczęłam prać wyłącznie w płynie dla alergików, a dość długo nie mogłam się tego swędzenia pozbyć...
UsuńSą tacy, jak np. mój brat, którzy by z braku wesela nie płakali, co najwyżej nad straconym czasem (ale on i tak organizował jakoś najwyżej rok naprzód, a najchętniej by zrobił w ciągu paru miesięcy). Ale tamtym na pewno zależy.
A nie lubię, bo to impreza, gdzie ludzie się bawią w parach, i to u mnie w rodzinie bawią się prawie wszyscy, ja zwykle siedzę sama i się nudzę, a wszyscy patrzą, że tak siedzę. Jeden kuzyn też zawsze siedzi sam z telefonem, ale nie mamy za bardzo wspólnych tematów. I zawsze jest przytłaczająco dużo jedzenia. I ostatnio szybko chce mi się spać. :P
Ja bym obstawiała, że właśnie to od żelu pod prysznic z Dove miałaś takie problemy. On niby jest fajny, bo jest taki gęsty, kremowy i skóra jest po nim "niby" nawilżona, ale ja potrafię mieć po tym żelu nawet infekcję intymną...
UsuńZaś co do wesela, to nie masz żadnego kolegi, z którym lubisz spędzać czas by pójść z nim na wesele?
Co do godziny, ja też ledwie już wytrzymuję do pierwszej w nocy :/ Gdzie te czasy, gdy chodziłam z koleżanką na dyskoteki do czwartej rano i potem szłyśmy na pierwszy autobus do domu o 5:30 :O
Niezłe denko :) numer 6 to mój faworyt, bardzo lubię zapach czekolady, chociaż kokosu jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy te same gusta zapachowe :D
Usuńjaka fajna zmiana na blogu:D podoba mi się bardzo:) a co do mazideł to nie znam żadnego z powyższych
OdpowiedzUsuńNo jestem w głębokim szoku, że Ty, tak obeznana w kosmetykach, nie znasz żadnej z tych pozycji :D Szok :D
Usuńwidzisz i to jest piękne:D jest tyle mazideł na świecie że nawet i ja ich nie poznałam wszystkich xd
UsuńMnie czasem przeraża fakt, że jest tego tyle, że nie idzie nadążyć za nowościami. W sumie nigdy nie umiałam się w sferze kosmetycznej przyzwyczaić do jednego produktu. Mam swoich ulubieńców, do których wracam, ale i tak często "grzeszę" z nowościami ;)
UsuńW pracy też jest sezon ogórkowy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie za bardzo wiem co Ci odpowiedzieć :D O jakich ogórkach mówisz, o jakiej pracy, jakim sezonie? :D
UsuńOo, sporo tego :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że chyba każde denko tak będzie wyglądać mimo moich usilnych prób zmniejszenia go :D No, chyba, że zacznę pracować - wtedy znów kosmetyków może stać się jeszcze więcej :) Próbowałaś kiedyś sprawdzić ile Ty zużywasz kosmetyków w miesiącu? :)
UsuńMożemy sobie rękę podać. Też straciłam pracę i też nie byłam jeszcze na żadnej rozmowie. Nie wiem po co firmy wrzucają te ogłoszenia, skoro tak naprawdę nie szukają pracowników :/
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tym zabiegiem z Perfecty, muszę się rozejrzeć.
Myślisz, że nie szukają pracowników? Ja prędzej podejrzewałabym, że po prostu jest tyle ludzi teraz zwolnionych, że po prostu moje kwalifikacje giną wśród nich...
UsuńJa kupowałam u siebie w starej pracy, sieci drogerii Laboo, ale powinny być też łatwo dostępne w Rossmannie :)
Jestem zawiedziona tym podkładem lumene. Spodziewałam sie lepszej oceny ale ju raczej sie na niego nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńStara wersja była naprawdę dobra, ale odkąd Lumene zaczęło kombinować ze składem, opakowaniami i formułą - to już nie jest to samo.
UsuńTrzymam mocno kciuki za znalezienie pracy... zainteresował mnie produkt nr jeden :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czymś Cię zainteresowałam :) Zabiegi powinny być łatwo dostępne w Rossmannie chociaż ja nabyłam je w drogerii Laboo :)
UsuńLe petit Marseilliais - uielbiam te żele szczególnie biała brzoskwinia i nektarynka :)
OdpowiedzUsuńDla mnie są zbyt wodniste i zbyt chemiczne :)
UsuńNie używałam żadnego z Twoich kosmetyków oprócz żelu le petit... takie same mam co do niego odczucia. Strasznie wysusza skórę... Ja jestem odporna na podrażnienia i uczulenia ale mój P nabawił się wysypki. Omijam szerokim łukiem tę markę
OdpowiedzUsuńJa nie nabyłam wysypki, ale swędzenia i owszem. Używałam go co kilka myć zamiennie z innymi produktami, bo gdybym używała go na codzień to chyba moja skóra zamieniłaby się w jedną wielką swędzącą łuskę. Zapachy też nie powalają ;)
UsuńŻadnego z tych produktów nie miałam, jednakże żel z Avonu mnie zaciekawił :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Jeśli nie miałaś jeszcze żeli z Avonu to zachęcam do przetestowania :)
UsuńJa się jeszcze z żadnym kosmetykiem Le Petit Marseilliais nie polubiłam :/
OdpowiedzUsuńZnam żel pod prysznic z LPM. Ja jednak miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńMarki znajome, ale zaprezentowanych kosmetyków nie stosowałam.
OdpowiedzUsuń