Kwietniowy projekt denko

Hej :)

Jak nie trudno zauważyć chwilowo odeszłam od coachingowego planu na bloga. Równocześnie rzadko zaglądam na bloga i w ogóle nie zaglądam do swojego dziennika. Pośrednio dlatego, bo nie mam weny, a po części, bo mama wkręciła mnie w szycie maseczek. Po szybkiej instrukcji obsługi maszyny i trzech dniach pracy po 12 godzin zarobiłam... 100zł. Wiecie, tak naprawdę szyje się je szybciej, liczę, że dojdę do trochę większej wprawy. 
Coraz częściej nachodzą mnie myśli, że moi byli szefowie mogą mnie oszukać i nie dostanę obiecanych 4 tysięcy odchodnego. To bardzo duża kwota, a do tego jeszcze 2,5 tys wypłaty. Dla mnie są to ogromne pieniądze. Mam nadzieję, że się nie przejadę na tych ludziach jeszcze raz, ale... dla mnie to już wszystko jest możliwe.

Dzisiaj jednak chciałabym się przede wszystkim zająć pękającym już pudełkiem z projektu denko. Do omówienia mam przede wszystkim chemię kosmetyczną, ale wśród tego znajdzie się również recenzja chemii gospodarczej. Zapraszam :)

1. Nature Queen, bambusowy balsam do ciała, 200ml, cena ok. 30zł.

Na pierwszy rzut idzie balsam do ciała marki kosmetyków naturalnych, do których dopiero zaczynam się przekonywać :)
Osobiście za balsam do ciała 30zł bym chyba nigdy nie dała.  Jeśli jednak dla Was ta kwota jest do przyjęcia, to śmiało możecie po ten balsam sięgać. Pachnie, uwaga: identycznie jak perfumy DKNY: Be Delicious :) Balsam się bardzo ładnie wchłania w skórę, ma dobry, naturalny skład, ale uwaga: nie nadaje się do bardzo suchej i bardzo wrażliwej skóry. Niestety, zdarzało się, że po kąpieli, gdy wmasowałam balsam czułam miłe ukojenie skóry, ale już po kilku chwilach skóra była sucha i swędziała. Tylko, że ja ten produkt mam z datą ważności do grudnia 2019 r ;), więc dostałam go za darmo i nie wykluczam, że właśnie to może być powód słabszego nawilżenia :)
Moja ocena: 6/10

2. Nature Queen, balsam do ciała Mango-Mandarynka, 200ml, cena ok 30zł.

Tak, dobrze widzicie, oto balsam tej samej firmy, ale z nieco innej serii. Tym razem z dobrą datą ważności, która była aż do lipca. Pamiętajcie, że produkty naturalne w ogóle mają dużo krótszą datę ważności zarówno od daty produkcji, jak i od otwarcia.
Co mogę powiedzieć o tym balsamie?  Byłam nim zauroczona i ocenię go lepiej niż bambusową wersję. Ta nawilżała i koiła mi skórę rewelacyjnie, na trochę dłużej niż pierwsza wersja. Również miło i odświeżająco pachniała.
Co do wydajności: balsam starcza na ok 2 tygodnie codziennego używania, co przy takiej cenie nie daje nam oszczędności :)
Moja ocena: 8/10.



3. Oriflame, Spiced Citrus, krem do rąk, 75 ml, cena ok. 10 zł, wersja limitowana, świąteczna.

Mam coś takiego, że jak zbliżają się Święta Bożego Narodzenia to namiętnie szukam zapachów typu odświeżacze powietrza, balsamy, żele pod prysznic, które ze Świętami się kojarzą. Przedstawiony na obrazku krem do rąk miałam kilkakrotnie, ponieważ pachnie, a raczej miał pachnieć mandarynką, cynamonem i czymś jeszcze. W rzeczywistości na skórze pachnie jak gotowany ryż z nutką dziwnego cynamonu. Dodatkowo wcale nie nawilża dłoni. Nic a nic. Fajnie się rozsmarowuje, szybko się wchłania, zapach zaraz znika, tak samo jak nawilżenie. Dla osób, które nie mają aż tak bardzo suchych rąk jak ja może byłby lepszy. Nie wiem czemu zużyłam ich kilka :D
Moja ocena: 2/10.


