11. "Nowy początek" Jill Barnet
"Pełna wzruszeń, krzepiąca opowieść o miłości i stracie, rodzinie i przeznaczeniu, dla miłośników Nory Roberts i Maeve Binchy." "Jill Barnet podejmuje śmiałą wyprawę w głąb najciemniejszych zakamarków ludzkiego serca".
A ja bym bardziej powiedziała, że jest to powieść opowiadająca o tym, jak przeżywa się ból po stracie ukochanej osoby, która bardzo przypominała mi "Album rodzinny" Danielle Steel. Sama Danielle pewnie nie powstydziłaby się takiej historii, jednak myślę, że styl Barnet jest troszeczkę gorszy. Ale dobry.
Tak, jak obiecałam, tą recenzję i wyłapane z książki cytaty, które najbardziej mnie poruszyły, dedykuję Asik oraz jej dziadkowi.
Książka rozpoczyna się sceną, w której poznaje się dwoje ludzi. Niebawem połączy ich niebywale silna i prawdziwa miłość. Na tyle prawdziwa, by pamiętać o kłótniach. :P Pamiętają jednak o granicach takiej kłótni, a każdą sprzeczkę traktują jako spoiwo, które mocniej łączy ich związek. Główna bohaterka March mówi: "Przecież wiesz, że uwielbiasz się ze mną kłócić. Twoje życie staje się wtedy ciekawsze, nabiera barw." Zupełnie to samo nie raz powtarzałam Ciachu ;) Szkoda tylko, że on nie potrafi w tym zobaczyć choć krzty racji ;)
I tak aż bohaterom zadzwoniły ślubne dzwony. Ślub musiał być jednak nieco przyśpieszony. W tamtych czasach, powód tego przyśpieszenia był dużo bardziej krytykowany niż dziś. Bohaterka jednak pisze o tym fakcie w sposób, który muszę powtórzyć, bo gdyby komuś z Was, lub waszym znajomym, coś takiego się przytrafiło, należy o tym pamiętać.
"(...) dziecko było dla nas darem, a nie miernikiem moralności lub widocznym dowodem, że zrobiłam coś, czego powinnam się wstydzić. Kochałam Mike'a znaczenie wcześniej, zanim nowe życie zaczęło się we mnie rozwijać. Nie zamierzałam pozwolić, by opinia innych ludzi miała wpływa na to wszystko, co było dobre w Mike'u, we mnie i w naszym dziecku."
Jedną z najpiękniejszych chwil, które z książki zapamiętałam była przypowieść o spadającym z nieba piórku. Zapamiętajcie tą przypowieść. Rozmowa córki z ojcem.
"Mike przystanął na sekundę.
- Popatrz na to, placuszku. - Wskazał na piórko białej mewy leżące na ziemi. - Czy wiesz, co to jest?
Pochyliła się i podniosła je.
- To jest piórko.
- To także jest wiadomość. Białe piórko jest prezentem od kogoś, kto cię kocha. Od kogoś w niebie. Gdy byłem mniej więcej w twoim wieku, niedługo potem jak dziadziuś, mój dziadek, a twój pradziadek umarł, zacząłem znajdywać białe piórka w butach, zeszytach, zatknięte za rączkę roweru. Pewnego dnia babcia zobaczyła, że podnoszę jedno z nich, i to właśnie ona powiedziała mi, że są od niego. Dowody na to, że za mną tęsknił, jak wyjaśniała."
Białe piórka, czego nie trudno się domyślić, później pojawiały się w kartach książki, jednakże myślę, że dobrze jest myśleć iż takie szczegóły życia codziennego jak znalezienie piórka, może być dla nas czymś szczególnym. Taka chwila może być poświęcona na pamięć komuś bliskiemu i uśmiech. Bo a nóż widelec, to naprawdę znak od kogoś z nieba? :)
Po śmierci Mike'a, wdowa March nie mogła sobie poradzić z utratą tak bliskiej i niezawodnej osoby. Zwłaszcza iż jego śmierć była zupełnym pechem, przypadkiem. Mike był w złym miejscu, w złym czasie.
