Projekt denko po raz czwarty

Na wstępie nie będę za długo przedłużać, bo dzisiejszy projekt denko będzie pękać w szwach dokładnie tak jak pudełko, w którym trzymam denkowe rewelacje. Jestem w szoku, bo myślałam, że ograniczyłam zakupy kosmetyczne a tu takie zaskoczenie. Chyba jednak mam jakiś nałóg poza blogiem :) Startujemy :)

1. Żel pod prysznic Nivea Creme Care

Zakupiony w liczbie kilku podczas rewelacyjnej promocji, ale po raz pierwszy kupiłam go na andrzejkowy wypad do Zakopanego, więc przez dłuższy czas zapach kremu Nivea towarzyszący temu żelowi kojarzył mi się właśnie z górami.
Żel pod prysznic oprócz tego, że pachnie tradycyjną niwejką (co niestety na dłuższy czas się nudzi) to jeszcze nie wysusza skóry a  być może nawet ją nawilża.
Pewnie kiedyś kupię następne opakowanie, ale raczej nieprędko ;) Jak już to szybciej inny zapach :D






2. Mydło w płynie Isana, Wiosenne Mydło z wyciągiem z rabarbaru

Odkąd zaczęłam swoją przygodę z tymi mydłami po prostu nie mogę wyjść z ich podziwu. Pachną tak pięknie i tak świeżo, dobrze zmywają i nie przeszkadza mi, że zostawiają plamy na umywalce. Jeszcze na dodatek fakt, że kosztują mniej niż 3zł za pół litra. A są naprawdę wydajne.
Pokochałam te mydełka i obecnie kończę trzecie opakowanie a czwarte jest już kupione. Nie zamienię już na inne ;p






3. Odżywka do włosów Nivea Repair & Targeted Hair

Odżywkę zachwalała na swoich blogu słynna Anwen od włosów, więc i ja musiałam ją zdobyć :) Kilka pierwszych użyć sprawiło, że byłam z efektu naprawdę bardzo zadowolona, ale wydaje mi się, że mam już zbyt zniszczone włosy, które trzeba pilnie podciąć i pewnie dlatego ostatnie chwile, gdy kończyłam tą odżywkę nie przynosiły rezultatów.








4. Maska kolagnowa liftingująca Marion

Już na wstępie denerwuje faktem, że mega ciężko się ją nakłada. Sam producent zaleca zakładać ją nad umywalką. Nic to jednak nie daje, bo maska spływa z twarzy. 
Warto jednak się przemęczyć, bo mimo trudności z aplikacją hydrożelowego płatu, naprawdę działa. Ja użyłam jej raz i widziałam drobne efekty, ale moja mama te maski uwielbia, bo po pierwszym użyciu znikło jej wiele mniejszych zmarszczek a te głębsze się spłyciły. Do najtańszych, mimo taniej marki, niestety nie należy, bo za jedno użycie płaci się koło 7 zł.



5. Pędzel do rozcierania cieni typu miotełka, Artlook

Obawiam się, że zdjęcie obok nie oddaje kształtu miotełki, ale myślę, że zainteresowane osoby są w temacie obeznane i wiedzą o jaki kształt pędzelka mi chodzi.
Marzyłam o takim pędzlu, wybuliłam na niego ponad 20 zł i początkowo przy pierwszym użyciu wystraszyłam się, że jest jednak za duży dla mojego oka. Okazało się jednak, że absolutnie nie jest za duży i chociażbym malowała byle jakimi cieniami to on tak perfekcyjnie je cieniuje, że odkąd go mam cały makijaż oka robię tylko tym pędzelkiem. Mało tego, nawet ciemne smoky eye zajmuje mi teraz tylko kilka chwil.

Zakochana jestem w tym pędzlu.






