Projekt denko, edycja 3
Ha! Mam Was! Teraz już jestem na prowadzeniu xD Kolejna porcja kosmetycznych recenzji specjalnie dla moich czytelniczek :) Na pewno znajdzie się dziś dla Was conajmniej jeden mega hit, ale oczywiście będą też przestrogi, na co nie warto wydawać pieniędzy. Zapraszam :)
1. AA, Filler przeciwzmarszczkowy
Dostałam istnego szału przeciwzmarszczkowego, gdy podczas badania stanu cery dowiedziałam się, że pojawiły się już u mnie pierwsze niebezpieczne zmarszczki. Postanowiłam więc podjąć próby likwidacji problemu. Tuż przed pójściem na urlop nakupiłam sobie szereg masek przeciwzmarszczkowych, chociaż wydawało mi się, że są raczej nikłe szanse, by poprawiły one stan mojej skóry, zwłaszcza, że większość z nich jest przeznaczona do cery suchej. I tu moje pytanie: czemu 99% produktów przeciwzmarszczkowych jest do cery suchej??
Trzystopniowy zabieg do wykonania w domu, jakim jest filler przeciwzmarszczkowy sprawił jednak, że po jego użyciu nie mogłam odnaleźć na swoim czole zmarszczek, a te od uśmiechu stały się widocznie płytsze. Na drugi dzień efekt wciąż się utrzymuje, więc planuję zakupić jeszcze kilka tych maseczek i używać ich regularnie, a za jakiś czas dam Wam znać, jakie efekty uzyskałam. Zapowiada się jednak obiecująco :)
2. DermoPharma, kompres na paznokcie i skórki
Produkt ten zakupiłam wierząc, że dzięki niemu będę mogła ominąć, lub
ograniczyć punkt odsuwania skórek podczas wykonywania paznokci
hybrydowych. Tak się jednak nie stało. Dla mnie to 5 zł było wyrzucone w
błoto.
Płatki, które miałam nałożyć na koniuszki palców były niemal suche, niepraktyczne, wciąż spadały i godzina w nich spędzona ani o jotę nie poprawiła stanu moich skórek.
Spore zaskoczenie, bo do zakupu namówiła mnie klientka, twierdząc że pożegnała się ze skórkami raz na zawsze. Może jednak po prostu nie działa na mnie?
3. Eveline, Laser Precision, krem do depilacji bikini, pachy, ręce
Z kremami do depilacji znam się już od dawna, tego też miałam już okazję kiedyś używać, więc nie jest to pierwszy egzemplarz przeze mnie wykorzystany. Główną zaletą kremów, którą sobie cenię jest to, że zabieg jest bezbolesny, ale co ważniejsze, włoski nie odrastają takie twarde jak po maszynce.
Niestety, efekt depilacji po Laser Precision musiałam i tak poprawiać maszynką (ale już te włoski właśnie nie były takie twarde przy odrastaniu), do tego szpatułka dołączona do kremu nie zbierała dobrze samego kremu.
Dodam, że jestem brunetką i mam włoski dość widoczne, dlatego u osób, które mają delikatniejsze owłosienie, produkt będzie ok. :)
4. Bielenda, dwufazowy olejek do kąpieli Afryka SPA
Nie przepadam za kąpielami i zdecydowanie bardziej wolę prysznic, ale raz na jakiś czas marzy mi się taka wanna pełna piany, gazeta do czytania, gorąca woda i godziny lenistwa. Wtedy właśnie, ale obowiązkowo, gdy jestem sama w domu i szanse na czyjeś roszczenia co do łazienki lub mnie, sięgają zera, robię sobie takie SPA dla ciała i umysłu.
A dwufazowe olejki od Bielendy świetnie się w tej roli spisują. Użyłam liczby mnogiej, bo miałam przyjemność wypróbować innych.
