Pechowa, a może nie? Po raz trzynasty obchodzimy projekt denko :)
Zabierałam się do pisania tego posta dobre kilka dni, po czym przed chwilą miałam poważne wątpliwości czy to aby nie za wcześnie. Z reguły wpisy tematyczne powinny pojawiać się w miarę regularnie, podczas gdy mój projekt denko zawsze był uzależniony od tego, czy puste opakowania wysypywały się już z mojego denkowego pudełka :) Nikt, w tym ja, nie lubił jednak chyba przydługawych wpisów z dwudziestoma pozycjami dlatego tą edycję projektu denko postanowiłam pisać częściej a skromniej. W miesiącu październiku jest to więc mój drugi projekt denko, ale postaram się jakoś ogarnąć temat tak, by nie zanudzać Was tylko kosmetycznymi postami :) Przechodzimy do rzeczy :)
Od jakiegoś czasu mam mieszane uczucia co do marki Nivea. Może ma w tym udział to, że nie lubię przedstawicielki tej firmy. Ale nie mogę sobie przypomnieć, bym na jakimkolwiek produkcie tej firmy się zawiodła. Płyn micelarny do cery normalnej i mieszanej kupiłam trochę mało myśląc. Tak naprawdę wzięłam, bo to akurat była największa pojemność, jaką miałam pod ręką, a nie chciało mi się za bardzo myśleć. Jednak ten płyn okazał się hitem! To był strzał w dziesiątkę. Wreszcie przestałam trzeć oczy przy demakijażu. Płyn radzi sobie świetnie z moim bardzo opornym tuszem do rzęs. Zaś nasączony wacik jest mokry nawet na następny dzień! Oczywiście nie zalecam używania go ponownie ;) Myślę, że warto wypróbować. Ja na pewno go jeszcze kupię :) Jest to najlepszy specyfik do demakijażu jaki kiedykolwiek miałam.
Może skoro jesteśmy już przy pielęgnacji twarzy to lećmy w kolejności od głów do stóp :D Teraz coś o włosach. :) Poprzednim razem wspominałam o szamponach O'Herbal. Dziś wykorzystałam do końca miniwersję szamponu do włosów suchych i zniszczonych O'Herbal z lnem.
O ile poprzednim razem byłam zadowolona o tyle tym razem nie. Wszystko wynika jednak z tego, że chociaż, owszem, mam suche włosy to złotą zasadą jest by szampon dobierać do skóry głowy, a nie do włosów. Uparcie powtarzam to moim klientkom, chociaż opornie im idzie rozumienie tego. Mogę zrobić o tym wykład, jeśli chcecie ;) Wracając do szamponu - bardzo ładnie pachnie, ale niestety obciąża mi włosy i musiałam po nim myć włosy codziennie. Na drugi dzień po myciu wyglądały na tłuste, a do trzeciego dnia nawet nigdy nie dobrnęłam. Natomiast jeśli ktoś ma faktycznie suchą skórę głowy i siano na głowie od nasady to szampon powinien się spisać. Szampony O'Herbal nie zawierają parabenów, SLSu i tym podobnych, dlatego je popieram :)
Do włosów wykończyłam również spray termoochronyy Avon Advance Techniques. Szczerze mówiąc jednak to niewiele mogę o nim powiedzieć. Stosowałam go w gruncie rzeczy bardzo nieregularnie, a latem, gdy były wysokie temperatury prawie wcale nie suszyłam włosów. A mimo wszystko po lecie i tak musiałam dobre kilka centymetrów ich ściąć. Nie sama suszarka mi je jednak wysuszyła, bo i farba i słońce i złe upięcia...
Nie sądzę jednak, bym ponownie kupiła ten spray. Po prostu, ot dobrze pachnąca woda. Gdyby chociaż ułatwiał rozczesywanie... Ale nie zauważyłam tej zalety. Jestem ciekawa czy może któraś z Was go miała i coś o nim powie więcej?
zniewalającym zapachu arbuza. Jak będziecie obok niego przechodzić w drogerii to koniecznie powąchajcie! I na tym... poprzestańcie. Zakup odradzam. Czemu? Po pierwsze jest to peeling cukrowy, ale chyba cukrowy dosłownie, bo cukier od razu roztapia się na skórze. Rozsmarować tego peelingu po ciele się nie da. Jedna porcja ginie natychmiast w miejscu, które pierwsze dotkniemy. Nie rozumiem przesłania tak tępych peelingów. Dla mnie powinny się one dobrze rozsmarowywać i przyjemnie masować. Peeling całego ciała tym peelingiem to zadanie dla wytrwałych i cierpliwych. Oprócz cudownego zapachu arbuza, peeling zalet nie ma. Opakowanie też na minus. Gdy w tubce było jeszcze ponad pół produktu musiałam gimnastykować się i siłować, by coś z niej jeszcze wydobyć.