6. Peeling solny kokosowy Lirene

Chyba nie polubimy się z marką Lirene. To nie pierwszy produkt tej marki, który wkurzał mnie mega niepraktycznym opakowaniem. Wyślizguje się z rąk pod prysznicem i naprawdę ciężko jest wydobyć z tego opakowania produkt, gdy zużyje się już prawie połowę. Obawiam się, że dużo produktu można przez to zmarnować a ja miałam wrażenie, że połowę tubki produkt się kończył a skończyć się nie mógł.
Przez to głupie opakowanie nie miałam radości z używania samego peelingu, ale sam peeling też na mnie wrażenia nie zrobił. Zapach daleki do kokosa, nie wiem nawet do czego go porównać i myślę,  że nie kupię tego peelingu ponownie.



7. Płyn do płukania ust Aquafresh 

Zakupiony po unikatowej cenie niespełna czterech złotych spisywał się całkiem nieźle, ale nie sądzę bym kupiła go ponownie. Wprawdzie narzekałam na żrący smak Listerine, ale ten jest popadnięciem ze skrajności w skrajność, bo jego smak czułam tylko podczas użycia a już chwilę później cała świeżość, jaką powinien dawać nie była już wyczuwalna.










8. Pasta do zębów Beverly Hills Formula Total Protection Whitening
Jedna z lepszych past jakich miałam okazję używać. Jest mocno gęsta i dobrze się pieni, na dodatek jest wydajna. I tubka jest pełna a nie w połowie pusta, albo z powietrzem jak to się zdarza w innych pastach. Jednak ta trochę kosztuje....

9. Orzeźwiający peeling do twarzy i ciała z limonkowo-cytrusowym koktajlepm egzotycznym Ziaja

Jakby egzotycznie nie brzmiał tak szału zupełnie nie robi. Jest bardzo drobnoziarnisty i w użyciu porównałabym go dosłownie do piasku. Centralnie takie samo uczucie mam, jak go używam, jak wracam wziąć prysznic z leżakowania nad bałtycką plażą. 
Nie polecam nikomu i chociaż ja dostałam ten produkt za darmo to uważam, że nie wart jest żadnych pieniędzy. 
Pachnie jak cytrynowa kostka do WC i też tu piszę dosłownie - całe szczęście, że używam po peelingach żelu. Po tym z resztą trzeba czegoś do mycia użyć, bo musiałam jeszcze kilka razy myć skórę zanim czułam, że nie ma już na nim tych ziarenek piasku. Ech....





10. Płyn micelarny 3w1 do skóry wrażliwej, Garnier

Myślę, że ten produkt zna chyba każdy :) Reklamowany był na potęgę, więc nie ma opcji, żeby ktokolwiek o nim nie słyszał.
Ale czy faktycznie jest taki dobry? Sama nie wiem. Spełniał swoją rolę i oczyszczał twarz, ale... ale wstrzymuję się z jego ostateczną oceną do kolejnej butelki :)









11. Żel do usuwania skórek, Miękkie i zadbane skórki Eveline

Ciężko mi ocenić ten produkt, bo jest to pierwszy tego typu specyfik do usuwania skórek. Zanim zaczęłam robić paznokcie hybrydowe to nie wiedziałam nawet, że takie coś istnieje. 
Bądź co bądź spełniał swoją rolę i skórki się nieco odsuwały. W porównaniu do tego żelu, który mam teraz miałam jednak wrażenie, że te skórki bardziej nawilżał, bo teraz mam mega suche co źle wygląda.
Może macie jakiś sposób na nawilżenie tych skórek? :(






12. Simply Venus, Gillette
Nie wiem czym się różnią od innych, ale np. różowe mam wrażenie, że w ogóle nie golą. Są tak delikatnie, że mam wrażenie, że po prostu tną włoski do minimum, ale wystają one jednak ponad skórę. Żółte maszynki są już mocniejsze, golenie nimi na sucho spowodowało nawet u mnie spore podrażenienie.
Wciąż nie jest to jednak mój ideał, którego namiętnie poszukuję. Coś polecicie?