Cudowne zapachy, które przenoszą nas w świat relaksu i najpiękniejsze miejsca na ziemi. Płyny rewelacyjnie się pienią, a w trakcie kąpieli piana nie traci na objętości jak to czasami bywa. Cudo, cudo, cudo, które każda kobieta powinna mieć w domu i raz na jakiś czas powinna się przy takich pięknych zapachach i w takich olejkach relaksować. Polecam :)
5. Bielenda, Laser Xtreme, maska korygująca zmarszczki
Znów się przeliczyłam i liczyłam na żelowy płatek na twarz, nie wiem czemu. Ale to już mój błąd, nie wpisujemy go w wady.
Maskę nałożyłam sobie na twarz, gdy szłam spać. W nocy składniki łatwiej przenikają w głąb skóry, liczyłam więc na widoczne efekty. Producent zaleca trzymanie maski około 15 minut, ja trzymałam jakieś 8 razy dłużej, a efektu nie było absolutnie żadnego, oprócz dwóch małych nieprzyjaciół na twarzy następnego dnia.
Niestety, nie dała rady, na dodatek po użyciu tej maski stwierdziłam, że nie znajdę chyba żadnego produktu, który usuwa zmarszczki. Szczęściem potem użyłam, patrz punkt 1.
6. Estetica, Czyste Piękno, złote płatki pod oczy 24k
Mam taką budowę oka, niestety, że dolina łez jest niemalże widoczna na zdjęciach satelity a w ciągu dnia świeci się jak rafa koralowa.
Cieni pod oczami, niestety, mi maska nie zniwelowała, ale to, co zrobiła z moją skórą pod oczami - wow. Byłam w szoku, bo autentycznie miałam młodsze spojrzenie. Na dodatek płatki są zanurzone w płynie, którego jeszcze sporo zostało po pierwszym użyciu. Zakleiłam więc opakowanie i jednorazowe płatki posłużyły mi na trzy razy (ale zadziałały na dwa, więc po drugim razie można już je wyrzucić).
Jestem bardzo zadowolona z tych płatków, uwaga, żelowych! :D Mam zamiar kupić kolejne sztuki :)
7. Maybelline, tusz do rzęs Lash Sensational
W tym momencie powinny rozgrzmieć fanfary. Absolutny medal dla twórców tego tuszu. O ile do tej pory nie miałam lepszego tuszu jak L'Oreal So Couture, tak Maybelline, chociaż tańszy, pobił go do parteru.
Moje zdecydowane odkrycie roku. Wreszcie zobaczyłam efekty stosowania drogiej odżywki do rzęs, a rzęsy miałam takie, że zewsząd wciąż słyszałam komplementy. Tych tuszów sprzedałam mnóstwo, powołując się na to jak wyglądają po nim moje rzęsy.
Lash Sensational ma jednak swoją jedną, dużą wadę: cholernie ciężko się go zmywa.
8. Avon, tusz do rzęs Super Extend Winged Out
Są takie produkty, o których można śpiewać pieśni i serenady, pisać wiersze i epopeje. Lub zachwycają nas do tego stopnia, że opisać je można jednym słowem.
Jednym słowem opiszę dziś tusz z Avonu, który znalazł się w moim śmietniku, chociaż jest go w środku jeszcze chyba połowa, jak nie więcej. A przyznaję, że nawet przeterminowanych rzeczy tak nie wyrzucam.
Słowo opisujące tusz: porażka.
Ale nie mówię, że u innych się nie sprawdzi. Powinien dać lepsze efekty przy krótkich rzęsach.
9. Paese, puder mineralny
Z wielką niecierpliwością czekałam aż ten puder wreszcie się skończy i razem z nim skończy się problem upudrowanych włosów, bluzek i wszystkiego wokół. Nie rozumiem szału na pudry sypkie, które ponoć starczają na dłużej. Może jak ktoś ma czas na strącanie nadmiaru produktu do pojemniczka i nakładanie piętnaście tysięcy razy w ten sposób produktu na pędzel to i owszem. Ale ja cenię sobie wygodę i wolę pudry w kamieniu, których więcej zostaje na pędzlu i na twarzy a nie na wszystkim wokół.