"Cały mój świat zmienił się w czasie jednej sekundy. Na pewno słyszeliście takie powiedzenie, może nawet sami je powtarzacie, nie mając do końca pojęcia, jak jest przerażająco prawdziwe. Życie zmieniło się za sprawą kilku słów... z których oba brzmiały tak tanio. "Przykro mi"."
Co jednak mówi się osobie, która właśnie straciła kogoś bliskiego?
"Jeden ze sławnych filozofów napisał kiedyś, że życie nie istnieje bez śmierci i bez tego momentu życia, w którym nie może być śmierci. Ale prawda o śmierci jest taka: nikt nie wie, co powiedzieć."
Każdy z nas wie, że gdy coś co się kończy, to jest zapewne początek czegoś nowego. Trzecią część książki rozpoczyna Antoine de Saint Exupery, który napisał że "Pojedyncze wydarzenie może obudzić w nas kogoś obcego, kogo zupełnie nie znamy". Nie jestem przekonana, czy zanim bohaterka doszła do siebie po stracie, zmieniła się. Ścięła włosy, najpierw przytyła, później schudła. Ale zdanie to jest mimo wszystko tak prawdziwe, że z pewnością każdy z nas je rozumie i jest w stanie przypomnieć sobie co najmniej jedną sytuację, w której odkrył swoją inną twarz.
Na koniec trochę humorystycznie. Jak już wspomniałam, w czasie wdowieństwa bohaterka miała problemy z wagą. Musiała sobie z nią poradzić. Bieganie jednak nie wchodziło w
grę, March tego po prostu nie tolerowała. Przypominała sobie wtedy iż "W latach siedemdziesiątych, kiedy jogging zawojował cały naród i zdrowie stało się przewodnim tematem kultury masowej, krążył wspaniały dowcip Henny'ego Youngmana: "Wszyscy biegają. Ja nie mogę biegać, bo papieros mi wtedy gaśnie, a kostki lodu wypadają z drinka"." To zdanie również zapamiętam! :)
A ja bym bardziej powiedziała, że jest to powieść opowiadająca o tym, jak przeżywa się ból po stracie ukochanej osoby, która bardzo przypominała mi "Album rodzinny" Danielle Steel. Sama Danielle pewnie nie powstydziłaby się takiej historii, jednak myślę, że styl Barnet jest troszeczkę gorszy. Ale dobry.
Tak, jak obiecałam, tą recenzję i wyłapane z książki cytaty, które najbardziej mnie poruszyły, dedykuję Asik oraz jej dziadkowi.
Książka rozpoczyna się sceną, w której poznaje się dwoje ludzi. Niebawem połączy ich niebywale silna i prawdziwa miłość. Na tyle prawdziwa, by pamiętać o kłótniach. :P Pamiętają jednak o granicach takiej kłótni, a każdą sprzeczkę traktują jako spoiwo, które mocniej łączy ich związek. Główna bohaterka March mówi: "Przecież wiesz, że uwielbiasz się ze mną kłócić. Twoje życie staje się wtedy ciekawsze, nabiera barw." Zupełnie to samo nie raz powtarzałam Ciachu ;) Szkoda tylko, że on nie potrafi w tym zobaczyć choć krzty racji ;)
I tak aż bohaterom zadzwoniły ślubne dzwony. Ślub musiał być jednak nieco przyśpieszony. W tamtych czasach, powód tego przyśpieszenia był dużo bardziej krytykowany niż dziś. Bohaterka jednak pisze o tym fakcie w sposób, który muszę powtórzyć, bo gdyby komuś z Was, lub waszym znajomym, coś takiego się przytrafiło, należy o tym pamiętać.
"(...) dziecko było dla nas darem, a nie miernikiem moralności lub widocznym dowodem, że zrobiłam coś, czego powinnam się wstydzić. Kochałam Mike'a znaczenie wcześniej, zanim nowe życie zaczęło się we mnie rozwijać. Nie zamierzałam pozwolić, by opinia innych ludzi miała wpływa na to wszystko, co było dobre w Mike'u, we mnie i w naszym dziecku."
