60. David Gemmel "Troja. Pan srebrnego łuku"

Potrzeba było porządnej, porywającej książki, kubka kawy i smacznej, bąboladowej Milki, bym napisała tu post :) Niezbyt wiele? :) Nadal póki co, do regularnego pisania nie wracam, ale po prostu nie mogę nie podzielić się z Wami rewelacyjnym tytułem, który z resztą pewnie mam od Agaty z bloga naczytane.blogspot.com ;)
Przechodząc do rzeczy, mowa o książce: "Troja. Pan srebrnego łuku" Davida Gemmela, która jest tak rewelacyjna, że nie mogę się zdobyć na to, by oddać ją do wypożyczalni :D Wprawdzie kojarzyłam, że musiałam mieć dobry powód, by wpisać książkę o starożytności na swoją listę, ale przewracając pierwsze kartki trochę byłam zawiedziona. Zdanie szybko jednak zmieniłam.
Głównym bohaterem jest Helikaon, chłopiec o kruchym sercu, człowiek dobry, lecz głęboko zraniony. Jego postać pokazuje, że czasem zło można zwalczyć tylko złem. Chociaż wyrządza on ogromną krzywdę wielu ludziom, to lubimy go na tyle, że bardzo mu współczujemy. A w głębi serca, chociaż tego nie przyznamy, wiemy, że ma rację. 
Helikaon to również przystojny mężczyzna, któremu jednak nie w głowie liczne romanse albo modne ówcześnie małżeństwa na zasadzie kontraktu i wymiany handlowej. Całe życie czeka na tą właściwą, na tą miłość życia, w którą wierzy. W końcu ją spotyka, ale tylko przez jedną, krótką chwilę dane jest im wierzyć, że może połączyć ich wspólne życie.
Książka pełna jest wspaniałych wątków. Ostatnie 50 stron po prostu połknęłam. Położyłam się jak zwykle do łóżka. Miałam przeczytać kilka stron i iść spać, jak zawsze. Ale zaczęła się taka akcja, że nerwowo podrygiwałam na łóżku, mając ochotę pożreć te strony, bo nie mogłam się doczekać, co się zaraz wydarzy i jak skończy się walka. Czytałam do północy a później oczywiście nie mogłam spać z emocji ;) No niesamowite to było przeżycie i najchętniej przeczytałabym tą książkę jeszcze raz, od razu, od nowa. Myślę, że jak nic, książka powinna, jeśli już nie jest, być zekranizowana :)

Komentarze

  1. O, nie znałam w ogóle tej książki, skoro tak polecasz to się rozejrzę :)
    Gratuluję podwyżki :) Skoro tak ślubnie dookoła to trzymam kciuki za pierścionek:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój to mi się jeszcze nawet nie oświadczył..m o ślubie to już nawet nie marzę :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo - ślub brata - będzie się działo! :)
    Szkoda, że zabrali CI ten autobus z pracy... Mnie też bardzo irytuje jak pozmieniają niekorzystnie rozkłady. Ale przynajmniej autem wygodniej na pewno!
    No i gratuluję podwyżki :)
    A kilogramy nadprogramowe... zrzuci się jak się cieplej zrobi na pewno.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednak jesteś i bardzo fajnie :). Podwyżka na początku roku to wspaniała sprawa. A ślubów nie znoszę, nawet własny jakoś przełknęłam ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. książka bardzo w moich klimatach:D znając życie pewnie bym nie spoczęła póki bym całej na raz nie czytnęła;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami ciężko dopasować autobusy tak, żeby idealnie pasowały z dojeżdżaniem do pracy czy wracaniem z pracy. Dobrze, więc mieć samochód -> jeśli ktoś oczywiście może sobie na to pozwolić. Hmmm, ile jesteście z Ciachem? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja Troja kochana :) zabierasz się za kolejne części? :)
    Czyli się zaręczyliście? :D Musiałam to przeoczyć!
    Co do sal, to jeśli się chce, to da się znaleźć jakąś kilka miesięcy przed :) ale wiadomo, że to jest jest wtedy ta wymarzona. Chociaż w ślubie nie o salę chodzi, ale o miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe czy mnie by się spodobała ta książka...
    I jak Ci się jeździ autem?
    No to może już niedługo doczekasz się zaręczyn;)
    No to teraz musi być z górki:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj kochana, ale zmiany u ciebie. Jazda samochodem to wielkie ułątwienie, ale zazwyczaj to koszta znalezienia właśnie parkingu i paliwa. Ale cóż ...

    Poowodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  10. Grunt, że jest podwyżka, może trochę pokryje te koszty z dojeżdżaniem samochodem ;) Ja teraz też przy herbacie i ciastkach, więc przyjemnie mi się czytało początek :D Książek to ja chyba o takiej tematyce nie bardzo lubię, ale jak to mówią nigdy nie mów nigdy :) pozdrawiam i fajnie że piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja kojarzę film Troja, ale nie mam pojęcia czy był ekranizacją tej książki czy po prostu w oparty o mity. :)
    Ten cały weselny boom i tak już minął - chyba że marzy Wam się wesele w sezonie czy w samym środku lata- no to wówczas faktycznie trzeba poczekać. Ja jak pytałam na początku roku, to w okresie jesienno-zimowym tego roku jeszcze bym coś dostała i to nie byle jakiego. ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze Cię znów widzieć. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie martw się, nie jesteś sama. Mi też się przytyło przez zimę, a moja wypłata rozeszła się w 5 minut.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam wrażenie, że już czytałam ten post i komentowałam, ale dlaczego nie ma mojego komentarza? Czy to deja vu? :D co do wpisu, zazdroszczę bratu. Mój też nie spieszy się że ślubem... ach Ci faceci... nigdy się nie domyśla sami że już chcemy planować ślub :D mój to nawet mi się jeszcze nie oświadczył eh

    OdpowiedzUsuń
  15. Skoro Twój Ukochany już nieco "spadł z chmur" w temacie ślubu i jego planowania, to może coś się już mu kotłuje w głowie? ;) Wydaje mi się, że to już krótka droga do tego wszystkiego, chociaż nie znam się za bardzo na męskim rozumowaniu :D
    Niech reszta problemów rozwiąże się sama - szybko i na Twoją korzyść ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Z tego co piszesz książka wydaje się ciekawa, chyba będę musiała ją kiedyś przeczytać ;)
    z wiosna kilogramy same uciekają :)

    OdpowiedzUsuń
  17. gratuluje podwyzki! :)
    a o reszte przeciwnosci sie nie mart, na na pewno sobie poradzisz :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja pewnie bym nie przeczytała, ale czuję, że mojemu P. by przypadło do gustu. Może sprawię mu imieninowy prezent ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. u nas 10 stopni już na plusie;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Też wychodzę z założenia, że szaleć trzeba teraz :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Ksiązka kompletnie nie w moim typie. Co do dostania podwyżki, to gratuluję. Widać, że jesteś cenionym i nieobojętnym pracownikiem. Rozwijaj się dalej :* sama chciałabym dojeżdżać do pracy autem, ale na to, to jeszcze będę musiała sporo poczekać. A co do ślubu - przede mną dłuuuuga droga, więc w tym temacie nie jestem kompletnie zorientowana

    OdpowiedzUsuń
  22. no niewiele Ci było trzeba...:) a kilogramami nie ma co się stresować, przyjdzie wiosna to się zgubią ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. już jest film :) ale zapewne książka jest lepsza - jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry pomyliło mi się to inna wersja Troji jest film

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

12. "Dlaczego mężczyźni poślabiają zołzy?" Sherry Argov

17. "Miasto ślepców" Jose Saramago

Projekt denko. Czerwiec.