13. Oliwkowa maska kaolinowa z cynkiem oczyszczająco-ściągająca, Ziaja

Zabijcie mnie, ale nie pamiętam jak działała! Nie pamiętam nawet za bardzo kiedy jej użyłam. Podejrzewam, że zaraz po ostatnim denku, bo leżała na spodzie. 
Wstrzymuję się więc z opinią, żeby nie skłamać. Zakupię ją ponownie i dam znać :)











14. Woda toaletowa Summer White Sunset, Avon

Coś mnie podkusiło w tym zapachu, bo to taki zapach ani nie dzienny ani jeszcze nie wieczorowy. Nazwa okazała się trafiać w sedno sprawy - kojarzył się z zachodem słońca w upalny dzień pięknego lata :)
Flakonik starczył mi na długo, zdążył mi się z pięć razy znudzić. Chociaż mój nos szybko się do niego przyzwyczajał, to wiele razy będąc w pracy (chociaż w początkowych godzinach) zdarzało mi się, że ktoś pochwalił zapach.






15. Podkład matujący Cashmere


No i całkiem ładnie się spisał, chociaż super mat to nie był. Konsystencja wydawała mi się czasem nawet cięższa od Revlona, a przecież tyle się słyszy jaki to ciężki podkład. Zużyłam sporo tego podkładu (który miałam w kilku prókach za free :P), ale mimo wszystko nie sądzę bym go kupiła. Zostało mi trochę do wykończenia i raczej zakończę z nim przygodę.







16. Woda (chyba perfumowana) Secret Fantasy, Avon.

Śmieszne opakowanie, niby ma wyglądać jak sekret a mi przypomina granat ;) Spodobał mi się na początku ten zapach bo był bardzo słodki, a ja takie lubię. Myślałam, że będzie mi pasował, chociaż skrzywiłam się widząc, że ma go moja koleżanka ze studiów (jeszcze wtedy go kupiłam) - bo mi do niej nie pasował. Wydawało mi się, że do mnie będzie pasował, ale jednak nie. Zapach szybko mi się znudził i wykończyłam go z wielkim "ufffff" po kilku latach.






17. Woda toaletowa Play it Lovely, Playboy.

Uwielbiam zapachy Playboya, ale te damskie są wyjątkowo nietrwałe. Serio. Jakich bym nie używała to ulatniają się bardzo szybko i nie chodzi tylko o to, że się do nich przyzwyczajam. Inne perfumy czuję nawet na następny dzień na ubraniach gdy je zakładam ponownie czy coś. Playboy'ów niestety nie. No fajny zapach, ale zniechęciłam się tą nietrwałością.








Dobrnęłam do końca pomijając dwie pozycje ;) Pominęłam, bo jakiś czas temu postanowiłam, że na podstawie jednej próbki nie będę tworzyć recenzji. Bo jednak to nie fair wobec tych produktów. Nie przedłużam, bo i tak Was przetrzymałam :) Pa :*

Komentarze

  1. Z wymienionych testowałam tylko tą odżywkę Nivea i miałam po niej BARDZO tłuste włosy, wręcz okropne. Nie lubię tej firmy ogólnie.
    A zapach Summer White Sunset kiedyś miałam i bardzo mi przypadł do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powiem Ci, że jestem w szoku, że obciążała Ci włosy ;)

      Usuń
    2. I to bardzo. Jak żadna inna odżywka.
      Ale ja mam wrażliwą skórę głowy pod względem używania używek, więc może dlatego.

      Usuń
    3. Aż dziwne w takim razie, że Kallosa możesz używać :)

      Usuń
    4. A no kallosa akurat mogę. ;)

      Usuń
  2. Mam zapas tego mydła,zakochałam się w tym zapachu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię żele Nivea:) A ten chyba gdzieś leży w kolejce do użycia;)
    Nie miałam mydeł z Issany, ale ostatnio kupiłam żel pod prysznic o zapachu marakui - przepadłam pod prysznicem:):):)
    Skoro ta maska działa, to chyba warto dać te 7 złotych.
    Nie miałam tego micelu z Garniera ani podkładu z Revlonu, choć nie powiem że kusi mnie jego zakup.
    A czemu pędzle dajesz do denka?
    Próbowałaś olejować skórki? Innego pomysłu nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, pędzle do denka nie za bardzo pasują, ale nie chciałam o pędzlu robić osobnego postu ;p W pudełku miałam po prostu opakowanie po pędzlu ;p

      Usuń
  4. A dla mnie plyn micelarny garniera jest najlepszym jaki używałam. :) a Nivejkę też lubię, ale spoko jest tak raz na jakiś czas bo zapach jest naprawdę trwały i po dwóch dniach mam już go dosyć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go raczej długo na skórze nie wyczuwam, a jeśli już to bardzo delikatnie. Wolę pod tym względem Dove :)

      Usuń
  5. Uwielbiał mydełko "rabarbarowe" Isany - kupiłam jakiś czas temu, dobierając zakupów za bony i przepadłam .

