Projekt denko, no.1

Oironio, wreszcie się doczekałaś :) I uważaj, żebym Cię nie przegoniła, bo może się okazać, że już wkrótce u mnie pojawi się projekt denko nr 2 a Ty wciąż pozostaniesz na starcie :P A tak na poważnie to dziękuję za nominację i zachęcam do obejrzenia ostatnio testowanych przeze mnie kosmetyków :) We wstępie dodam jeszcze, że do projektu denko, oprócz nominowanej już przeze mnie Clodii nominuję jeszcze Noel. :) Miłej zabawy dziewczyny :)

1. Kallos, maska do włosów Blueberry
Jak w większości przypadków, maskę musiałam przetestować, bo poleciła ją w internecie pewna osoba, której włosy robią wrażenie. Kosmetyczna Hedonistka, bo o niej mowa, ma tak piękne włosy, że nawet dziewczyny z Bollywoodu nie dają jej rady.
Jeśli chodzi o samą maskę to spisała się naprawdę bardzo dobrze. Opakowanie miałam chyba jakiś rok czasu, używałam średnio raz, dwa razy na tydzień. Ładnie pachnie, chociaż nie jest to jakiś bliżej określony zapach. Maska była moim pewniakiem na wyjścia, bo wiedziałam, że po jej użyciu włosy zawsze są wygładzone i błyszczące. Polecam :)




2. Eveline, termoaktywne serum wyszczuplające
Różne chodzą po świecie opinie na temat kremów, które jakimś cudem mają wyszczuplić. Ja osobiście nie mam pojęcia co musiałyby zawierać kremy, które naniesione na skórę wyssają z środka tłuszcz czy co tam jeszcze. 
Bądź co bądź na cellulit, ten preparat okazał się wyjątkowo skuteczny. Nie mam problemów z nadwagą, należę raczej do osób szczupłych, ale jednak ten cellulit zmorą moją jest. Działa nawet bez ćwiczeń. Po posmarowaniu tym serum skóra od razu się napina tak, że cellulit jest prawie niewidoczny. Stosowałam serum na ogół na noc, ale rano wciąż był efekt. Tak, nawet po jednym użyciu :) Gdy dołączyłam do serum ćwiczenia to w ogóle już był super efekt :)
Dodatkowym mega plusem są jego właściwości rozgrzewające. Polecam :)

3. Tołpa, łagodny płyn micelarny - tonik 2w1
Sama chyba nigdy nie kupiłabym produktu marki Tołpa bo do mnie zwyczajnie ta firma nie przemawia. Ani wyglądem, ani nazwą, ani reklamą, ani ceną. Nie tyle jest mi obojętna, co nawet odpychająca. Skąd takie wrażenie? Sama nie wiem.
Okazuje się jednak, odkąd mam doczynienia z produktami tej marki, że mają naprawdę dobre kosmetyki, a jednym z nich jest właśnie ten płyn micelarny. Pomijając zapach, który definitywnie przypomina mi chusteczki do wycierania pupy małego dziecka, płyn ten sprawdził się wręcz fantastycznie. Zmywał ciężki do zmycia tusz do rzęs, radził sobie z różnymi podkładami, a szminka, która trzyma mi się na ustach nawet, gdy jem placki ziemniaczane ;) schodziła jak masełko. 
Serio byłam zaskoczona tak pozytywnym wpływem tego płynu na moją skórę. Na dodatek, jak to Tołpa, nie zawiera parabenów, alergenów, SLSu i różnych takich :) Polecam :)



4. Lirene, balsam brązujący pod prysznic
Jedną z motywacji do kupna tego balsamu było właśnie to, by Wam go pokazać :) Nowość, chociaż już znalazła swoje odpowiedniki. Chociaż do końca pewna nie jestem, czy marka Lirene na pewno była pierwsza, w moich oczach była.
Brązujący balsam, uwaga, pod prysznic. Czy skuteczny? Okazuje się, że tak. Chociaż nie zauważyłabym pewnie jego działania, gdybym któregoś dnia nie odkryła plam od nierównego rozłożenia produktu. Tak naprawdę sama sobie byłam winna, bo gdy na 3 ustawowe minuty wychodziłam spod prysznica by balsam zadziałał, robiłam inne rzeczy i myłam ręce, woda spływała czasem do łokcia i stąd smugi. Stąd wiem, że działa.
Ale spektakularnych efektów nie było. Zastrzegam jednak, że w trakcie jego używania byłam zmuszona iść na solarium ;) Wesele miałam ;p Spełnił się mimo to jako zwykły balsam, bo skóra była po nim bardzo ładnie nawilżona, a w kwestii opalenia dodam, że to pierwszy samoopalający produkt, który nie śmierdzi. Popieram takie produkty i mimo wszystko polecam :)