Jedną z najpiękniejszych chwil, które z książki zapamiętałam była przypowieść o spadającym z nieba piórku. Zapamiętajcie tą przypowieść. Rozmowa córki z ojcem.
"Mike przystanął na sekundę.
- Popatrz na to, placuszku. - Wskazał na piórko białej mewy leżące na ziemi. - Czy wiesz, co to jest?
Pochyliła się i podniosła je.
- To jest piórko.
- To także jest wiadomość. Białe piórko jest prezentem od kogoś, kto cię kocha. Od kogoś w niebie. Gdy byłem mniej więcej w twoim wieku, niedługo potem jak dziadziuś, mój dziadek, a twój pradziadek umarł, zacząłem znajdywać białe piórka w butach, zeszytach, zatknięte za rączkę roweru. Pewnego dnia babcia zobaczyła, że podnoszę jedno z nich, i to właśnie ona powiedziała mi, że są od niego. Dowody na to, że za mną tęsknił, jak wyjaśniała."
Białe piórka, czego nie trudno się domyślić, później pojawiały się w kartach książki, jednakże myślę, że dobrze jest myśleć iż takie szczegóły życia codziennego jak znalezienie piórka, może być dla nas czymś szczególnym. Taka chwila może być poświęcona na pamięć komuś bliskiemu i uśmiech. Bo a nóż widelec, to naprawdę znak od kogoś z nieba? :)
Po śmierci Mike'a, wdowa March nie mogła sobie poradzić z utratą tak bliskiej i niezawodnej osoby. Zwłaszcza iż jego śmierć była zupełnym pechem, przypadkiem. Mike był w złym miejscu, w złym czasie.
"Cały mój świat zmienił się w czasie jednej sekundy. Na pewno słyszeliście takie powiedzenie, może nawet sami je powtarzacie, nie mając do końca pojęcia, jak jest przerażająco prawdziwe. Życie zmieniło się za sprawą kilku słów... z których oba brzmiały tak tanio. "Przykro mi"."
Co jednak mówi się osobie, która właśnie straciła kogoś bliskiego?
"Jeden ze sławnych filozofów napisał kiedyś, że życie nie istnieje bez śmierci i bez tego momentu życia, w którym nie może być śmierci. Ale prawda o śmierci jest taka: nikt nie wie, co powiedzieć."
Każdy z nas wie, że gdy coś co się kończy, to jest zapewne początek czegoś nowego. Trzecią część książki rozpoczyna Antoine de Saint Exupery, który napisał że "Pojedyncze wydarzenie może obudzić w nas kogoś obcego, kogo zupełnie nie znamy". Nie jestem przekonana, czy zanim bohaterka doszła do siebie po stracie, zmieniła się. Ścięła włosy, najpierw przytyła, później schudła. Ale zdanie to jest mimo wszystko tak prawdziwe, że z pewnością każdy z nas je rozumie i jest w stanie przypomnieć sobie co najmniej jedną sytuację, w której odkrył swoją inną twarz.

