55. John Irving 'Regulamin tłoczni win"

Najtrudniej pogodzić się z tym, że z upływem czasu ludzie, którzy tak wiele dla nas znaczyli, wyłaniają się z mroków zapomnienia ujęci w cudzysłów.

 Oj jak ciężko było mi momentami czytać tą książkę. Jak ciężko było mi skończyć tą niemal 700-stronnicową księgę. Jakże trudne tematy poruszała i ile było chwil, gdy nie mogłam zrozumieć przedstawionego w książce świata.
Ale jaki szeroki horyzont i świeże spojrzenie na te sprawy zaczęłam mieć po tej lekturze. Bywała brutalna, ironiczna, z rzadka śmieszna. Pełna charakternych, konkretnych postaci, które dopracowane były co do ostatniej nitki. Nie było w tej książce nic co by się nie zgadzało, była dopięta na ostatni guzik a to uwielbiam.
Sierociniec, aborcja, miłość rodzicielska, miłość adopcyjna, miłość, seksualność - rozważania na te tematy aż wylewają się z zapisanych po brzegi kart tejże książki. Uduchawiają. Oświecają. Nie sposób, czytając tą historię, nie spróbować wczuć się w rolę tych zranionych, smutnych kobiet, lekarza źle doświadczonego przez los. Wczuć się w rolę sierot...
Głównym bohaterem jest Homer, sierota. Jego losy poznajemy aż od wczesnego dzieciństwa, aż po późną starość. Od początku nie był nikim zwyczajnym, niezwyczajne miał problemy i niezwyczajny życiorys stworzył mu nie kto inny, jak lekarz prowadzący sierociniec. To on skrupulatnie zaplanował to kim Homer zostanie. Chociaż Homer chciał się wymigać... 
Nie wiem do końca jak streścić Wam tą historię, by nie zdradzić za dużo a by Was zachęcić do przeczytania. :) To mój odwieczny problem :) Pozostanę więc może na stwierdzeniu, że na podstawie tej książki zrobiono chyba niedawno film, o ile nie właśnie się robi. 
Jeśli lubicie książki, które nie są rzewną historyjką o bogaczach, których głównym problemem jest dobór kapelusza pod kolor samochodu, polecam Wam "Regulamin tłoczni win". Również, gdy lubicie książki, w których ciągle coś się dzieje i nie ma skomplikowanych, bezcelowych opisów. A o co chodzi z tym regulaminem? Też nie sposób tego wyjaśnić :D O tłoczni win dowiecie się mniej więcej w połowie książki ;) Jednak jakie znaczenie ona miała - zrozumiecie gdy zakończycie książkę i przelecicie pamięcią po historii od początku :)
Myślę, że "Regulamin tłoczni win" to jedna z książek, którą warto kupić i do niej wracać. :)

Komentarze

  1. No właśnie tytuł nie pasuje mi do Twojego streszczenia :) a może Homer ma swoją własną winiarnię? trafiłam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie ;p Tytuł właśnie mi też średnio pasował do książki :) Tylko czytając książkę można się dowiedzieć jak trafny był :)

      Usuń
  2. Tytuł brzmi mi znajomo... Na takie cięższe książki potrzebuje natchnienia. Ale zdecydowanie zapisze sobie jej tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się być ciekawa.
    Ale nie wiem czy bylabym w stanie ją przeczytać.

    Ale ten pierwszy cytat trafia. . .

    OdpowiedzUsuń
  4. 700 stron wow xd nie wiem czy bym dała radę

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeden z moich ulubionych autorów, ale tej książki jeszcze nie czytałam. Muszę nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, więc może polecisz mi jakieś tytuły? :)

      Usuń
  6. Ooo ciekawa i jakie mocne tematy porusza :) cos dla mnie :p

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

12. "Dlaczego mężczyźni poślabiają zołzy?" Sherry Argov

17. "Miasto ślepców" Jose Saramago

Projekt denko. Czerwiec.