4. Colgate, pasta do zębów Triple Action, 100ml, cena ok. 4zł.

Normalnie o pastach do zębów będę się starała nie pisać, bo w większości są one u mnie kwestią przypadku i mało zwracam na nie uwagę. Jednocześnie wszystkie są dla mnie takie same i nie mogę znaleźć swojego ideału. Ale tą pastę mogę Wam polecić. To co ja cenię w pastach do zębów to wydajność, długotrwałe odświeżenie, smak oraz odpowiednia piana: nie za mocna, ale i nie za słaba.
Chociaż nie jest idealna to za tą cenę jest naprawdę bardzo dobra :)
Moja ocena: 8/10.



5. Isana, kremowy żel pod prysznic I love you deerly, 300ml, cena ok. 3zł.

Lubię markę Isana, w szczególności ich mydła do rąk w płynie, ale zapomniałam, że za ich żelami pod prysznic nie przepadam ;)
Już kiedyś miałam z nimi spinę i powiedziałam, że nie są warte nawet tych kilku złotych, a po dłuższej przerwie potwierdzam tą opinię. 
Żel się prawie wcale nie pieni, chociaż delikatnym dla skóry i tak bym go nie nazwała. Teoretycznie ładnie pachnie to te zapachy są jakieś takie... łazienkowe, jeśli wiecie co mam na myśli ;) 
Jest dość rzadki, co przy małej ilości piany sprawia, że przy codziennym używaniu starcza na tydzień z hakiem. Ja uwielbiam prysznice, to moja codzienna chwila relaksu, podczas której regeneruję się nieraz bardziej niż podczas snu ;) Dlatego co do żelu pod prysznic mam większe wymagania.
Moja ocena: 2/10.



6. Vianek, nawilżający żel pod prysznic z ekstraktem z podbiału, 300ml, cena ok. 24zł.

Kolejny kosmetyk naturalny, za którego nie zapłaciłam i który kosztuje tyle, że pieniędzy na niego byłoby mi szkoda.
Ale.
Żele pod prysznic z Vianka zaczynają mnie przekonywać. Akurat ten nawilżający jest moim zdaniem dość słaby, bo chociaż moje doświadczenia z nim po raz drugi były lepsze niż przy pierwszej butelce to jednak po takich żelach pod prysznic oczekuję, że nie będę musiała koić skóry balsamem. I to się nawet zgadza, bo skóry aż tak nie wysusza. Nie wiem tylko czemu przy pierwszej butelce wychodziłam spod prysznica ze ściągniętą, suchą skórą. Ale ok, oceńmy po prostu tą drugą butelkę, może coś się poprawiło w składzie ;)
Moja ocena: 7/10.


7. Oriflame, podkład Giordani Gold MasterCreation, 30ml, cena ok 40zł.

Wiele razy przejechałam się na podkładach kupowanych przez internet czy konsultantkę. Nie byłam zadowolona z odcienia, konsystencji, krycia i działania.
Co do tego podkładu również pewnie bym mu szansy nie dała, gdybym nie dowiedziała się od koleżanki, że o ten podkład Oriflame walczyło z... Diorem ;) Ale przetarg wygrał Oriflame. 
I słuchajcie: to jest naprawdę bardzo dobry podkład, który mimo lżejszego krycia jest moim zdaniem lepszy od coraz bardziej uznawanego Lumene. Podkład Master Creation ma średni stopień krycia i delikatnie rozświetlające wykończenie, ale bardzo ładnie łączy się z pudrem, nie jest tłusty, nie wymaga użycia kremu pod podkład, bo nie wysusza skóry a wręcz przeciwnie. Jedyną jego wadą jest nie dość zadowalająca trwałość. Po 8 godzinach pracy widać już było ubytki na brodzie czy nosie. Ale nigdy mi się nie zwałkował, nie zrolował, nie wchodził w pory. Mam spory zapas podkładów w domu, ale w przyszłości na pewno wezmę go pod uwagę.
Moja ocena: 9/10.