Ciekawa książka i fajne cytaty :D
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie polecam "do poduchy" :)
Usuńo tej pozycji przyznam szczerze, nigdy nawet nie słyszałem. a brzmi..interesująco. jako że różnego rodzaju literaturę lubię, musiałbym sobie dopisać do listy:)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Książka łatwa, lekka i przyjemna, szybko się ją czyta :)
Usuńto takie czytadło na bezsenne noce?:)
UsuńRaczej tak :P Chociaż nie powiem, coś mądrego można z tej książki wynieść w przeciwieństwie do Greya xD
Usuńdaj spokój, to było moje czytelnicze wyzwanie, musiałem Greya przeczytać ( mamy taką głupią zabawę z siostrą, długo by mówić). ja czytałem i cierpiałem, jak tą grafomanię musiałem wertować XD ale wiesz, z tego też ponoć dobre rzeczy wynikły z całej przesadzonej otoczki kulturowej wokół tej książki. ale jak zawsze, są plusy i minusy. trudno się mówi i przyjmuje się to pokornie XD
UsuńA mógłbyś mi przybliżyć pozytywy tej otoczki? :D Bo ja w sumie nie wnikałam tak głęboko w temat, ale z tego co ja słyszałam to tylko negatywy :P
UsuńI przeczytałeś tylko pierwszą część czy wszystkie 3? :)
choćby odczarowanie pewnego tabu pewnych fetyszy seksualnych, odczarowanie mitu o kobieciej seksualności- zaczęto nad tym dyskutować po prostu, popularna dyskusja być może w niektórych uruchomiła myślenie:)
Usuńpierwszą, na szczęście! XD
To prawda. Wcześniej sado maso kojarzyło mi się z czymś absurdalnie złym i ciemną stroną mocy :P Teraz to już trochę inaczej na to patrzę :P
UsuńMoim zdaniem najlepsza była druga część. Trzecia to już w ogóle była konkretnie "głupia" :)
Yyy...co sobie przypomniała? Chyba zgubiłaś wątek, bo ostatnie zdanie jest niedokończone ;)
OdpowiedzUsuńW każdym związku są kłótnie, lepsze i gorsze dni. Jednak obecnie jeden konflikt może być powodem do rozstania. A przecież po necie, krąży maksyma - Zapytano dwoje staruszków w jaki sposób udało im się przeżyć wspólnie prawie 50 lat, na co odpowiadali: "Bo za naszych czasów, jak się coś psuło to się naprawiało, a nie wyrzucało do kosza". Może tego się trzymajmy?
PS: Odpowiadając na Twój komentarz pod poprzednim postem-miałam bardzo udany Dzień Kobiet, mam nadzieję, że Twój był również taki.
Faktycznie, coś się źle ta notka wyświetla :/
UsuńZnam ten demotywator i absolutnie się z nim zgadzam. Ale żeby kłótnia umacniała związek potrzebna jest dojrzałość emocjonalna dwóch stron.
Mój dzień kobiet nie był jakiś ponadprzeciętny, ale bardzo się cieszę, że Ty spędziłaś go super :)
Nie wiem, czy kłótnia umacnia związek. Nie warto się kłócić, szkoda na to czasu i życia, ale związki idealne nie istnieją i stąd te kłótnie od czasu do czasu. Ważne, żeby umieć sobie powiedzieć przepraszam i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
UsuńMoim zdaniem wzmacnia ;) Wszystko nie zabija to wzmacnia ;) I nie chodzi tu tylko o związek ;)
UsuńMoże jestem po prostu zbyt wybuchowa i stąd taka opinia, ale uważam, że nie da się z kimś mieszkać i się z nim nie kłócić. Ale co do tego, że trzeba dojść do konsensusu - absolutnie się zgadzam.
Raczej nie sięgnęłabym po tę książkę... Zupełnie nie mój klimat. :)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie trafiam w Twój gust jak do tej pory :P Mogłam się niemal założyć, że taka będzie treść Twojego komentarza :P Ale spokojnie, Igrzyska Śmierci są u mnie w poczekalni :P
UsuńTo jest dla mnie zbyt ckliwe ;P
OdpowiedzUsuńDla Ciebie? Niemożliwe :P
Usuńte białe piórka mnie wzruszyły :) takie znaki, jakie i ja dostaję. mogłabym napisać tu wiele, ale myślę, że znów napisalabym to samo, co u siebie :) książkę z przyjemnością przeczytam, dopiszę sobie do listy, przyda mi się na kursowanie pociągiem, bo od dzisiaj ruszyłam na uczelnię :)
OdpowiedzUsuńdziękuję z serducha :*
I ja po tej powieści zaczęłam myśleć o tych białych piórkach :) Chociaż na dziś dzień, po takim czasie już o nich zapomniałam...
Usuń