5. Listerine, płyn do płukania ust Fresh Burst
Nie wiem czy płyny do płukania ust Was interesują, na dodatek te z Listerine są na tyle popularne, że idę o zakład, że większość z Was już go używała ;) Ale będzie o tyle ciekawiej, że chociaż poznam Waszą opinię na jego temat ;)
Jeśli chodzi o moje zdanie to płyn do ust Listerine, akurat w tej wersji mógłby służyć jako broń do walki z napastnikiem w ciemnej ulicy. Skubany jest tak mocny, że mogłabym go wódką popijać. Ale niestety, świeżość po jego użyciu nie zostaje na zbyt długo, bynajmniej ja nie odnotowałam w pamięci spektakularnego efektu. Zwłaszcza za tyle cierpienia.
Ale uwaga! Nie ma skuteczniejszego leku na chorobę gardła. Kto tylko ma migdałki i może płukać gardło a dolega mu, lub bierze go, infekcja - po Listerine jak ręką odjął. 

6. Barwa Siarkowa, maseczka siarkowa antytrądzikowa 
Od młodzieńczych lat mam skłonność do trądziku. Byłam tak pryszczata, że latem muchy się na mojej twarzy chowały w cieniu. ;) Wyleczyłam się, chociaż zanim znalazłam maść idealną, nie jednego młodego chłopaka wystraszyłam nawet w dzień ;)
Do tej pory zdarzają mi się wypadki na twarzy, zwłaszcza przed okresem, albo jakąś ważną uroczystością. ;) Ostatnio również testowałam nowe kosmetyki, które dostałam po szkoleniu z marki Lirene i wyskoczyło mi na twarzy tyle, że aż zapaliła mi się w głowie lampka ostrzegawcza.
Spośród różnych preparatów, które użyłam, ten mnie zaskoczył. Zaskoczył jednak tym, że zadziałał na odwrót. Zamiast wysuszyć mi skórę i pryszcze to ją nawilżył. Pryszcze zostały nietknięte. Dodatkowo ma bardzo rzadką konsystencję, chociaż widać, że w skórę się dobrze wchłania. Spróbowałam tej maseczki tylko dwa razy, czyli jeden zestaw, może to za mało by widzieć efekty takie, jakie obiecuje producent. Jednakże dotychczasowe doświadczenia nie zachęciły mnie do ponownego zakupu.

7.  Timotei, odżywka do włosów Intense Repair
Nie mogłam przejść obok niej i jej sióstr obojętnie jak się okazało, że kosztuje 3,99zł ;) Ale takie promocje tylko w moim sklepie :P
Odżywka do włosów Timotei, intensywna odbudowa pachnie jakby... kakaem? :D A niby ma w składzie awokado ;p Pierwsza wskazówka co do składu ;p Ale spokojnie, odżywka sprawdziła się na moich włosach naprawdę bardzo dobrze. Zapach był bardzo przyjemny, włosy świetnie odżywione. Chociaż bywało tak, że raz działała lepiej, raz gorzej... 
No i.... wtedy właśnie, gdy zaczęłam używać odżywek z Timotei zrobił mi się na głowie łupież, który przybrał dość ostrą formę. Z drugiej strony odżywki  już nie ma, łupież jest dalej. Temat chyba skończy się u dermatologa.

8. Allverne, mydełko with Love
  Owe mydełko to raczej produkt, który ma ładnie wyglądać. Ja dostałam je w gratisie, ale widziałam, że na internecie cena oscyluje w granicach od 2 do 8 zł. Skąd aż taka rozbieżność pojęcia nie mam, ale jeśli kiedyś je zobaczycie za więcej niż 5 zł to nie kupujcie.
Chociaż opakowanie i mydełko wyglądają ładnie, to ani zapach ani działanie nie rzuca na kolana. Zapach może daleki od szarego mydła albo Arko, ale nie jest specjalnie miły. Zaś po użyciu mydełka na skórze zostaje charakterystyczne ściągnięcie jak po mydłach w kostce. Wygląd to chyba jedyna zaleta.

9. Avon, krem do rąk Cocoa Butter
Właściwie sama nie wiem co mam napisać. Szału nie ma. Ale jakoś bardzo zły też nie był. Przede wszystkim bardzo podoba mi się zapach tego kremu. Dobrze natłuszcza skórę, ale czy nawilża? Tu już mam mieszane uczucia. Jest spoko, jak się go ma przy sobie i w ciągu dnia dosmarowuje się ręce. Tu warto wspomnieć, że o ile moja twarz mogłaby posłużyć za rozlewnię oleju, tak już reszta ciała wygląda na ogół jakbym pracowała w piekarni. Kiedyś nawet na rękach tak popękała mi skóra, że między rysami na niej było widać krew. Jestem hardkorem. Wiem xD
Ok, a co napisać o kremie? Hm... Miło się go używało, ale skóra super wdzięczna nie była. Miewałam lepsze kremy.

