Projekt denko No. 5
Rozpoczynamy niemal chanelowską, bo piątą już edycję projektu denko. Jak zawsze zaskoczę Was jeszcze dłuższą listą, ale czy recenzją? :) Przekonajcie się :)
1. Chusteczki do higieny intymnej Facelle
Jak do tej pory - moje ulubione. Są bardzo dobrze nawilżone, nie wysychają, opakowanie sprawuje się dobrze. Dodatkowo mają bardzo ładny zapach. Delikatny, mogłabym mieć nawet o tym zapachu jakieś perfumy czy dezodorant. Świeży. Dodatkowo - bardzo dobra cena. Polecam :)
2. Chusteczki oczyszczające Creme Care Nivea
Jakaś masakra. Chusteczki są niemal suche, a po wyciągnięciu trzech, opakowanie już nie chce się kleić, co powoduje oczywiście, że chusteczki robią się już kompletnie suche. Makijaż usuwały drogą katuszy, ale nie do końca, pod warunkiem że tarło się oczy na potęgę. Nigdy więcej takich rzeczy dla oka. Dodatkowo - intensywny zapach niwejki, którego mam już pomału dosyć. Cena to ok. 13 zł - ja absolutnie odradzam.
3. Maska do włosów Perfect Me by J.F.Malcolm Natural oils repair
Niezwykle niewydajna maska. Bardzo gęsta, więc aby rozprowadzić ją na długich włosach, opakowanie starcza na dosłownie kilka użyć. Nie zauważyłam też, by poza obciążeniem dawała jakieś spektakularne efekty. A skład zapowiadał się naprawdę ciekawie, bo jednak trochę olejków tam jest. Niestety, przeważyły wszystkie silikony i parabeny, których jest więcej. Ja kupiłam maskę za 5 zł na promocji, co da się przeżyć, ale w regularnej cenie 10zł radzę ją omijać.
4. Joanna, plastry do depilacji ciała z wyciągiem z aloesu.
Do tej pory miałam raczej dobre zdanie o linii do depilacji marki Joanna. Plastry, kremy i co tam jeszcze się u mnie sprawdzały. Jakiś czas temu kupiłam jednak u siebie w drogerii kompletnie zeschnięte plastry, które nie nadawały się do niczego. Pomyślałam więc, że to wina mojego sklepu i kupiłam te oto w Rossmannie. Dawały radę, ale nie przy grubszych włoskach. Mam mieszane uczucia, bo mam wrażenie, jakby Joanna po prostu zmieniła skład na gorsze. Zobaczymy co będzie dalej.
5. Żel z peelingiem, Ziaja, liście manuka.
Uwielbiam żel do twarzy z tej serii, bo rewelacyjnie czyści twarz, odświeża, aż czuć jak skóra oddycha. Pomyślałam, że na lato, wersja z peelingiem sprawdzi się jeszcze lepiej. Niestety, niekoniecznie. Myślę, że do stosowania na zmianę żelem dawałoby rewelacyjne efekty, ale póki stosowałam peeling w pojedynkę - nic sobie nie zrobiłam, ale nie było to przyjemne. Ten peeling to istny zdzierak, więc z góry odradzam wrażliwej skórze. Używałam go raz, dwa razy w tygodniu i jako takie uzupełnienie oczyszczania się sprawdził :)
6. Isana, mydło w płynie z wyciągiem z jeżyny
Kolejny raz jestem pod ogromnym podziwem dla mydeł od Isany. Za ich piękny zapach, który utrzymuje się na skórze. Nie wiem czemu jeszcze nie spełniłam swojego zamiaru i nie używałam ich pod prysznicem. ;)
Bądź co bądź polecam gorąco. :)
7. Szampon do włosów Tatarak Tymianek, Joanna Tradycyjna Receptura
