22. "Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno" Fitoussi Michele

wreszcie skończyć na moim własnym, nowiutkim smartfonie. Ale skończyłam i pomimo iż czasem historia dłużyła mi się niemiłosiernie jestem pod wrażeniem Heleny Rubinstein. Kobiety, która autentycznie wymyśliła piękno i zdobyła cały świat, zaczynając tworzyć swoją markę po 30-tce. To mi się właśnie najbardziej spodobało. To nie kolejna, lukrowana historia o dziewczynce, którą wspomagali bogaci rodzice. To historia o niesamowicie ciężkiej pracy, samozaparciu, odwadze i konsekwencji. O poświęceniu. O utracie męża, o utracie syna. O skąpstwie i jego słuszności. Czasem wydaje mi się, że tylko Żydzi potrafią tak ciężko pracować i tak żmudnie odkładać pieniądze :) Nasuwa mi się tylko jedno pytanie: czy w swoim życiu Helena była naprawdę szczęśliwa?
Przygotowałam opracowanie sugerując się głównie markami jakie przewijały się w książce, co teraz uważam za błąd, bo choć było to niemal osiągalne żałuję, że nie skupiłam się na ujęciu Heleny. W treści można odnaleźć początek marki Chanel, Revlon, Avon, L'Oreal, Maybelline, Elle. Wśród słów ukrywają się znane nazwiska jak Picasso, Dali, Arden (największa rywalka i wróg Heleny) i wiele innych. Zawsze fascynował mnie świat nowojorczyków. Tutaj zafascynował mnie też świat dawnych londyńczyków. Książka opowiada nie tylko o tym, jak rozwijała się marka Rubinstein, ale jak w ogóle rozwijała się kosmetyka najpierw naturalna, później nawet na podstawie składników hormonalnych.
Czy znacie historię tuszu do rzęs? :) Ja ją Wam opowiem :)
Tusz, wynalazek amerykański, pojawi się w roku 1913. Historia jego powstania, podobna do bajki dla dzieci, zaczęła się od braterskiej miłości i zamiłowania do chemii. Mr William, amerykański uczony, chce pomóc siostrze Maybel uwieść mężczyznę, w którym się zakochała. Dla pogrubienia jej rzęs w swoim laboratorium przygotowuje miksturę z pyłu węglowego i wazeliny. Nie wiadomo, czy absztyfikant został uwiedziony, ale wynalazek kochającego brata przyniósł majątek jemu, a co za tym idzie, i siostrze. Tusz do rzęs Maybelline, połączenie imienia Maybel i końcówki słowa wazelina, najpierw sprzedawany korespondencyjnie, odniósł - i dalej odnosi - wszystkim znany sukces.Mniej więcej w tym samym czasie zaczyna rozwijać się koncepcja operacji plastycznych.
W roku 1912 Suzanne Noël spotyka amerykańską aktorkę, która po wypadku samochodowym przeszła operację twarzy w Chicago. Młoda kobieta zwierzyła jej się, że po operacji wygląda o wiele młodziej. Przejęta relacją pacjentki, Suzanne Noël jest także pod wrażeniem zmiany, jakiej uległa jej twarz. Postanawia zmienić profil swej pracy. Rozpocznie praktykę na ciężko poranionych twarzach żołnierzy w wojnie 1914-1918. W tym czasie powstanie chirurgia estetyczna i szczękowo-twarzowa, taka jaką praktykuje się dzisiaj.W Helenie uderzyło mnie też jej poczucie humoru. Takie... Polskie :)
Jakiś czas później dowiaduje się, że miss Arden uległa wypadkowi. Jeden z jej koni odgryzł jej palec.Na koniec kilka stron z książkowej galerii :)
- Jak się czuje koń? - pyta Madame.