8. Ziaja Gdanskin, krem do rąk nawadniający skórę z ekstraktem z czarnej perły, 50ml, cena, ok 5zł.

Mała pojemność, wprawdzie niska cena, ale nie byłam z kremu zadowolona. Wprawdzie fajnie nawilżał i przynosił natychmiastową ulgę (używałam go już w trakcie wzmożonego zapotrzebowana na żel antybakteryjny i tylko ci, którzy go używają kilkanaście razy dziennie wiedzą co się wtedy dzieje z rękami), ale nie działał długotrwale, czego jak od kremu do rąk oczekuję. 
Jeśli mam być ze sobą i z Wami szczera to nie mogę też napisać, że krem był bardzo zły. Myślę, że świetnie się sprawdzi do noszenia w torebce, gdy nagle będziemy kremu do rąk potrzebować. 
Moja ocena: 5/10.




9. Nature Queen, olej z pestek truskawek, 30 ml, cena ok. 24zł.

Jestem posiadaczką cery mieszanej i tłustej dlatego z olejami dogaduję się nie najlepiej. Używanie oleju na dzień nie wchodziło w grę kompletnie, bo nałożenie na niego podkładu mija się z celem. Spróbowałam go więc używać na noc i okazało się to strzałem w dziesiątkę... na początku.
Ale muszę też zastrzec, że data ważności tego produktu upłynęła w październiku ubiegłego roku :D
Mało istnieje produktów, które mogę używać na noc. Zaraz albo łzawią mi oczy, albo kwitną wypryski. A tu proszę, olej i nic takiego się nie wydarzyło :)
Na początku zauważyłam wzrost nawilżenia i gęstości skóry do tego stopnia, że zupełnie odstawiłam krem na dzień, bo to było już za wiele ;) 
Jednak z czasem olejek jakby zapychał mi pory. Nie wyskakiwały mi żadne wypryski, ale miałam wrażenie, że mam zanieczyszczone pory, dziwne przebarwienia i popękane naczynka. Czy to wina oleju czy zimy? Nie odpowiem na to pytanie, ale do tego oleju sama z siebie już nie wrócę.

Moja ocena: 5/10.


10. Time Out, suchy szampon do włosów Sweets, 75ml

Nie wiem ile kosztuje ta mała wersja, bo w sprzedaży u mnie w drogerii były one po ok. 11zł, ale za dużą pojemność. To małe coś to była próbka, którą dostałam do przetestowania i starczyła mi chyba na miesiąc z hakiem :)
Szampon mogę pochwalić, chociaż nie każdemu będzie odpowiadał zapach. Dostałam wprawdzie łupieżu, ale to się często zdarza po suchych szamponach, a ja mam do tego większą skłonność, więc nie obwiniam o to szamponu, chociaż Wy pamiętajcie, że trzeba dobrze oczyszczać skórę głowy, gdy używa się tego typu kosmetyków.
Moim ideałem jest inny suchy szampon, natomiast ten również mogę polecić. Oczywiście zostawia biały nalot, ale daje efekt na kilka godzin, dobrze się wyczesuje i rozprowadza, byłam z niego zadowolona. Jeśli nie znajdę mojego ulubieńca to ten jest też ok zamiennikiem.

Moja ocena: 7/10.




11. Rosadia, olejek do demakijażu, 150ml, cena ok. 50zł.

Pierwsze, najważniejsze: nigdy w życiu bym go nie zakupiła za taką cenę. I to możecie sobie śmiało zapamiętać. 
W ogóle, coraz więcej tu kosmetyków naturalnych :D Rosadia jest serią przeznaczoną do skóry naczynkowej.  Ja zauważyłam, że gdy mi się ten olejek skończył mam więcej popękanych mikronaczynek na skórze, więc istnieje szansa, że na tym polu się sprawdził.
Ale... musiałam się go nauczyć używać, bo nie wiedząc o tym, że to się ściąga wilgotnym wacikiem z twarzy, musiałam szorować twarz żelem kilka razy. Generalnie nie radzi sobie z mocniejszym makijażem typu: eyeliner plus mocny tusz. Mimo dodatkowego mycia buzi żelem na ręczniku były plamy. Jak za tą cenę, moim zdaniem, no średnio.
Cena: 3/10.