Gdyby chociaż puder ten odwdzięczył mi się trwałością, ale gdzie tam. Po przyjściu do pracy musiałam się poprawiać jego rywalem. Cieszę się, że tego pudru nie kupiłam i nie wyrzuciłam w błoto 40zł, tylko miałam okazję dostać tester za darmo. Teraz wiem, że na pewno go nie kupię. Ani innego sypkiego pudru.
10. Nees, pędzel do makijażu nr 4035
Kształt pędzla zdradza nam, że jest stworzony do tego, by nakładać nim na twarz podkład. Ja jednak znalazłam dla niego inne zastosowanie, które bardzo poprawiło jakość mojego makijażu... pod oczami.
Świetnie nadaje się do przypudrowania korektora pod oczy. Pierwszy raz wypróbowałam ten patent przypadkowo w pracy i już kilka dni później zdecydowałam się wydać kilkanaście złotych na pędzel o tym samym kształcie. Nie żałuję i czuję, że się pokochamy :)
Ogółem polecam pędzle Nees, bo są z włosia syntetycznego, ale są mięciutkie i naprawdę super się z nimi pracuje :)
11. Nizoral, przeciwłupieżowy szampon do włosów
Pewnego dnia odkryłam na swojej głowie łupież. Pogarszał się i pogarszał, aż prawie byłam zdecydowana iść do lekarza. Saszetki, które dostałam w aptece nie działały, Head&Shoulders nie dał rady, aż wreszcie sprzedali mi w aptece Nizoral. Miałam już przygotowany plan, że gdyby i ten produkt nie zadziałał to idę do dermatologa. Łupież miałam straszny, włosy musiałam myć codziennie, skóra głowy już nie swędziała a wręcz bolała.
Chociaż wiadomo, że nie od razu, dzięki temu szamponowi udało mi się dojść do ładu z włosami i chociaż jeszcze się boję spróbować to myślę, że wkrótce powrócę do mycia włosów co drugi dzień. :)
Wiem, że w naszym gronie pojawiła się moja kochana przyjaciółka, która również chciałaby przyłączyć się do naszego projektu denko więc niniejszym, serdecznie Cię Gwiazdko, nominuję :) Jestem bardzo ciekawa jak Ty dbasz o urodę, co u Ciebie się sprawdza a czym się zawiodłaś. Czekam na post u Ciebie :)
Dziękuję za uwagę i do następnego razu, pozdrawiam, pa :*
Bo cera sucha szybciej się starzeje niż tłusta :-P Może zamiast masek spróbuj sobie jakiegoś serum przeciwzmarszczkowego... Ja olewam moje zmarszczki :-P
OdpowiedzUsuńWiesz że nie miałam ani jednego zachwalanego przez Ciebie tuszu :-P Chyba będę musiała je upolować na promocji :-P
A ja lubię pudry sypkie :-P I powiem Ci ze wcale nie jestem cała nim obsypana :-P Więc może masz kiepski puder, może pędzel a może wszystko razem :-P
Drogie są te pędzle Nees?
Ale tłusta też się kiedyś musi zestarzeć, jeszcze nikt na to nie wpadł? :D Serum jakieś też mam ;p Ale jeszcze trochę trzeba poczekać na jego premierę w projekcie denko ;p
UsuńPuder z Paese jest jednym z najbardziej znanych, pędzle mam naprawdę dobre, bo z normalnymi pudrami nie ma takiego problemu. Napisałam w poście, że po prostu brak mi cierpliwości by się z tymi sypkimi pudrami cackać ;p
Pędzle Nees kosztują około 20zł za sztukę :)
Pewnie nie :-P A efekty tego serum jakieś widać?
UsuńAle ja się nie cackam z moim pudrem :-P Ale gdzieś słyszałam, że ten z Paese rzeczywiście jest taki bardzo pylący się i mało wydajny.
No to muszę się nimi zainteresować ;-)
Szczerze mówiąc nie bardzo widzę efekty.