10. Joanna, Regenerujący krem do stóp
Zdaję sobie sprawę, że jestem wymagająca. Czego można wymagać od taniego produktu? Chociaż chyba dałam za niego z 7zł a tańsze kremy jednak bywały lepsze.
Po pierwsze - zapach... hm... Po drugie: rano w ciepłe dni lepiej go zmyć... Po trzecie: ma dziwną konsystencję. Teoretycznie, w trakcie wmasowywania produktu w skórę, krem robił się wodnisty, niby lekki, a jednak rano wciąż śmigałam po dywanie jak w "Tańcu na lodzie".
Stopy po jego użyciu były jednak gładkie, ale efekt utrzymywał się tylko do mycia stóp. Nazwałabym to wprost: udawanie, że problemu nie ma. 
Tak, jak wyżej: bywało lepiej.


Na dziś to tyle, co dla Was przygotowałam. Mam nadzieję, że post się przydał :) Oczywiście nie należy traktować tego typu wpisów jak encyklopedii, bo każdy z nas jest inny i na każdego z nas różne składniki i produkty zadziałają inaczej. Różnią się też nasze gusta, zwłaszcza te zapachowe. Dlatego ciekawa jestem również Waszych opinii, czy jest ktoś kto się w czymś ze mną zgadza, a może właśnie ktoś namówi mnie do ponownego przetestowania któregoś z wyżej wymienionych produktów? ;)

Komentarze

  1. Maskę na pewno wyprobuje jak kiedyś taka kupie. :)
    A post stworzę jak coś "wykończę" ale to może minąć z pół roku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie uzbrajam się w cierpliwość :)

      Usuń
    2. Ale ja w sumie nie mam co pokazywać, mało używam. :P

      Usuń
    3. To szkoda :) w sumie to myślałam że to Ty właśnie chciałaś żebym Cie nominowala ale najwidoczniej coś mi się pomyliło ;)

      Usuń
    4. Chyba tak. :) nic takiego chyba nie pisałam. :P
      Ale chętnie wezmę udział, pewnie coś się znajdzie, co mogłabym pokazać. :) a wszelkie kolorówki też wchodzą w grę? :D perfumy i inne takie? :P bo czegoś takiego to mam kilka na wykończeniu. :)

      Usuń
    5. Aż poszukam w komentarzach kto to w takim razie był :)
      Jak najbardziej. W grę wchodzi wszystko co przetestowalas ;)

      Usuń
    6. Ale będzie śmiesznie jak to byłam ja. XD nie no, ale nie pamiętam. :D
      Oo, to cos znajdę. :)

      Ale dzięki tobie dziś kupiłam ten płyn listerine. :P wyczaiłam w promocji w Tesco.
      Ale jakiś taki jasny.

      Usuń
    7. Moim zdaniem to byłaś Ty ;p
      Może jasny będzie łagodniejszy :)

      Usuń
    8. Weź tom sprawdź, bo aż ciekawa jestem. ;p
      Nie wiem, nie mam porównania :)

      Usuń
    9. Ok. Sprawdzę :) jak znajdę czas ;)

      Usuń
  2. Nie wiem dlaczego, ale jakoś jak tylko zobaczyłam tytuł to przeczuwałam, że mnie nominujesz;p Dziękuję bardzo:) Z pewnością stworzę swój projekt denko, ale nie mam pojęcia kiedy;p
    Nie stosowałam żadnej z wymienionych rzeczy. Chyba skuszę się na ten balsam z Eveline tylko muszę go używać regularnie;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że zawsze Cię nominuje :p tym razem jednak miałam konkretny powód. :)
      Lubimy podobne rzeczy, interesujemy się makeupem itd i jestem po prostu bardzo ciekawa jakich Ty kosmetyków używasz :)

      Usuń
    2. Chcesz poznać moje śmieci :-P Hehe:-P
      Może całkiem szybko zrobię ten projekt :-) Jak tak myślę to mam już jakieś 5 prawie pustych opakowań ;-)

      Usuń
    3. No widzisz, wiedziałam że na Ciebie mogę Liczyć :)

      Usuń
    4. Hehe ;-) I nawet znajdzie się coś z kolorówki :-) Tylko nie wiem czy będę potrafić to wszystko tak ładnie opisać jak Ty:-)

      Usuń
    5. Taaaa, ja ładnie opisałam. Chaos jeden wielki ;)

      Usuń
    6. Dla mnie wszystko jest jasne:) A ja nie umiem opisywać działania kosmetyków;p

      Usuń
    7. Dobra okazja by się nauczyć ;)

      Usuń
    8. Hehe;p Nie wiem czy w ten sposób się tego nauczę.