Jak pewnie wiecie, od początku lata zmagałam się z łupieżem. Najskuteczniejszy był Nizoral, ale miałam zbyt małe opakowanie i jak się skończył wciąż jeszcze coś tam na mojej głowie było. Znikło, jak mi się wydaje za sprawą tego oto szamponu. Ponieważ dałam za niego niecałe 6 zł polecam. Zwłaszcza tym, którzy tak jak ja, po Head and Shouldersie dostają łupieżu. Ten drogeryjny, acz tańszy szampon spisał się idealnie. :)
8. Żel pod prysznic Avon Senses, Joyful Tropics
Jak pewnie wiele z Was, jestem, a może byłam wielką fanką żeli pod prysznic z Avonu. Słynny Tropics należał do jednych z moich ulubionych zapachów i łączyłam z nim wspomnienia. W ogóle to cudowne jak zapachy przywołują wspomnienia, tak na marginesie ;)
Joyful Tropics nie przypominał mi swojej starszej siostry, ale pachniał miło. Konsystencja sorbetowa, która niestety pod koniec używania była zupełnie wodnista. Uniemożliwiało to oszczędne używanie produktu. Szkoda. Nie będzie tutaj najwyższej oceny, ale nie skreślam go całkowicie. :)
9. Odżywka do włosów Timotei, Lśniący Blask.
Kupiłam ją w promocji za niespełna 4zł, gdyby nie kosztowała tak mało, pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi, bo nie przepadam za tą marką. Kupiłam wtedy trzy różne odżywki i ta była najlepsza. Dawała efekt leistych włosów imitujących taflę lustra. Autentycznie włosy były może nie aż tak lśniące, ale gładkie i dobrze się rozczesywały.
Stwierdzam, że nawet po swojej standardowej cenie odżywka jest warta uwagi. :)
10. Marion, oczyszczający płatek na nos z zieloną herbatą.
Letnie upały i ciężki podkład sprawiły, że zauważyłam jak wyglądają zatkane pory i ciemne kropki na nosie. Jakiś czas temu z ciekawości używałam dwa rodzaje płatków od Marion. Po żadnym nie widziałam efektu, ale ten lepiej trzymał mi się skóry. Kupiłam więc ten i.... znów nie zobaczyłam efektu.
Niby lekko ponad 2 zł, ale lepiej sobie za tą kasę pójść na lody ;)
11. Dezodorant w sztyfcie Rexona Invisible Black+White
Sama jestem zaskoczona, ale ten antyperspirant nie radził sobie z żadnym postawionym przed nim zadaniem. Brudził czarne bluzki przy ubieraniu, nie raz miałam, przy upałach, mokro pod pachami. Szkoda.
12. Suchy antyperspirant w sprayu, Garnier, Light Freshness
Fajna opcja, nie powiem. Ale zauważyłam, że talk mnie dusi i niestety muszę porzucić ideę dezodorantów w aerozolu. Bardzo ładnie pachnie i zapach się utrzymuje, na czym mi właśnie zależało. Ma też niebanalny aplikator, bo dezodorant leci z kilku otworków dookoła główki, którą widać na zdjęciu :) Niestety, wydajny nie jest. Miałam go bardzo krótko. Poza wydajnością, same plusy.
13. Pasta do zębów Advanced White, Colgate
Aboslutny przeciętniak.
14. Peeling do stóp Avon, Granat i Czkekolada
Miałam całą serię do stóp z tym zapachem, bo tak mi się strasznie ten zapach podoba, że mam ochotę go zjeść. Skupmy się jednak na peelingu.
Dla mnie super sprawa. Pachnie podczas użycia, ponadto daje bardzo miłe uczucie podczas masowania stóp. Po jego użyciu skóra jest złuszczona, wymaga jednak zdecydowanie użycia kremu.
Ale ten zapach... ach.