Teraz druga dziś perełka, którą odkryłam jakiś czas temu i właśnie rozpoczęłam drugie opakowanie, które bez chwili zastanowienia kupiłam. Mowa o masce do rąk Avon Planet Spa z parafiną i masłem shea. Ja używam tej maski jako zwykłego kremu do rąk i po prostu nie mogę się przestać nim zachwycać. To ideał. Szybko się wchłania, natychmiast nawilża i pozostawia ochronną, ale nie tłustą warstwę na skórze. Ten krem towarzyszy mi codziennie wieczorem, gdy kładę się do łóżka. Ma ciekawy, słodki zapach, ale nie mdlący. Przyjemnie się rozprowadza, jak masełko. Dodam, że ja mam bardzo bardzo bardzo zniszczone i suche ręce, które często są oceniane na 50 lat. A po posmarowaniu tym kremem stają się widocznie młodsze. Zrobię Wam kiedyś swatcha :D
Ostatni kosmetyk, jaki mi został to również kosmetyk z firmy Avon :D Nie wiem jak to się stało, że w jednym projekcie denku znalazło się aż tyle produktów jednej marki :D Trzynastka okazała się szczęśliwa dla Avon :) Na zakończenie daję Wam również kolejny hit. Wyrzucam za chwilę bowiem chyba już trzecie opakowanie kremu zmiękczającego do stóp Avon Foot Works z kwasami AHA.
To najlepiej działający krem do stóp jaki kiedykolwiek miałam. Nie wiem nawet czy nie jedyny krem, który naprawdę działa. Po usunięciu tarką naskórka, później peelingu, a później użyciu tego kremu skóra na stopach jest jak pupcia niemowlaka nawet na następny dzień. Kremu jednak trzeba używać regularnie. Tak, jak trzeba regularnie używać tarki czy pumeksu, bo jak krem ma się przebić przez grubą warstwę martwej skóry? Ale ten krem polecam. Dodam, że kosztuje on około 6 do 9zł a starcza naprawdę na długo, bo jest tłusty, ale nie tępy, dobrze się rozprowadza. Nie wchłania się i dość mocno pachnie miętą, ale ja po jego nałożeniu nakładam po prostu skarpety :) Na pewno kupię znów :)
To tyle na dziś :) Co myślicie o tych produktach? :) W szczególności chciałabym Was podpytać o termoochronę oraz o Waszą opinię na temat jakichkolwiek kosmetyków termoochronych. Myślicie, że jest w ogóle sens ich używać? Jakie macie doświadczenia związane z używaniem tych kosmetyków?
Ja od siebie dodam, że wczoraj kupiłam w Rossmannie Cudowny Olejek z Garniera, który jest moim hitem wszechczasów, a jego zadaniem jest również chronić włosy przed wysoką temperaturą. Ma on jednak mnóstwo innych zalet, bądź co bądź włosy są po nim cudowne :) Czekam na Wasze komentarze :)
Nie używałam żadnego z wymienionych produktów, jednak ogólnie lubię Nivea. A co do Garniera to tylko taki szampon i odżywki tolerują moje włosy. ;P
OdpowiedzUsuńA jak wygląda nietolerancja na inne szampony? :)
UsuńWłosy mi się strasznie przetłuszczają. Po prostu jakbym smalec na głowie trzymała. ;P
UsuńTo musisz używać tylko właśnie szamponów do przetłuszczających się włosów i najlepiej o przezroczystej konsystencji :)
UsuńBardzo mi się podoba ten szampon O'Herbal :) Ciekawy.
OdpowiedzUsuńMarkę znam - ale ten szampon jest mi obcy.
Może kiedyś spróbuję.
Pozdrawiam ciepło :)
W takim razie trzymam kciuki byś się z nim polubiła i czekam na recenzję :)
Usuńoj,nie miałam żadnego z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńAle pomyślę nad kremem do rąk;)
Kremu do rąk chyba każdy używa :)
Usuńdotychczas Avon mnie rozczarował kremami do rąk :)
UsuńWysłałam Ci zaproszenie do prywatnego bloga, wzięłam adres stąd, nie wiem, doszedł, może być w spamie? Musiałam ograniczyć dostęp do bloga.
Ja teraz kupiłam kilka rodzajów kremów do rąk, więc będzie więcej recenzji :D Narazie używam dwóch, z czego jeden jest właśnie kolejną sztuką tego z recenzji :D
UsuńMuszę zobaczyć do spamu, bo w skrzynce nie znalazłam żadnego maila...