12. Nivea, sztyft Black&White Clear, 40ml, cena ok. 9zł.

Jeszcze do niedawna to był mój ulubiony dezodorant. Sztyfty uwielbiałam ponad wszystko, na dodatek te marki Nivea działały na tyle dobrze, że mogłam zapomnieć o czymś takim jak plamy pod pachami.
Pewnego dnia po prostu przestały działać, a mnie coraz bardziej zaczęły denerwować białe plamy po założeniu ubrania. Przerzucam się więc na inną marką i na inną formę dezodorantu.
Naprawdę nie wiem czy to coś w składzie znów zmieniono, czy po prostu jest to fakt, że człowiek się do dezodorantu przyzwyczaja i uodparnia. W każdym razie ten sztyft kiedyś miał w sobie same plusy, a teraz ma same wady. I jak ja mam go ocenić?
Moja ocena: 2/10. Z sentymentu.







13. Zielko, melonowy płyn do czyszczenia łazienki, 500ml, cena ok 15zł.

Właśnie ten płyn sprawił, że mam ochotę w ogóle pisać również o chemii gospodarczej. Zacznę od minusów, żeby mieć to za sobą: starczył mi na dwukrotne wyczyszczenie nienajwiększej łazienki.
A teraz plus: bosko pachnie, nie ma silnych detergentów a jest równie skuteczny tylko nie wypala naszych nosów i gardeł, gdy musimy go wdychać. Wygodnie się go używa, jest bezpieczny dla środowiska i robi wszystko to, co robić powinien, ale nie wali jak domestos i nie wypala naszych wnętrzności. Ja jestem absolutnie pod ogromnym jego wrażeniem i mam nadzieję, że jeszcze trafię na promocje w Rossmanie i wykupię inne produkty z tej serii :)
Moja ocena: 10/10. - ulubieniec!



14. Oriflame, podkład Ever Lasting Sync, próbka 1,5ml.

Zastanawiałam się czy pisać o tym podkładzie, skoro używałam tylko samej próbki, która starczyła mi na dwa użycia. Postanowiłam jednak wspomnieć o nim, bo jest o czym. Podkład ma wysoki filtr przeciwsłoneczny, bo aż 30SPF, szeroką gamę kolorystyczną, nie robi efektu maski, jest mega wydajny, dobrze się rozprowadza i tylko szkoda, że nie jest matowy. Zostawia lekki tłusty film na skórze, który można spokojnie przypudrować. Dobrze się utrzymuje i znów, porównując go do słynnego Lumene - wygrywa. Trzyma się na skórze znacznie lepiej. Już miałam go zamawiać, ale przypomniały mi się moje zapasy :D
Moja ocena: 8/10.

Dobrnęłam do końca :) Nie da się ukryć, że jestem kosmetykoholiczką i praca w drogerii była stworzona dla mnie :) Połowa tych rzeczy to praktycznie darmowe bonusy, ale nie martwmy się, mam ich jeszcze pół szafy, więc do końca roku mi wystarczy :D Zużywam dużo kosmetyków, ale uwierzcie, że znam osoby, które potrafią zużywać je znacznie szybciej ode mnie :) Pocieszę Was, że siedząc teraz w domu kosmetyki nie żużywają się tak szybko, więc w majowym wydaniu denka mam nadzieję Was aż tak nie zanudzić :)

Piszcie w komentarzu czy miałyście jakiś z tych produktów i jakie były Wasze odczucia z nim związane. Czy macie podobne zdanie, a może kompletnie się ze mną nie zgadzacie. A może do któregoś kosmetyku Was przekonałam, lub zniechęciłam oszczędzając Wasze pieniądze? :) Miłego dnia! :)

Komentarze

  1. mango i mandarynka? Taki balsam musiał bosko pachnieć!
    mam tak samo złe zdanie o tym antyperspirancie, porażka jak dla mnie
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten zapach jest taki lekko gorzki :D Mi przypomina jakby gorzką pomarańczę. Wydawałoby się, że powinien być słodki, ale nie :) W każdym razie i tak pachnie bardzo ładnie :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. No niestety, u mnie żeby było krótko i na temat denko powinno być raz w tygodniu xD