15. Złuszczająca maska do stóp, DermoPharma+
Jednak jest najlepsza ;) Jest niestety dwa razy droższa od zwykłych, ale jednak jest najlepsza. Używałam już wiosną innej i chociaż skóra mi schodziła to jednak przed wakacjami znów miałam potrzebę by złuszczyć skórę stóp. I wtedy dopiero zauważyłam różnicę, bo o ile po tamtejszym Marionie skóra schodziła tyle o ile, tak po tym produkcie zeszła mi absolutnie wszędzie. Nie do końca poradziła sobie z moją wybitnie zniszczoną skórą pięt, ale było już tysiąc razy lepiej. Nie radzę więc oszczędzać ;)
Uprzedzam z góry, że nie używałam pełnowymiarowego produktu a jedynie kilkunastu próbek zwędzonych ze sklepu ;p Przy czym krem spodobał mi się na tyle, że po pierwszych trzech próbkach wzięłam właśnie kolejne. Pewnie bym sobie nawet kupiła pełny produkt, ba, na pewno bym kupiła, ale mam teraz w domu tyle kremów, że nie nadążam ich używać :/
Niestety, z nawilżeniem u niego jest dość kiepsko. Czuć, że skóra jest przygotowana na przyjęcie podkładu, ale gdybym miała przesuszone policzki na bank krem nie dałby rady. Samo matowienie też jakoś takie nikłe było. W sumie sama nie wiem czemu byłam nim tak zachwycona. Muszę chyba jeszcze raz sprawdzić :D
17. Szczotka do włosów Tangle Teezer.
Tak, owszem, udało mi się zużyć szczotkę i na domiar złego znaleźć winowajcę łupieżu. Służyła mi jakieś dwa lata, a kosztuje 50zł (na allegro taniej) i spodziewałam się po niej więcej.
Ogromny plus dla niej za to, że nie szarpie włosów, bo ja już nawet nie potrafię się czesać tradycyjną szczotką, albo co gorsza grzebieniem.
Ale szkoda mi tego, że końcówka naszej, chociaż krótkiej, znajomości wypadła tak źle. Nie odratowało jej nawet namoczenie we wrzątku. Zalała się w środku i długo pluła wodą. W końcu kupiłam nową, podróbkę z której jestem bardzo zadowolona. :)
18. Eyeliner w pisaku, Eveline
Przyłączam się do całej rzeszy dziewczyn, które kupują ten eyeliner i go lubią, chociaż potrafią wymienić mnóstwo jego wad.
Plusy: mega trwałość, cena, szybko zasycha.
Minusy: szybko zasycha, bardzo szybko się kończy.
Dotrwałyśmy do końca i postanawiam na następny raz już więcej nie robić takiego ogromnego projektu denko. Z resztą naprawdę mało brakło a byłoby o wiele większe, ale nie zdążyłam zużyć wszystkich produktów, które zabrałam ze sobą nad morze. ;) Próbek już nie liczę. Było kilka masek do włosów w saszetkach, ale o nich następnym razem ;) Trzymajcie się :*
jestem w szoku że rexona się nie spisala u Ciebie...
OdpowiedzUsuńJa nie mniej. Lepsza jest dla mnie Nivea
UsuńU mnie mydelko z isany to faworyt. Zawsze sie jakieś trafi.to Lesńe jest boskie
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy wypuszcza linie jesienną ;)
UsuńDużo tego :). Najgorsze dla mnie są plastry do depilacji, raz kupiłam i nigdy więcej!