      Usuń
    9. Nie wiem:-P Chyba najpierw powinnam Przeczytać tysiące recenzji i dopiero zacząć je pisać :-P

      Usuń
    10. Z tysiącem przesadziłas :p

      Usuń
  3. Użyłam z raz czy 2 też tej maseczki z Barwy i potwierdzam - nic nie robi :<
    Ciekawe to serum wyszczuplające, może się na nie skuszę, jak gdzieś zobaczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli potwierdziło się ze nie warto marnować na nią kasy ;)
      Jest popularne to serum jak i reszta tego typu produktów, wiec myślę że w każdej drogerii je Znajdziesz :)

      Usuń
  4. Żadne serum ani mazidła na wyszczuplenie nic nie da :P Może jedynie jakoś ujędrniać skórę ale bez ćwiczeń i diety to niech nikt nie myśli,że schudnie :P Jedynie tak jak piszesz, może napiąć skórę :P

    Listerin u mnie góruje jeśli chodzi o higienę jamy ustnej :P ale poza tym reszty produktów nie znam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak myślę :p
      A tego samego używasz czy innych? :)

      Usuń
    2. Tego samego :) Choć też czasem tego fioletowego :)

      Usuń
    3. Fioletowy jest łagodniejszy?

      Usuń
    4. Chyba mocniejszy :)

      Usuń
  5. listerina muszę w końcu dorwać;D

    OdpowiedzUsuń
  6. ładne zużycie nic nie miałam z tych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  7. miałam tę maseczkę i była dziwna, strasznie płynna, w ogóle mi nie zastygła, nie wiem trefna czy taka jest. Nie kupiłam ponownie,ale polecam ich mydełko:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. W sumie nie używałam żadnego z tych produktów, raczej. Przynajmniej sobie nie przypominam. Chociaż tą maskę do włosów chyba raz - u koleżanki jak farbowała i ścinała mi włosy i też byłam bardzo z niej zadowolona. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę... wypróbowałabym ten balsam, ale z drugiej strony trochę się obawiam jego działania, bo mi ZAWSZE robią się po samoopalaczach plamy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten możesz próbować śmiało. Jak się zorientowałam ze mam plamy to go przed dwa dni nie używałam a po pierwszym dniu juz nie było po nich śladu :)

      Usuń
  10. Zadnego nie stosowalam. Płyn micerany od Tołpa jest dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam wszytko z eveline <3 reszty nie miałam okazji wypróbować ale na pewno kiedyś się skuszę :)

    http://wooho11.blogspot.com - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* Na pewno się odzwdzięcze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A wiesz, że nic nie stosowałam z Twojego denka? :p
    Ale zachęciłaś mnie tym balsamem brązującym, ja zawsze używałam tego z Ziaji i w sumie zawsze spełniał moje oczekiwania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz o tym relaksującym balsamie brązującym z serii Sopot? :)

      Usuń
  13. Chyba w sierpniu w Polsce zakupię odżywkę Blueberry, bo i ja jestem pod wrażeniem wlosów Kosmetycznej Hedonistki. :)
    A tak apropos, kakao się nie odmienia, choć sam profesor Miodek mówił, że nie ma w tym nic złego jeśli w rozmowie powiemy, że nie lubimy kakaa. 😬😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama właśnie nie wiedziałam jak to napisać, ale słownik mi nawet poprawił, że powinnam napisać kakaa xD Więc może zasady się zmieniły :D

      Usuń
  14. Tyle produktów, a ja żadnego nigdy nie miałam w łapkach. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie się przyda na pewno. Babskie sprawy na sposób praktyczny :D

    OdpowiedzUsuń
  16. chyba się skuszę na Eveline, termoaktywne serum wyszczuplające gdyż moją zmorą też jest cellulit. jak z ceną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Produkty Eveline nie są drogie. Myślę, że za 15 zł już kupisz :)

      Usuń
  17. Jak to mawiał mój przyjaciel, trans zresztą, więc znał się na rzeczy- walka z cellulitem to jak walka z byciem kobietą. I miał cholerną rację. Bo to jednak nie kwestia wagi, a hormonów, estrogenów, które są przyrodzone naszej płci. To kolejna walka z czymś naturalnym której ja, może dziwnie...mówię stop XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postawiłaś mnie teraz w takiej sytuacji, że i ja mam ochotę przyznać Tobie i Twojemu przyjacielowi rację :D

      Usuń
  18. Ej, ja już mam dwa denka za sobą. :P i trzecie w drodze, więc nie jest ze mną tak źle :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

12. "Dlaczego mężczyźni poślabiają zołzy?" Sherry Argov

17. "Miasto ślepców" Jose Saramago

Projekt denko. Czerwiec.