      Usuń
  3. Powoli do przodu :) Byłam ciekawa tych produktów Zielko... ja ostatnio kupiłam Eko Czysta Chata i moja Mama bardzo chwali - nie śmierdzi, nie wali chemią a czyści ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz chętniej powracamy do tradycyjnych metod zarówno w pielęgnacji jak i środkach czystości :) To dobrze :)

      Usuń
    2. Ja od dawna takich szukałam ale mama nie była przekonana.. od zawsze chciałam szorować narualnymi i mówiłam mamie ale mnie to nikt nie słucha a potem wychodzi na moje ;)

      Usuń
    3. MIałaś te z Lidla? :)

      Usuń
    4. Oj nie. Niestety nie mam nigdzie w pobliżu Lidla, najbliższy jest chyba 30 km ode mnie więc nie bywam w tym sklepie :/

      Usuń
  4. Olej z pestek truskawek? kto je wydłubuje?
    czy ktoś mnie oświeci, co to denko?
    któryś raz to czytam, czy jest polski odpowiednik?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Projekt denko to zabawa polegająca na recenzowaniu kosmetyków, które się zużyło :) Powinnam nawet wrzucać zdjęcia zużytych opakowań, ale nie lubię długo zgrywać zdjęć z telefonu na komputer ;)
      Denko - od dna opakowania :D
      Co do pestek truskawek to wydaje mi się, że pewnie robią to jakieś maszyny ;)

      Usuń
    2. Nie ma za co :) Polecam się na przyszłość :)

      Usuń
  5. Kocham takie wpisy! Dużo przydatnych informacji dla konsumentek! Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się w takim razie, że coś się może przydać :)

      Usuń
  6. wow sporo tego
    ja chyba przez rok tyle kosmetykow nie uzywam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mi wstyd, naprawdę :D

      Usuń
    2. to raczej mi powinno byc wstyd ;)
      ale nawet nie posiadam w domu ani jednego kremu czy balsamu
      po prostu nie uzywam

      Usuń
    3. I może nie zaczynaj jeśli nie masz takiej potrzeby :) Bo jak już zaczniesz to już będziesz potrzebować :D

      Usuń
    4. Nie mam takiej potrzeby. Problemów z cerą i skóra brak więc niczego nie wklepuje

      Usuń
    5. Tylko pozazdrościć :)

      Usuń
  7. ja kocham kosmetyki ale najbardziej perfumy:D mam tyle flakonów że boję się ich liczyć lol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście wychodzę już pomału z perfum :) Sporej ilości dorobiłam się właśnie pracując w Oriflame :)

      Usuń
    2. ja przez koleżankę co w Avon pracowała miałam takie zapasy perfum że szok:D

      Usuń
    3. Ja swojego czasu musiałam mieć zapas odżywek do włosów :) To był mój konik. Od jakiegoś czasu bardzo zaniedbałam swoje włosy :(

      Usuń
  8. Używam tej pasty i dostałam raz podkład z Oriflame w prezencie (ten pierwszy) :). Bardziej pasuje mi jednak produkt od Lirene, jego używam częściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A który podkład z Lirene używasz? :)

      Usuń
    2. Jutro powiem... nie pamiętam już, tak rzadko wychodzę xD

      Usuń
    3. W chwili obecnej, ja też :D

      Usuń
    4. Ja już tak długo, że czuję się jak dzikuska xD
      A z podkładem pomieszałam, to całkiem co innego :P Irena Eris ProVoke :)

      Usuń
    5. To wyższa półka kochana :P Dr Irena Eris to ta sama firma z Lirene wprawdzie, ale Lirene to taka półka dla... średniej klasy ujmując to delikatnie :P
      Moje ostatnie wyjście na świat też było dziwne :D