UsuńZainteresowały mnie te płatki pod oczy i tusz do rzęs Meybeline. :D Jak gdzieś na nie natrafię, to nie wykluczam, że kupię. ^^
OdpowiedzUsuńA co do produktów paese - taki wielki szał na nie był jakiś czas temu, sama się skusiłam i kupiłam puder w kamieniu, właśnie matujący. I co? I lipa, o wiele lepszy jest Rimmel, bo ten może i matowił, ale efekt utrzymywał się mega krótko, a ja nie należę do osób, które w torebce noszą pół kosmetyczki i co chwilę lecą "przypudrować nosek" :P
Ja jednak bez pudru się nie ruszam, ale to dlatego, że mam tłustą skórę i na nosie mi się potrafi strasznie świecić. Dlatego mogę nie mieć żadnych innych kosmetyków, nawet szczotki do włosów, ale puder lubię mieć. :)
UsuńOoo nizoral - kiedyś używałam jak pozmieniałam szampony i łupieżu dostałam, po kilku myciach było po problemie :) Jeśli chodzi o krem do depilacji to raczej ufam tylko veetowi, ale ostatnio ciacham się maszynką, obiecuje sobie kupić nowy depilator ale jakoś tak... Żal mi :P
OdpowiedzUsuńJa za depilacją depilatorem elektrycznym nie przepadam, bo jednak to zbyt bardzo boli ;) Jak już, to wolę plastry :)
UsuńIdentycznie boli :) Na początku wszystko boli. A jak przechodzisz z plastrów na depilator to uwierz, nie poczujesz różnicy, a może nawet mniej będzie bolało :) A plastrami się zawsze obklejałam :P No i chciałabym silk epil 9 ;P teraz to robią dobre depilatory :) Mam wrażliwą skórę i suchą więc muszę mieć dobry... Ale kupuje już drugi rok i nie mogę :P mam nawet bon na media experta :P
UsuńNiekoniecznie, bo plastrem zrywasz na raz partię włosków z większego fragmentu ciała a depilator ma mniejszą przestrzeń i na podobnym fragmencie używasz go dłużej :) Logika ;) Ale każdy woli co innego ;)
UsuńLogika że mocniej boli duży fragment a mniejsze sprawia mniejszy ból :) poczytaj fora kosmetyczne, przechodząc z wosku na depilator mniej boli ;) sama z resztą tak schodziłam. Bo mój pierwszy depilator sprawiał wiele bólu i go nie używałam. Potem przeszłam na wosk a potem znów na depilator aż mi się zepsół :p
UsuńMoje denko nr 3 na razie zapisane jest w kopiach roboczych. ^^
OdpowiedzUsuńW sumie żadnego z produktów opisywanego tu przez Ciebie nie znam, prócz szamponu z Nizoral, bo też sobie nim radziłam, jak po jabłkowych H&S dostałam łupieżu. Ale na co dzień używam każdego (tylko nie jabłkowego) i nie mam żadnych problemów. :)
Pędzel o tym kształcie mam, ale zauważyłam, że jak nakładam nim podkład na twarz to mam jedną wielką maskę na twarzy. I u mnie teraz służy do maseczek. ;p
Ten tusz avonowy mam i osobiście jestem zadowolona, ale raczej do dolnych rzęs niż do górnych go używam. Jeszcze go mam, więc nie wykluczone, że w lipcowym denko się znajdzie.
I tak jestem pierwsza :P
UsuńJa też podejrzewam, że od H&S dostałam łupieżu.
Ja nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała tego pędzla jak pędzla do podkładu, jestem ciekawa, ale spodziewam się, że będzie to grubsza warstwa :)
Każdy tusz, jakikolwiek by nie był będzie dobry do dolnych rzęs to szkoda kasy, zwłaszcza u mnie, jak dolne rzęsy maluję tylko przy makijażach wieczorowych. Oddałam tusz mamie :)
No u mnie na razie za mało rzeczy, tylko 4. :P
UsuńA którego używałaś? Może właśnie któryś ma taki składnik, który Tobie nie podpasował. Mi tylko po tym jabłkowym łupież się pokazuje...