OdpowiedzUsuńTez po pierwszym razie tak myslalam ;)
UsuńTe chusteczki mokre z Facelle są fajne, bo można je spuszczać w sedesie i nic się nie zatka :D Także do toalety spoko, ale tak dla odświeżenia wolę takie nieco lepszej jakości, z przyjemniejszym zapachem. Odżywki z Timotei są generalnie takie sobie, ale jest jedna dobra, z jakimś olejkami. Polecam. Szczotkę TT również posiadam i jest całkiem fajna, chociaż czasem się zastanawiam czy w jakiś sposób ona na dłuższą metę nie niszczy włosów... - niekiedy czytałam takie opinie i możliwe, że coś w tym jest. Ale ogółem sprawdza się dobrze do rozczesywania i jednoczesnego masażu głowy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie u różnych osob szczotka dziala różnie więc u Ciebie może dzialac pozytywnie ;)
UsuńI znowu tyle kosmetyków, a ja żadnych nie znam. :P
OdpowiedzUsuńBędziesz starsza to poznasz ;) na wszystko przyjdzie czas ;)
UsuńWiesz, że jesteś ode mnie starsza tylko o rok? :D
UsuńTo zobaczymy za rok :P
UsuńNawet przez rok nie zdążę zużyć tylu kosmetyków :D
UsuńNie kazdy musi lubic to samo ;) Ty na pewno wolisz inne formy dbania o siebie :)
UsuńKurcze nie słyszałam, ani nie widziałam chusteczek intymnych! :D
OdpowiedzUsuńTen zapach produktów avon granat+czekolada jest obłędny. Miałam kiedyś taki krem do stóp właśnie, aż mi się miło na wspomnienie o nim robi. :D
No nie gadaj ;p
UsuńJa na pewno jeszcze nie raz zamówię te produkty ;p
I teraz to skomentuj :p
OdpowiedzUsuń1. używałam i byłam zadowolona
5. mam sam żel, kupiłam miesiąc temu i jeszcze ani razu nie używałam
6. mydło w płynie rabarbar! mega!
14. mam wiśniowy i tez mi się podoba :)
17. w Naturze jest za 30zł i u mnie mega się sprawdza. I mam ten sam kolor. Reszty nie znam :)
Wyzwanie takie hehe ;p
UsuńRabarbar chyba był pierwszym jakie kupiłam i dzięki niemu przepadłam ;p Do tej pory tylko ahoj morze mu dorównało ;p
To w Naturze tanio mają szczotki ;p U mnie w sklepie też jest obecnie na nie promocja i są po tyle ;p
Też miałam kiedyś żel do twarzy liście manuka z Ziaji i był przesuper! O tym z peelingiem nie słyszałam. Kojarzę też odżywkę z Timotei, a i tę pastę Colgate chyba też miałam, bo tak się składa, że w 90% używam past tej marki ;)
OdpowiedzUsuńTez kiedys uzywalam glownie Colgate ale ostatnio przerzucilam sie raczej na blendamed ;) jakiejs duzej roznicy jednak nie widzę ;)
UsuńW sumie żadnego z tych kosmetyków nie znam.
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś na próbę kupić to mydło. :)
Eyelinery w pisaku to kompletnie nie dla mnie.
Ja pierwszy eyelner w pisaku mialam z Avonu i byl tragiczny ;)
UsuńJa z Miss Sporty. :)
UsuńTez nie przepadam za ta firma ;)
Usuńa u mnie właśnie nivea w ogóle nie działa jako dezodorant:D
OdpowiedzUsuńHehe ;) czasem sie to chyba zmienia ;)
UsuńW sumie z wymienionych kosmetyków miałam tylko szczotkę TT;p W sumie to nadal ją mam i jetem nią zachwycona:) Włosy świetni rozczesuje. Miałam kiedyś podróbkę ale tej kompaktowej - byłam z niej zadowolona dopóki nie kupiłam oryginału.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach Ziai Liście Manuka:) Mogłabym mieć takie perfumy:) Miałam kiedyś żel, peelingu nie stosowałam.
Plastry źle wspominam. Wolę depilator - jakoś mniej mnie boli, albo się już przyzwyczaiłam.
Perfumy w tym zapachu bylyby dla mnie za mocne ale Tobie polecam mgielke do twarzy z tej serii. ;) moze Ci posluzyc do całego ciala ;)
UsuńFajne denko, a ze szczotką to mnie zaskoczyłaś :]
OdpowiedzUsuńCzemu? ;)
Usuń