      Usuń
  9. Mam nadzieję, że jednak nie oszukaja Cie i oddadzą Ci wszystko to, co Ci się jak najbardziej nalezy! Co do maseczek - ciesze się, że mimo wszystko pomagasz ♥
    Denko? Balsam mango - mandarynka już czuję ten piękny zapach i mam ochotę na mandarynki :D Jestem chętna na ten podkład z Oriflame. Nie mam katalogu, ani nikogo kto się tym zajmuje ale wszyscy polecają produktu z Oriflame :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na szczęście pieniądze się zgadzają :) Dostałam również od razu świadectwo pracy, więc można powiedzieć, że chociaż z tego się wywiązali.
      Sama byłam zaskoczona wysoką jakość kosmetyków tej marki. Nie musisz szukać konsultantki, możesz sama w każdym momencie zamówić kosmetyki ze strony dla siebie ;) Zapłacisz za przesyłkę, ale na jedno wyjdzie, bo będziesz miała kosmetyki taniej o 20% niż u konsultantki :) Chcesz to powiem Ci jak to zrobić :P

      Usuń
  10. A już się nastawiłam na parodię!
    No trudno...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kosmetyki z Vainka bardzo lubię. Z tej serii mam płyn do higieny intymnej i jestem z niego bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Też mam płyn do higieny intymnej w fioletowej szacie graficznej. Byłam zaskoczona tym jak mocno się pieni :)

      Usuń
  12. Też nie lubię tych żeli z Isany - niby tani, ale tak niewydajny, że wcale taniej nie wychodzi, a tylko się z nim trzeba męczyć.
    Krem do rąk mało który jest super. Ale jak mam wysuszone i po prostu kremuję często, to szorstkie są, ale jakoś się trzymają. Na to, żeby nie były szorstkie, nie znalazłam sposobu, a jak raz sobie zniszczyłam (bo czyściłam fugi sodą i nie założyłam rękawiczek), to po prostu potrzebowały kilku tygodni na regenerację, a w międzyczasie dało się tylko łagodzić.
    O naczynka to bym raczej obwiniała zimę. ;) Kiedyś postanowiłam się przerzucić na stosowanie na noc oleju wymieszanego z żelem hialuronowym albo chociażby z wodą różaną czy czymś takim, ale jak na wyjazdach się nie bawiłam w wożenie wszystkich buteleczek, tylko używałam zwykłego kremu, było prościej, a skóra miała się nie gorzej, a może i lepiej. Teraz wróciłam do metody z olejem, bo oszczędzam krem :D, ale ogólnie od tego odchodzę. Dla oleju z czarnuszki mogę robić wyjątek, bo on akurat fajnie działa. I olejek do mycia to osobna kategoria, bez niego sobie już nie wyobrażam życia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się co do Isany :) Dziwnym trafem mydła już mają fajne:)
      A próbowałaś kiedyś pomóc im jeszcze peelingiem i kuracją parafinową? :) Polecam! :)
      Czyli musisz mieć suchą skórę skoro tak się lubisz z olejami :)

      Usuń
    2. Peeling kiedyś kupiłam, użyłam dwa razy i zapomniałam, przypominało mi się dopiero, jak były w takim stanie, że peeling by je tylko dobił. ;) A do kuracji parafinowej nie jestem przekonana, czy efekt nie byłby tylko na chwilę.
      A właśnie nie mam suchej skóry, raczej normalną (kiedyś tłuściejszą), ale większość wypróbowanych olejów mi krzywdy nie robi. Oczywiście tylko na noc, w ciągu dnia bałabym się, że to wszystko ze mnie spłynie.

      Usuń
    3. Bo owszem, taki zabieg efekt daje na chwilę, ale regularnie używany bardzo poprawia stan skóry. Parafina tworzy bardzo fajną powłokę ochronną przez co rany szybciej się goją i zmniejszasz szanse na nowe uszkodzenia.
      Na dzień właśnie ciężko wyobrazić sobie używanie olejku pod podkład, chociaż znam osoby, które tak robią i sama nawet kiedyś też tak robiłam, ale to było bardziej olejowe serum niż olejek ;) A to różnica :)