Ja słyszałam od wielu osób, że podkład nakładany pędzlem robi maskę, ale właśnie też musiałam przetestować na sobie no i lipa, wszyscy co o tym mówią mają rację. :P
No ja zawsze maluje dolne, nie wyobrażam sobie ich nie malować. :P dziwnie wtedy wyglądam.
Myślałam, że już masz przygotowany post do opublikowana ;p Ja odkładam sobie puste opakowania do pudełka i dopiero później o nich pisze, bo jednak wolę chłodne opinie, nie pisane pod wpływem emocji ;p Poza tym nie codziennie mam dostęp do pisania :)
UsuńJa używałam cytrynowego ;)
Myślę, że jednak wszystko zależy od tego ile tego podkładu na pędzel nałożysz ;p Ale wyjdzie w praniu ;p
Ja dziwnie wyglądam z pomalowanymi xD Są takie długie i się tworzy taki efekt pajączków xD
Nie, nie. :D Zaczęłam wszystko na bieżąco sobie pisać w wolnej chwili, żeby później o czymś np. nie zapomnieć. :) ale z opisywaniem różnie, zależy co. :)
UsuńTo może tylko po nim taka reakcja? Używałaś kiedyś innego?
Chyba nie, bo nakładałam tyle co zwykle. :P Zresztą, zobaczysz sama. :)
Ale właśnie mi przypomniałaś tym pędzlem, że muszę iść umyć swój, bo genialnej maseczce domowej roboty. Jestem ciekawa czy w ogóle pójdzie go przywrócić do normalności. ^^
Też mam w sumie dolne rzęsy dość długie, ale moje oczy dziwnie wyglądają jak mam te rzęsy nie pomalowane. :P
Dobry pomysł, ale u mnie by nie przeszedł ;)
UsuńTak, używałam kiedyś też H&S i też chyba miałam potem łupież, bo zapamiętałam żeby go unikać, a jednak koleżanka mnie namówiła. Ale nie pamiętam jakiego wtedy używałam.
W takim razie wychodzi na to, że pędzelek jeszcze oszczędza produkt, bo można użyć jeszcze mniej podkładu ;p Bo pamiętasz o tym, by po nałożeniu podkładu wklepać go w skórę?
Co to była za maseczka? :D
Ważne żebyś Ty się z tym dobrze czuła ;)
No jak komu wygodniej. :)
UsuńA no to może po prostu Tobie nie służy. :) ja od lat używam i w sumie już bardzo długi czas nie używałam, żadnego innego... ale każda zmiana jak pamiętam na inny szampon to było później radzenie sobie nizoralem.
Pamiętam zawsze. :P
Na wągry. :) mieszania 1:1 mleka i żelatyny. :P powiem Ci, że fajna sprawa i serio działa. :P wysycha i odchodzi jak taki płatek i po ściągnięciu tego serio widać, że one zostały na tym płatku.