Więcej do obejrzenia i do przeczytania w książce, którą bardzo polecam, zwłaszcza fanom mocnych, autorytarnych charakterów i biografii :)
Wow, zainteresowałaś mnie. Lubię czytać o tym co znam, bo wtedy uświadamiam sobie, jak mało na ten temat wiedziałam. A te marki kosmetyków są mi znane, więc chętnie dowiem się o nich więcej. (Wiesz, właśnie dzisiaj zastanawiałam się nad tym, że powinnam poszukać jakiejś książki do czytania. ;) )
OdpowiedzUsuńTo widzisz jak trafiłam :D Polecam więc tą książkę i chętnie poznam Twoją opinię na jej temat :)
UsuńOkej, muszę ją najpierw gdzieś dorwać. :D
UsuńSpróbuj na początek w bibliotece :) Jak nie to ja ściągnęłam z chomikuj :)
UsuńCiekawa postać. Zaintrygowałaś mnie tą książką...
OdpowiedzUsuńZapraszam więc do lektury :)
UsuńA w bibliotece pewnie nie dostanę :(
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie...aczkolwiek, ta postać z kolei mnie na tyle nie interesuje, żebym w najbliższym czasie sięgnął po książkę o tej pani, mimo wszystko:)
OdpowiedzUsuńBo to jednak branża typowo kobieca :P Chociaż kosmetyki męskie też ona wymyśliła :P
UsuńA tym razem bym chyba jednak nie sięgnęła po tę książkę :) Chociaż intrygują mnie inspiracje, ludzie, którzy osiągnęli coś sami swoją ciężką pracą...
OdpowiedzUsuńJeśli inspirują Cię tacy ludzie to musisz to przeczytać :)
UsuńTak się zbieram za tę książkę, i ciągle zapominam o niej. :)
OdpowiedzUsuńO, czyli masz też ją w planach? :D
Usuńhistoria tuszu wielce romantyczna xd "powolanie" na faceta za pomocą węgla i wazeliny na oczach haha:D
OdpowiedzUsuńA widzisz :P Jakich się ciekawych rzeczy można z książek dowiedzieć :P
Usuńprawie jak moda na sukces :D
UsuńNo nie wierzę, że tam się można bylo dowiedzieć jakichś mądrych rzeczy ;)
Usuńja kiedyś babuszką oglądałam to cos ;p i pamiętam z tego że blondynki nawet wyglądające jak paszczury mają branie gdy mają duże cyce taka lekcja życiowa :D
UsuńPrzerażasz mnie :P Na szczęście moje doświadczenie życiowe pokazało, że wcale tak nie jest :)
UsuńPomimo zachęcającej recenzji, ja chyba jednak odpuszczę sobie książkę. Bibliografię nie są moim ulubionym gatunkiem literatury, a do to tej pory mam za sobą jednie dwie, a w sumie to jedną Andrei Anastasiego oraz autobiografię Rafy ;)
OdpowiedzUsuńKochana, bibliografia to wykaz książek które użyłaś przy swojej publikacji :D To nie gatunek literacki :D Ale mnie rozśmieszyłaś xD
UsuńMatko bosko, jestem taka zakręcona, że myślałam o biografii, a napisałam coś innego. Doskonale wiem co to bibliografia. Wybacz za błąd, ale przynajmniej cieszę się, że miałaś powód do śmiechu.
UsuńNajważniejsze, że jednak wiesz xD
UsuńRozumiem zakręcenie, sama ostatnio jestem dość zakręcona :)
Książka raczej nie dla mnie, aczkolwiek myślę, że wyczytałoby się w niej wiele ciekawostek ;]
OdpowiedzUsuńOj tak, jest ich sporo, ale nie dałam rady wszystkich zamieścić na blogu :)
Usuńinteresująca postać :) z tej książki
OdpowiedzUsuńooo nie wiedziałam, że wtedy wymyślili tusz do rzęs :)
A wiesz jakie były pierwsze tusze do rzęs? :P
UsuńTylko ze względu na konia już zapisuje ją na listę ;)
OdpowiedzUsuńJakiego konia? xD
UsuńNie lubie książek które mało wciągają. Ostatnio taką miałam i czytałam ją z trzy misiące :)
OdpowiedzUsuńTą też około tyle czytałam :)
UsuńNie mam pojęcia, ale takie książki mnie w ogóle do siebie nie ciągną.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swój gust :)
UsuńMnie nie pociągają takie książki, ale pokazałam post mamie (lubi takie) i od razu zapisała na liście poszukiwanych :)
OdpowiedzUsuńO proszę :) To cieszę się, że chociaż dla mamy mogłam coś zrobić :)
Usuń