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię zapach Nivei, ale faktycznie po jakimś czasie się nudzi. Ostatnio kupiłam jakiś tani żel pod prysznic, który pachnie jak Nivea i się nim zachwycam xD
    Ostatnio miałam kupić ten płyn micelarny z Garniera, ale w końcu wzięłam jakiś inny, bo stwierdziłam, że Garnier ma za duże opakowanie. Mam również te maszynki, ale jeszcze ich nie wypróbowałam.
    Summer White Sunset mam i bardzo lubię. Miałam kiedyś również Summer White i te perfumy były przez bardzo długi czas moimi ulubionymi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jak długo potrwa zachwyt ;p
      To muszę kiedyś i Summer White spróbować ;p Ja wolę duże opakowania właśnie :)

      Usuń
  7. A ja ograniczyłam swoje zakupy kosmetyczne do minimum. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że mam tyle rzeczy, których właściwie do niczego nie potrzebuję i na razie zrobiłam przerwę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie problem tkwi w tym, że ja większość rzeczy dostaje a nie kupuje ;p

      Usuń
  8. Nivea tylko i wyłącznie, kosmetyków tej firmy używam od lat i mimo upływającego czasu prawie nie mam zmarszczek :).

    OdpowiedzUsuń
  9. To mydło w płynie rabarbar jest niesamowite :D A gdzie kupiłaś ten pędzelek miotełka? :) Ja na takie opakowania, z których trudno wydobyć produkt mam sposób - tnę nożyczkami opakowanie w połowie i resztę produktu przekładam do słoiczka lub opakowania do kremie :) wypróbuj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się nie chce szukać nożyczek i tak się cackać z opakowaniami. Dla mnie takie opakowanie, które robi tyle problemu jest po prostu guzik warte ;)
      Pędzelek kupiłam u siebie w sklepie ;p

      Usuń
  10. Ciekawa jestem zapachu tego mydła. Ogólnie stosowałam już mydła tej marki ale akurat nie tego rabarbarowego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Namówiłaś mnie na mydła z Isany :)
    Trzy zapachy w jednym denku - nieźle :) Moje perfumy robią wrażenie, jakby nie miały dna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale miałam je bardzo długo a ostatnio zawzięłam się je by je zużyć i stąd taka liczba xD

      Usuń
  12. Kiedyś też tyle tego nazbierałam, że aż do piwnicy musiałam część wyprowadzić, zwłaszcza różnorakich specyfików do mycia ciała. Na szczęście, nie były otwarte i mogłam oddać na grudniowy zbożny cel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ostatnio zapasy posłużyły jako prezenty ;p

      Usuń
  13. Niektóre chętnie kupię i sama nawet przetestuję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Maseczka z ziajii liście zielonej oliwki to najzajebistrza maseczka pod słońcem. :D Mój numer jeden! ^^
    Co do maszynek - ja obecnie używam tych różowych i u mnie są całkiem okej. Nóżki mam gładziutkie. :D
    Mydła z isany też bardzo lubię, chociaż ostatnio wyparły je u mnie te lidlowe - dużo większe i tańsze, a równie ładnie pachną. Chociaż trzeba przyznać, że takiej gamy zapachowej nie mają chyba żadne inne mydła. Tylko isana. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi gdzieś właśnie te różowe maszynki nie podchodzą. Ale muszę ich spróbować z innego sklepu, może tylko w moim są takie feralne.
      Ja niestety nie mam w pobliżu Lidla :(

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

12. "Dlaczego mężczyźni poślabiają zołzy?" Sherry Argov

17. "Miasto ślepców" Jose Saramago

Projekt denko. Czerwiec.