No dokładnie. Co kto lubi i co komu pasuje. :)
Karolina też właśnie mówi, że żaden szampon jej tak nie służy jak ten i że po każdym innym dostaje łupieżu a ja dokładnie na odwrót ;p
UsuńO a dziś właśnie myślałam o tych moich porach na nosie ;p
A no widzisz. :)
UsuńTo wypróbuj to. :) ! u mnie na brodzie zniknęły dosłownie wszystkie. Na nosie jeszcze zostały, ale jest ich dużo mniej. :)
Muszę przetestować ten tusz z Maybelline, uwielbiam Max Factory,ale jeżeli nie widzisz różnicy między droższym a tańszym to po co przepłacać?:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Otóż to, chociaż kusi mnie by jeszcze raz kupić tusz L'Oreal i Maybelline i ostatecznie je porównać :)
UsuńGdzie kupiłaś te złote płatki pod oczy i za ile? :)
OdpowiedzUsuńU siebie w sklepie za 5 zł ;p Ale w Hebe chyba też są ;p
UsuńU mnie w mieście tylko Natura, Rossman i Hebe :p może gdzieś je upoluję :P
UsuńFiu fiu, misja przede mną :D Podziwiam wszystkie kosmetyczne blogi i blogerki, które robią piękne zdjęcia i jeszcze opisują to tak, że aż chce się te kosmetyki mieć! :D Te złote płatki widziałam chyba gdzieś w biedronce, lubie takie bajery ale ostatnio postanowiłam najpierw pozużywać to co mam ;)
OdpowiedzUsuńDobra okazja na właśnie projekt denko więc, akurat zużyjesz i opiszesz :) I na pewno podołasz tym wszystkim zdjęciom i opisom :) Ja akurat wolę zdjęcia z internetu, bo daleko mi do dobrego fotografa i to jeszcze bez aparatu :D Ale myślę czy by sobie nie uskładać na jakiś fajny :)
UsuńNo ja bym też wolała ze zdjęciami swoimi, ale... ostatnio wyrzuciłam pokaźną grupkę śmiecioszków kosmetycznych ;) Zobaczymy, teraz kiedy wreszcie mam czas dla siebie to z przyjemnością się porozpisuje :D
UsuńA pamiętasz co wyrzuciłaś? :D Bo to byłby właśnie dobry materiał na pierwszą notkę z tej kategorii :D
UsuńNo jasne, że pamiętam ;) Po przeprowadzce zużywam intensywnie, żeby miejsca mi nie zajmowało :) Na pewno przygotuję ten wpis u siebie :)
UsuńTrochę nie rozumiem tego wszechobecnego zachwytu tuszem z Maybelline. Jest całkiem spoko, jeśli ktoś nie ma za dużych wymagań. Generalnie skleja rzęsy, a to chyba największa wada, którą może mieć tusz. So Couture może nie robi spektakularnych rzęs, ale zajebiście, wręcz perfekcyjnie rozdziela rzęsy, robi z nich taką fajną, miękką firankę.
OdpowiedzUsuńNizoral kiedyś stosowałam na swędzącą skórę głowy i takie tam łojotokowe sprawy, ale gówno pomógł. Jak dla mnie nic nie robi. Polecam szampony z dziegciem.
Wiesz, to co nie sprawdza się u Ciebie, może być hitem u kogoś innego. Każdy z nas ma inne rzęsy, są dłuższe, grubsze, sztywniejsze... U mnie Maybelline robi właśnie efekt firany rzęs, L'Oreal daje subtelniejszy efekt. No i nie skleja mi rzęs :) To działa tak samo jakbyś smarowała suchą skórę kremem wysuszającym przeznaczonym do tłustej cery :)
UsuńNiekoniecznie - głównie jest to kwestia produktu. Ewentualnie indywidualnych preferencji. To nie jest zły tusz, jest w miarę w porządku, ale szału nie robi. Taka jest moja opinia :) Co do kremów to nie bardzo widzę związku, ale na marginesie dodam,że to do jakiej cery przeznaczony jest krem według producenta nie ma większego znaczenia. Kwestia składu i tego co lubi nasza skóra :)
Usuńoj ten filler mnie bardzo bardzo bardzo zainteresował;D
OdpowiedzUsuńHa, wreszcie jakiś kosmetyk, który znam. Tusz do rzęs Maybelline znam, mam i uwielbiam. ;)
OdpowiedzUsuńA zmarszczkami się nie przejmuj, przecież jesteś młoda i piękna. :)
Też nie polecam kremów do depilacji. Nie miałam akurat tego, co opisujesz, ale i tak jestem na nie. Babrać się z tą szpatułką, a później i tak nie wszystko schodzi... Zbyt pracochłonne.
OdpowiedzUsuńO tych tuszach z Maybelline słyszałam, ale szczerze mówiąc trochę boję się zawodu. Kiedyś miałam coś z Maybelline i nie byłam zadowolona :< Dużo bardziej odpowiada mi Rimmel, ale niestety cały czas jest po stałej cenie, a nie chcę wydać 40 zł na tusz... Czekam na promocję :)