      Usuń
  13. Lubię czytać projekty denko ;) Jak narazie z żadną z tych rzeczy nie miałam styczności

    https://gabrielakita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w przyszłości się to zmieni, większość tych rzeczy jest bardzo powszechna :)

      Usuń
  14. Z tych kosmetyków miałam chyba tylko pastę do zębów :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten balsam mango mandarynka bym chętnie przetestowała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dużo osób zaciekawionych jest jego zapachem. A ja osobiście bardziej polecam ten bambusowy xD

      Usuń
  16. W pierwszej chwili pomyślałam: na jakim blogu ja jestem? :D Super Kochana, że napisałaś denko! Bardzo się cieszę, że mogę poczytać o twoich kosmetycznych przygodach :) I proszę, nie martw się na zapas dopóki nic nie jest pewne. Stres spowoduje, że będziesz się gorzej czuła a możliwe że denerwujesz się niepotrzebnie :) Z podanych kosmetyków miałam tylko sztyft z nivea. Ogólnie to wciąż poszukuję idealnego dezodorantu, jak się okazało, to nie jest taka prosta sprawa. Nie przepadam za spreyami, wolę kuli lub właśnie sztyfty :) Reszty kosmetyków nie znam osobiście, chodź marki są mi znane i co nie co o nich słyszałam :) świetne denko, już nie mogę się doczekać następnego :)
    Pozdrawiam ciepło i dużo zdrówka ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obecnie też jestem na drodze poszukiwania nowego ulubieńca w kwestii dezodorantu. Mam nadzieję, że do letnich upałów uda mi się go znaleźć :D

      Usuń
  17. Witaj Anielise, niestety maseczki są w dzisiejszym czasie bardzo potrzebne i dobrze że szyjesz. Dużo dowiedziałam się o kosmetykach. Ja używam najwięcej kremów do rąk i balsamów nawilżających do ciała różnych firm.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja balsamów może nie aż tak dużo, chociaż ostatnio więcej, ale kremy do rąk u mnie są na pewno bardziej potrzebne niż chociażby te do twarzy :)

      Usuń
  18. Sporo ciekawych kosmetycznych propozycji, a wsrod nich nawet marki, które znam :-)
    Trzymam kciuki, abyś dostała obiecan odprawe- wiem jak ona może pomóc w tak trudnym okresie .

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście koperta się zgadzała :) Dziękuję za wsparcie :)

      Usuń
  19. Moja twarz w ogóle nie lubi się z olejkami. Z Nature Queen miałam chyba wszystkie i na ciało - jak najbardziej super, ale moja twarz dosłownie na każdy olejek reaguje wypryskami. Kupiłam nawet innej firmy olejek z awokado i tamanu - to samo. Także na twarz zostają mi tylko kremy i próbki z Vianka sprawdziły się super. Tak poza tym olejkiem, to nie miałam niczego, ale marki znam.
    Polecisz jakiś krem BB na lato, który ładnie wyrównuje koloryt? Ostatnio mam wrażenie, że podkłady zrobiły się dla mojej cery zbyt ciężkie (w ogóle mam z nią kosmiczne przeboje :D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co podkłady CC z Lumene były dobre :) Zaś jeśli chodzi o BB to nie miałam chyba żadnego, z którego byłam zadowolona. Ale możesz też wypróbować krem BB z Bourjois bo klientki się chciały o niego pozabijać :P

      Usuń
  20. Ohh, I'm interested in product number 2 Nature Queen..., it looks like it's very good for my normal dry skin vitamins.

    Thanks for your information.

    Greetings from Indonesia

    OdpowiedzUsuń
  21. Miałam żel z Isany z jelonkiem i mam kompletnie inne odczucia: zapach bardzo przyjemny, landrynkowy, dobrze się pienił i spokojnie wystarczył mi na 3-4 tygodnie codziennego używania :P Pozostałych produktów nigdy nie miałam i o większości pierwszy raz słyszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z Rossmannem jest jak z Mc Donaldem? W różnych miastach mają różną jakość produktów? :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

12. "Dlaczego mężczyźni poślabiają zołzy?" Sherry Argov

17. "Miasto ślepców" Jose Saramago

Projekt denko. Czerwiec.