Żal ?....ależ...tęsknotę może za smakiem zapachem i wstążką z szeptu na oczach zawiązanej....pozdrawiam....pani...
OdpowiedzUsuńWszystko jasne :)
UsuńMoja koleżanka ciągle korzysta z kosmetyków termoochronnych :) ja jeszcze nigdy żadnego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńKoleżanka Cię przekonała do ich używania? :)
UsuńUwielbiam Cudowny Olejek Garniera! Na najnowszej wersji piszą też o ochronie przed ciepłem. Teraz mam zamiar go zdradzić z innym, dla testu - ten już długo mi towarzyszył. :)
OdpowiedzUsuńSzampon O'Herbal lubiłam, zużyłam dwie butle, ale mi się znudził. Mojego siana zdecydowanie nie obciążał. Z dobieraniem szamponu do skóry jest taki problem, że on na włosy też jakoś tam podziała... Ale zgodnie z tą zasadą unikam w szamponach silikonów. :)
PS. Jakiś kloszard Ci się tu zaplątał... :/
A z jakim go zdradzisz? :D Jestem ciekawa :D
UsuńJakoś tam podziała, ale zbyt krótko jest na włosach, by mógł zdziałać coś znacząco ;) Ja na przykład myję tylko skórę głowy, bo przy myciu codziennym czy tam co drugi dzień to włosy mi się tak nie zdążą pobrudzić, by sama piana z szamponu sobie z tym nie poradziła :)
Ps. Jest tu ktoś taki, co to oznacza? :)
Eliksir z Elseve, Magiczna Moc Olejków. Ciekawe, jaki będzie. :)
UsuńJa się staram myć tylko skórę i włosy u nasady, żeby włosów nie przesuszać.
Styl pisania wskazuje na takiego jednego, co chodzi za pewną blogową koleżanką. Ale może lepiej nie drążyć...
Z L'Oreala podobno jest świetny Mythic Oil czy coś takiego. Ale nigdy go na półce sklepowej nie widziałam :/
UsuńOtóż to ;p Ja tak samo właśnie myję :) Kiedyś próbowałam umyć nawet sam skalp, ale nie udało mi się to xD Podobno są jakieś gadżety, które w tym pomagają :)
Miałam tu też kiedyś takie zaplątane "koleżaneczki"...
Nie miałam żadnego z tych kosmetyków. ;)
OdpowiedzUsuńChyba jakąś termoochronę miałam, może nawet z AVON, ale to musiało być dawno, bo nie kojarzę żadnych szczegółów. :D Obecnie uważam, że najlepsze są właśnie olejki - macadamia, arganowy czy po prostu jedwab. ^^ No i to coś co używa mój fryzjer, bo moje włosy są po nim boskie, jednak domyślam się, że na tę mgiełkę, to mnie nie stać. xDD
A skąd wiesz? :D Zapytaj ;p U mnie często się fryzjerzy w sklepie zaopatrują w lakiery i odżywki a ludzie często mogą myśleć, że to nie wiadomo jak drogie i ciężko dostępne produkty :D
UsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńA co to za tusz do rzęs masz, że ciężko go zmyć.
Stosowałam różne produkty do ochrony włosów przed temperaturą, ale nie wiem czy one działały... Obecnie nie stosuję żadnego tego typu kosmetyku.
Ja używam Maybelline Sensational :)
UsuńNo właśnie ja też jakoś nigdy nie widziałam jakiejś tam różnicy... Jedynie co to właśnie olejki może działały, ale same spraye to nie. Ale i też nie używałam ich za dużo.
Rozbawiła mnie Pani swoim podziękowaniem jak mniemam z miłości do bliźniej uczynione w sposób tak taktowny. Nie odnoszę się do Pani działań reklamowych przez wzgląd na fakt , że to pani praca, może zarobek i nie mnie go oceniać. Którejś pani do wiadomości, Kloszard maluje paznokcie,zmywa makijaż i miewa PMS.
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję za Pani reklamę pod moim postem ;)
Usuńoj dla mnie mazidła avonu typu kremy, maski to parafinowe zapychacze...
OdpowiedzUsuńJa niestety nie potrafię zbyt dobrze czytać składu, najczęściej czyta je za mnie aplikacja. Nie wszystkie kosmetyki Avon są dobre, ale niektóre działają. :) Z resztą... co masz do parafiny?
UsuńNie miałam tych produktów. Z serii Planet Spa lubię maski do twarzy :)
OdpowiedzUsuńMi nie przypadły do gustu :)
Usuń